Jacek Boki

Refleksje nad polityką Drugiej Rzeczpospolitej wobec mniejszości ukraińskiej

Pamięci ofiar ukraińskiego ludobójstwa w Birczy

Wrażliwcy cz.1

Mniejszości narodowe przeciwko Narodowi i Państwu Polskiemu

Wielki głód na sowieckiej Ukrainie, a bestialskie ludobójstwo Polaków na Kresach


Refleksje nad polityką Drugiej Rzeczpospolitej wobec mniejszości ukraińskiej

Ocenianiem działań politycznych II Rzeczypospolitej wobec mniejszości ukraińskiej zajmowało się w przeszłości wielu badaczy. Część książek nie wytrzymała próby czasu, ale wiele uznać należy nadal za istotne. Na uwagę zasługują szczególnie prace J. Borkowskiego[1] Romana Wapińskiego[2] Ryszarda Torzeckiego[3], J. Tomaszewskiego[4], P. Wandycza [5], Cz. Brzozy[6], B. Budurowycza [7],czy A. Chojnowskiego[8]. Z badaczy młodszego pokolenia wyróżnić należy Roberta Potockiego, autora szczególnie istotnej książki zatytułowanej Polityka państwa polskiego wobec zagadnienia ukraińskiego w latach 1930 – 1939[9], prace Barbary Stoczewskiej, w tym „Litwa, Białoruś, Ukraina w myśli politycznej Leona Wasilewskiego”[10], prace Piotra Okulewicza, szczególnie istotna dla tematu pt. Koncepcja „międzymorza” w myśli politycznej obozu Józefa Piłsudskiego w latach 1918- 1926. Należy podkreślić, że te trzy ostatnie prace zawierają bardzo obfitą i szczegółową bibliografię. Warto wymienić też pracę zbiorową historyków polskich i ukraińskich pt. Historycy polscy i ukraińscy wobec problemów XX wieku[11], teksty Jerzego Holzera „Upadek komunizmu i historiografia” czy Włodzimierz Mędrzeckiego „Druga Rzeczpospolita w historiografii polskiej po 1989 roku” (obie zawierają  bogate przypisy bibliograficzne, wartościowe refleksje i przemyślenia). Do analizy tematu cenna okazała się też praca Jerzego Ogonowskiego, Uprawnienia językowe mniejszości narodowych w Rzeczypospolitej Polskiej 1918-1939[12], oraz zawierająca wiele nowych nieznanych informacji pracy księdza Adama Kubasika[13]… – link do całego tekstu w blogu kresywekrwi.blogspot.com


Pamięci ofiar ukraińskiego ludobójstwa w Birczy

Artykuł ten dedykuję wszystkim decydentom, którzy blokują powrót nazwy miasteczka Bircza na tablicę pamięci Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie, zasłaniając się albo bzdurnymi procedurami, rzekomo według nich, niemożliwymi do przeforsowania lub też zuipełnie jawnie tamującymi tą decyzję z nakazu amerykańskiej ambasady, jak czyni to obecny (p)Rezydent Polin Andrzej Duda oraz jego minister obrony ,,narodowej”, resortowe dziecko Mariusz Błaszczak. – link do całego artykułu w blogu kresywekrwi.blogspot.com


Wrażliwcy cz.1

To moje uzupełnienie do artykułu pt. ,,Drastyczna wrażliwość banderowców”.(1)

Pomnik Rzezi Wołyńskiej autorstwa Andrzeja Pityńskiego, który ma ponoć stanąć na terenie Narodowego Parku Pamięci w Toruniu, należącym do zakonu redemptorystów, już po ukazaniu się pierwszej informacji na ten temat, wywołał natychmiastową reakcję wielkiego oburzenia środowisk banderowskich na Ukrainie, a także ich polskojęzycznych pobratymców i sojuszników w naszym kraju. Jednocześnie na wiadomość o tym fakcie zawyły jednym głosem straszliwego oburzenia, jak uderzone obuchem wszystkie hieny, z których brudnych pysków wciąż jeszcze ścieka krew ich polskich ofiar Wołynia, Polesia i Małopolski Wschodniej, które wymordowali w bestialskim ludobójstwie, o jakim nigdy wcześniej świat jeszcze nie słyszał, ani też do dziś nie potrafi sobie wyobrazić, że człowiek mógł być zdolny, aż do takiego zdziczenia i wyzbycia się wszelkich ludzkich odruchów i jakiejkolwiek empatii wobec swego bliźniego. Że oto rodziny i bliscy tychże ofiar w Polsce, upomniały się o godne upamiętnienie i uhonorowanie po ponad 75 latach świadomego wymazywania tej zaplanowanej w najdrobniejszych szczegółach i dokonanej z zimną krwią i cynicznym wyrachowaniem przez Ukraińskich szowinistów zbrodni na naszych rodakach z Naszej Polskiej pamięci. Banderowskie bestie w ludzkiej skórze, chyba tylko przez pomyłkę określane mianem ludzi i ich polskojęzyczne kundle spuszczone nagle ze swoich krótkich smyczy, oznajmiły głosem zbiorowej i nieskrywanej histerycznej wściekłości , że postawienie tego pomnika w tej formie stanowi dla nich osobistą zniewagę, hańbę i jest zarazem obrazą CAŁEGO NARODU UKRAIŃSKIEGO!

