Lwów w obiektywie, ciekawostki – kliknij link
Kliknij link, aby zobaczyć Cmentarz Łyczakowski – w kolorowym przepięknym ujęciu.
Aby zobaczyć zabytkowy Cmentarz proszę otworzyć link
Unikalne zdjęcie wykonane przed II wojną światową.
Dawny Lwów na widokówkach:
Tak oto dobiegł do końca przegląd widokówek „Dawnego Lwowa”, uwidoczniony przez fotografów, malarzy znanych i lubianych a szczególnie Wojciecha Kossaka, oraz wielu, wielu innych, których nie sposób wszystkich wymienić a których nazwiska są uwidocznione na każdym zdjęciu czy obrazie. W tym przeglądzie jest zawarta historia naszego starego i jakże pięknego i bogatego w architekturę i kulturę miasta, bogatego bo wielonarodowościowego, rozśpiewanego pięknymi pieśniami z charakterystyczną gwarą i modą a także obyczajami tak bliskimi sercu każdego Lwowiaka. W tym mieście wywarła swoje piętno ponad osiemsetletnia historia i związki Lwowa z Koroną i Rzeczpospolita.
Lwów był perłą w koronie Rzeczpospolitej przez osiem stuleci.
* * * * *
Wiersz Mieczyslawa Habudy pod tytułem:
Spacerkiem po starym Lwowie
Posłuchajcie szanowni Rodacy,
jak żyli kiedyś wesoło Lwowiacy;
swą gwarę śpiewną pielęgnowali
a humor i dowcipy na cały kraj przesyłali,
cała Polska słuchała, Szczpecia i Tońcia,
jak „bałakali” na „Wesołej Lwowskiej Fali.”
Jak romantyczne były to czasy
to tylko starsi ludzie pamiętają,
ci, co jeszcze dobrą pamięć mają.
Wiele książek i wspomnień napisano,
o lwowskiej mowie, dźwięcznej i ślicznej
w pewnym zakresie nawet archaicznej.
Również lwowska ulica tę gwarę miała,
oraz wileńska też pięknie wtedy brzmiała.
Skromny Kresowiak tym się nie chwali,
że w Warszawie, ani w Krakowie
nigdzie takiej gwary nie było wcale,
bo to była piękna z akcentem mowa,
to była wschodnia mowa kresowa.
Gdy spacerkiem się szło – po Łyczakowie,
Zamarstynowie, Gródku czy Kleparowie,
wszystko nie takie – jak kiedyś bywało,
nie ma już naszych lwowskich „batiatów”,
„bałakanie ” też nie takie mało Polaków.
Ulica dawniej była rozśpiewana
od wczesnego wieczora a nawet z rana.
A kto tylko młodym i dowcipnym był,
cieszył się wolnością i na kredyt żył.
– „Ta szkoda gadać, ta szkoda słów ,
nie ma to, jak stare miast Lwów.”
W każdym barze panował ruch wielki,
tam wszystko było, uciechy wszelkie,
różne frykasy i rarytasy na zamówienie ,
tam też spełniano każdego życzenie.
Tam „chlib i mliko ” – raz śniadanie,
lub „jajecznica z trymbulką”- mój panie!
Wszędzie pachniało świeżutkim chlebem,
chrupiące bułeczki lub kanapeczki,
wciąż serwowały zgrabne dzieweczki.
Rumiane rogale, pyszne kakao,
serek lub dżemek jak komuś mało.
Stąd każdy klient wychodził syty,
miły tu nastrój, ktoś pieśni śpiewał,
inny na skrzypcach cicho przygrywał.
Lwowska piosenka tu wszędzie była,
ona tu wszystkich miło bawiła.
Tu na ulicy czy w Stryjskim parku,
w knajpie, na balu czy na jarmarku.
A „W Stryjskim parku na frstyni,
Tam zabawa klawo płyni,
Tam kucharek cała sić,
Tam si bedzi ćmagi pić”!…
Na targowiskach i na jarmarkach,
handel, i handelek był uprawiany,
ale przez zdolnych Żydów opanowany.
Kupowano tam: bydło, konie, owce i drób,
rolnik sprzedawał i kupował co tylko mógł.
Na smaczne i świeżo pieczone kasztany,
głośno zapraszały piękne Żydóweczki,
ogłaszając; -„Najsmaczniejsze kasztany,
są u nas we Lwowie i Paryżu, na Placu Pigal!
kto spróbuje to sam się dowie!”
Paryska moda też tutaj była,
która biedaków bardzo smuciła.
Natomiast, elegancją i przesadną dracją
byli zajęci artyści razem z arystokracją.
Niejeden forsiasty, choć był garbaty lub łysy,
zakładał perukę, miał różne paryskie kaprysy.
Lwowianie wówczas ładnie się ubierali,
i na spacery razem chadzali.
Paniusie modnie, pięknie ubrane,
i przez każdego tu podziwiane.
Dostojni panowie w mesztach
i nałożonych białych kamaszach,
czarny melonik głowę okrywał,
a biały szalik zwisał do pasa.
Dla elegancji binokle zakładał
oraz laseczkę pod pachą trzymał.
Gwara polska rodem ze Lwowa,
tutaj powstała kultura kresowa,
gdy jedna dzielnica nową pieśń śpiewała,
to zaraz następna swoją też miała.
Wszyscy śpiewali przepiękne pieśni,
radość i smutek w każdej się zmieścił.
Oni śpiewali bo byli szczęśliwi,
a swoją radością innych darzyli.
Nie sposób skończyć mówić o Lwowie,
to piękne miasto moi panowie.
Miasto poetów i wielkich pisarzy,
kompozytorów i twórców sztuki,
tam wielu zdolnych brało nauki.
Tam Uniwerek i Teatr Wielki.
tam śluby składał król Polski
Jan Kazimierz, u stóp obrazu
Matki Boskiej Królowej korony Polskiej.
Miasto z historią naszą związane
i zawsze bądzie przez nas kochane.
Tam Cmentarz Orląt na Łyczakowie ,
gdzie są kwatery również wojskowe.
Tych co polegli na wschodnich rubieżach
by wskrzesić Polskę po długiej niewoli,
gdy myślę o tym, aż serce mnie boli!
O wolność Lwowa walczyły też dzieci,
w walce po żołniersku – służbę pełnili.
Polskie chłopaki „Orlętami” nazwane,
waleczne „Orlęta” – Orłami się stały,
i w sercach naszych na zawsze zostały.
Dlatego Cmentarz wojskowy Orląt
tak został z miłością przez naród nazwany
aby po wieczne czasy był zawsze poważany!
Tam też spoczywa poetów mnóstwo,
wielcy Polacy dla Ojczyzny zasłużeni
są tam na zawsze, na lwowskiej ziemi!
* * *
Dobiegł do końca spacer po starym Lwowie,
aż łza się kręci, dostojne Panie i szanowni Panowie!
Kończę spacerek znaną przez Kresowian lubianą
starą piosenką, tak często teraz z żalem śpiewaną.
Tę piosenkę z filmu Włóczęgi wykonali:
Szczepko i Tońko pod tytułem: Tylko we Lwowie…
” Niech inni sy jadą, dzie mogą dzie chcą,
Do Wiednia, Paryża, Londynu,
A ja si ze Lwowa ni ruszym za próg,
Ta mamciu, ta skarz mnie Bóg”! …