Tekst: Bożena Ratter
17 września o świcie Armia Czerwona rozpoczęła inwazję na całej ponad tysiąc kilometrowej długości wschodniej granicy Rzeczypospolitej. Zapanowało bezkrólewie na polskiej, podbitej ziemi. Rozpoczęto zniewolenie od rozbrajania oficerów i żołnierzy, bo walczyli z napaścią Hitlera na Polskę i całą Europę. „Oficerów mordowano nie tylko za stawiany opór – nieraz w wiele godzin po walce zabijano maszerujących już w kolumnie jenieckiej, nie znano litości dla wykrytych po wsiach czy przemykających się bezdrożami. Nie szczędzono i ludności cywilnej. We dworach i miasteczkach rabunek mienia, gwałty nad kobietami i małymi nawet dziewczynkami, obdzieranie przechodniów na ulicy z odzieży , obuwia, zegarków, pieniędzy – zdarzały się niemal wszędzie. W niejednym wypadku – po wkroczeniu do miasteczka czy osiedla – dokonywano masowych rzezi, nie oszczędzając kobiet i dzieci” (Władysław Pobóg-Malinowski). W publikowanych przez Jana Tomasza Grossa dokumentach z Instytutu Hoovera (W czterdziestym nas Matko na Sybir zesłali) są zeznania ocalałych z różnych terenów IV rozbioru Rzeczypospolitej: Już przed wkroczeniem wojska sowieckiego do Polski Ukraińcy zaczęli napadać na ludność polską. Żydzi i Ukraińcy witali wojska sowieckie w następujący sposób, rzucając kwiatami na tanki i żołnierzy, całując czołgi, krzycząc, uściskując się wzajemne. Wypuścili też więźniów politycznych, złodziei, bandytów. Ci ludzie zostali urzędnikami, policjantami, komisarzami. Policję, wojsko polskie aresztowano, aresztowano podejrzanych i bogatych, domy ich likwidowano a rzeczy zabierano. Żydzi podpłaceni wydawali Polaków, u podejrzanych robili rewizje. (Jan Tomasz Gross).