O ironio, doznali oni osobistego pohańbienia, poniżenia godności, obrazy i skandalicznego postępowania wobec nich jako Ukraińców, jak sami to stwierdzili zresztą tak jasno i wyraźnie, by nikt nie miał w tej kwestii już absolutnie żadnych wątpliwości, jakie to wartości ,,wyższe’’ stanowią w ich zrozumieniu właściwy synonim takich pojęć jak godność i honor. A nie są nimi WCALE i to według ich własnej definicji, bestialskie akty zbrodni ludobójstwa, stosowane przez nich metody tegoż ludobójstwa przy pomocy których, oni sami i ich przodkowie mordowali swoich polskich sąsiadów, ale stanowią je wszelkie próby upamiętnienia eksterminowanych przez nich ich polskich ofiar. A także przypominanie i edukowanie o tym fakcie kolejnych pokoleń naszej polskiej młodzieży, a przede wszystkim próby wystawienia ku czci pomordowanych, takich jak ten… POMNIKÓW RZEZI WOŁYŃSKIEJ, w którego tle wkomponowane zostały przez autora tej monumentalnej rzeźby, dwie spośród 362 METOD ludobójstwa stosowanych przez Ukraińców wobec eksterminowanych przez siebie Polaków zamieszkujących Kresy Południowo – Wschodnie.

Dlatego wywołało to u nich, aż tak wielki skowyt wściekłości powodowanej strachem, że świat może się wreszcie dowiedzieć i to naocznie, jakimi to ,,humanitarnymi’’ sposobami oraz z jakim to ,,śmiertelnym’’ dla nich wrogiem, ukraińscy hajdamacy XX wieku ,,walczyli’’ o swoją wyśnioną, samostijną banderlandię, czystą jak szklanka źródlanej wody od wszelkiego nie ukraińskiego elementu. Mogłoby to przecież nie tyle nawet zaszkodzić, co całkowicie obnażyć przed całym światem prawdziwą twarz tych banderowskich ,,miłośników’’ wolności, ukształtowanej według swoiście pojmowanych przez nich prawideł rezuńskiej moralności inaczej. A wtedy zniweczyłoby to ostatecznie całą ich propagandę, dalekosiężne plany snute od dziesięcioleci przeciwko Polsce i wszystkie dotychczasowe starania oraz wznoszoną przez nich z takim mozołem i namaszczonym pietyzmem od ponad 70 lat piramidę kłamstwa, o ich rzekomych cierpieniach, których w rzeczywistości nigdy nie doznali od nikogo, a których sami byli sprawcami wobec innych narodów i takiej samej ich ,,heroicznej walce’’ z sowiecką komuną i nazistowską trzecią rzeszą, których to dwóch największych zbrodniczych totalitaryzmów, psimi lancknechtami byli od samego początku, do samego końca istnienia tych piekielnych tworów! I co oni wtedy ,,bidulki’’ by zrobili? Dlatego właśnie z tego powodu podnieśli takie głośne larum swojego nie świętego oburzenia!

Czy można więc się i dziś jeszcze dziwić takiej, a nie innej ich reakcji na wiadomość o planie postawienia pomnika Rzezi Wołyńskiej, czy każdej innej próbie publicznego przypominania i upamiętnienia ofiar dokonanego przez nich ludobójstwa? Ano nie. Dlaczego?

Dlatego, że nacjonaliści ukraińscy zawsze byli mistrzami kamuflażu i propagandy, tak jest zresztą do dziś, bo jak zrozumieć fakt, że to ludobójstwo nadal budzi wątpliwości nawet wśród części Polaków? Puszczali w obieg wyolbrzymione i fałszywe informacje o polskich zbrodniach na cywilnej ludności ukraińskiej, aby wzmóc chęć zabijania Polaków. Z kolei polskim sąsiadom wmawiali, że zbrodnie w innych miejscowościach miały charakter porachunków osobistych czy zemsty, ale tutaj nikomu nic nie grozi, co skutecznie osłabiało czujność i pozwalało wykorzystać element zaskoczenia. (3)

Od tamtego czasu, w długofalowych planach i działaniach propagandowych ukraińskich nacjonalistów nie zmieniło się absolutnie nic. Nadal posługują się dokładnie tymi samymi starymi kłamstwami tylko w nieco nowszej oprawie, by osiągnąć nad nami Polakami taką przewagę, dzięki której będą mogli ostatecznie nas pokonać i zniszczyć, również w sojuszu z każdym innym wrogiem naszego Narodu i Państwa, jeśli tylko posłuży to interesom ukraińskich nacjonalistów i tym samym przybliży ich wreszcie do urzeczywistnienia zaplanowanych przez nich prawie 90 lat temu śmiertelnie wrogich zamierzeń wobec nas, czego zresztą nie starają się już nawet ukrywać. To jest nieodmienne, bo fundamentalne założenie OUN od samego początku jej istnienia tj. od roku 1929 i pozostaje nim po czas obecny. I nic od tamtej chwili w jej dążeniach nie zmieniło się względem Nas Polaków jako Narodu, ani na jotę i nie zmieni, dopóki nie zrealizują do końca swoich pierwotnych założeń.

,,Ukraińscy deputowani są oburzeni planami postawienia w Toruniu wielkiego pomnika ofiar ludobójstwa na Wołyniu. Ich zdaniem,inicjatywa ta ma jawnie prowokacyjny charakter i jest elementem wojny hybrydowej przeciwko Ukrainie.

Deputowani Mykoła Kniażycki i Oksana Jurynec, współprzewodniczący ukraińskiej grupy ds. relacji międzyparlamentarnych z Polską wydali oświadczenie, w którym krytycznie odnieśli się do informacji nt. pomnika ofiar rzezi wołyńskiej, który miałby stanąć w Toruniu.

Ich zdaniem, inicjatywa „postawienia skandalicznego pomnika” w toruńskim, planowanym Narodowym Parku Pamięci to „świadoma polityczna prowokacja, która ma na celu poniżenie godności Ukraińców, pogłębienie różnic i ostateczne zniszczenie pozytywnych rezultatów pojednania” między narodami polskim i ukraińskim, „do którego nawoływał papież Jan Paweł II”.

– Jesteśmy szczególnie oburzeni jawnie prowokacyjnym charakterem tej inicjatywy – piszą znani ukraińscy deputowani.

Zdaniem Kniażyckiego i Jurynec, działania te są elementem wojny hybrydowej przeciwko Ukrainie:

– Dla nas jest oczywiste,że takie inicjatywy są elementem wojny hybrydowej przeciw Ukrainie i całemu ukraińskiemu narodowi, którą od lat prowadzą w Polsce siły ukrainofobiczne i rosyjska V kolumna.

Ukraińscy deputowani zwrócili się do wszystkich decydentów, w tym do nuncjuszy apostolskich w Polsce i na Ukrainie, do przeciwstawienia się budowie pomnika w Toruniu. Przypomnieli też, że wcześniej postawienia pomnika w takiej formie odmówiły m.in. władze Jeleniej Góry, tłumacząc to jego skandaliczną formą.’’ (2)

Kolejnym oburzonym wyglądem pomnika jaki ma stanąć w Toruniu, aby upamiętniać OUN-owskie zbrodnie i ukraińskie bestialstwo na Wołyniu jest szef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, znany w Polsce apologeta banderyzmu i dywizji SS Galizien Wołodymyr Wiatrowycz. Temu znanemu orędownikowi stawiania banderowskich pomników na Ukrainie i w Polsce, nie spodobał się polski pomnik Rzezi Wołyńskiej autorstwa profesora Andrzeja Pityńskiego, gdyż jak autorytatywnie orzekł… nie jest to właściwy kierunek do pojednania. Najbardziej bowiem stosownymi, a wręcz modelowymi sposobami polsko – ukraińskiego ,,pojednania’’, według tego banderowca i neonazisty byłoby stawianie już nie tylko na samej Ukrainie, kolejnych pomników ku czci i mołojeckiej chwale banderowskich rizunów, ale również według słów tej gnidy, należałoby zacząć je wznosić również w Polsce, co byłoby także wykazaniem przez Polaków dobrej woli wobec Ukraińców.

Do podobnych, właściwych metod pojednania Ukraińców z Polakami i wykazania tym razem dobrej woli z ich strony względem nas, należą od teraz także takie oto wzorcowe spotkania, mające na celu udoskonalenie edukacyjnych metod propagowania ukraińskiego nacjonalizmu jako swoiście rozumianej formy patriotyzmu, by ukazać je następnie w podręcznikach szkolnych, z których korzystać będzie również ukraińska młodzież uczęszczająca w Polsce, do szkół z ukraińskim językiem wykładowym. Wśród pochylających się z troską nad rzeczoną problematyką edukacyjną znalazła się pani, która na portalach społecznościowych przedstawia się jako Julia Ukrainoczka. Jest bądź była działaczką partii Swoboda, a jak wygląda jej światopogląd, którymi szef ukraińskiego IPN-u Wołodymyr Wiatrowych jest jak widać zachwycony i zamierza ubogacić nimi, czego wcale nawet nie kryje, kolejne wydania podręczników do nauczania historii przeznaczonych dla ukraińskiej młodzieży na poziomach wszystkich szkół podstawowych i średnich.

Tak więc rzeczą winno być dla nas Lachów rzeczą jasną i zrozumiałą, że stojące na terenie całej Ukrainy pomniki Bandery, Szuchewycza, Kłym Sawura, Eneja, Mykoły Łebedia i wielu innych banderowskich potworów, w tym popiersie Romana Szuchewycza, umieszczone na frontonie polskiego liceum we Lwowie oraz wiszące do niedawna portrety Bandery i tegoż Szuchewycza w polskim kościele Świętej Marii Magdaleny we Lwowie, a także te najnowsze oznaki dobrej woli ukraińskich banderowców wobec Polski i Polaków w żaden sposób nie naruszają naszej wrażliwości, no bo jakże mogłyby naruszać? Wszystkie te powyższe elementy ,,miłości do własnej ojczyzny’’ są bowiem jedynie artystycznym wyrażeniem ukraińskiej duszy i ukazaniem jej charakterystycznej wrażliwości, której nie można w żaden sposób ograniczać, bo byłoby to przecież w złym guście i rzecz jasna niewłaściwym podejściem do zrozumienia świadomości tak delikatnej natury. Zapyta ktoś, a co z Naszą Polską wrażliwością? Kiedy może tak wreszcie zaczniecie się liczyć z Naszymi Polskimi uczuciami i pragnieniami? Usłyszy szybko w odpowiedzi… A kto by się przejmował odczuciami polskich faszystów i ksenofobów. A dzieje się tak dlatego, że można na Nas bezkarnie pluć i nie liczyć się z nami, bo wiedzą doskonale, że sami nie tylko na to pozwalamy, ale też i to, że nigdy nie oddamy w reakcji nawet obronnej na bezpośredni atak. Stara prawda mówi, że Bóg wspiera tych co są Mu wierni. Z nami Polakami natomiast, niestety różnie bywa… Trzeźwiejemy jako Naród często dopiero wtedy jak jest już za późno. Oby tym razem, nie było za późno na wszystko.

Dlatego nie wierzę, że ten pomnik autorstwa Andrzeja Pityńskiego stanie kiedykolwiek na terenie Narodowego Parku Pamięci w Toruniu, gdyż nie dopuszczą do tego ,,nasi’’ rodzimi purpuraci i inni im podobni Judasze Iskarioci, oddelegowani na odcinek pełniących obowiązki ,,patriotów i autorytetów’’ wszelkiej maści. Wystarczy kolejny protest Kijowa czy zmarszczenie brwi przez Deszczycę na znak niezadowolenia i ,,nasi’’ umiłowani przywódcy i koncesjonowane autorytety od ręki wynajdą kolejne tysięczne usprawiedliwienia, robiąc pod siebie ze strachu przed gniewem Kijowa i ambasadora imperialnego z ulicy Pięknej. Nazywanie zaś przez banderowskie bestie i ich pomagierów – skandalicznym, pomnika Rzezi Wołyńskiej, to już swoista chamska bezczelność i arogancja sięgająca dosłownie wyżyn nieba. Zaś brak jakiejkolwiek reakcji z polskiej strony na coś podobnego prędzej niż później, jeszcze tylko bardziej rozzuchwali i tak już wystarczająco zachęconych tym faktem, a przez to całkowicie bezkarnych dziedziców idei i czynów banderowskich rizunów do jeszcze większych i agresywniejszych w swej skali działań przeciwko Polsce, a co ostatecznie będzie skutkowało w najbliższym okresie czasu powtórzeniem tragicznej historii, być może nawet na o wiele większą skalę, niż ta która miała miejsce ponad 70 lat temu, gdy znów zapłoną łuny w Bieszczadach i nie tylko zresztą tam.

W psychiatrii i psychologii tego rodzaju reakcje zbrodniarzy i wszystkich kolejnych pokoleń ich pogrobowców, pielęgnujących oraz wynoszących na piedestał narodowej chwały aktów najbardziej zdziczałego i bestialskiego ludobójstwa dokonanego przez ich antenatów, jak również gloryfikowanie, idealizowanie i przedstawianie przez nich samych sprawców tychże zbrodni w roli bohaterów godnych najwyższych honorów oraz kontynuacji naśladownictwa ich czynów przez obecne pokolenie najmłodszych Ukraińców, a zarazem przerzucanie winy z katów na ofiary nazywa się wypieraniem zbrodni przez jego sprawcę. Co jest jak widać na powyższym przykładzie, swoistym wręcz wzorcem klasycznej schizofrenii. Której jednak dalszy swobodny i niczym nieograniczony rozwój i rozprzestrzenianie na następne segmenty tamtego społeczeństwa, doprowadzi do powtórzenia tej samej historii. A stanie się tak dlatego, że jeśli nie wyciąga się z tej tragicznej dla nas wszystkich lekcji przeszłości żadnej nauki i wniosków, to zawsze zataczając koło, wraca ona do punktu wyjścia, skąd rozpoczęła swą wędrówkę w czasie, wywołując ponownie te same skutki. Tym bardziej, że to czego wszyscy jesteśmy obecnie świadkami, mogąc oglądać na własne oczy to wszystko, co dzieje się dziś na banderowskiej Ukrainie, jest dokładnym odzwierciedleniem sytuacji, przejmowania władzy w Niemczech przez nazistów Adolfa Hitlera w latach 1932-1933.

Jacek Boki – 10 Luty 2018 r.


Mniejszości narodowe przeciwko Narodowi i Państwu Polskiemu

,,We wrześniu 1939 roku zdrady dopuściły się wszystkie mniejszości zamieszkujące nasz kraj.”

Historia, o której mówi się, iż jest nauczycielką życia, dowodzi, że wszystkie mniejszości narodowe zamieszkujące nasz kraj, w momencie śmiertelnego zagrożenia naszej Ojczyzny, zawsze stawały u boku naszych najeźdźców, przeciwko Nam Polakom, dopuszczając się przy tym, za każdym razem, zupełnie otwartego aktu zdrady. Zawsze też w takich momentach, by udowodnić swe psie oddanie i niemal neoficką wierność wobec wszelkich wrogów Polski i naszego Narodu, wykazywały się też wobec naszych rodaków niesłychanym wręcz bestialstwem, dokonując okrutnych i wręcz wyrafinowanych w swym barbarzyństwie zbrodni na swoich polskich sąsiadach oraz grabieży ich mienia. Tworząc też wcześniej długie listy proskrypcyjne Polaków przeznaczonych do fizycznej likwidacji, bądź deportacji na Sybir i niemieckich obozów zagłady. Dziś znów znaleźliśmy się w tym samym niemal punkcie historii, która zatoczyła koło i postawiła nas w podobnym momencie jak w roku 1939.

Znów mniejszości narodowe zamieszkujące nasz kraj, w którym znalazły spokojne życie i nieograniczone możliwości rozwoju, ciesząc się wszelkimi możliwymi prawami i przywilejami, wolnością oraz dostępem do również nieograniczonego wręcz finansowania swojej działalności przez polskiego podatnika, wypowiedziały dziś tym oświadczeniem, skierowanym do polskiego rządu, parlamentu i prezydenta, swoją lojalność względem Narodu i Państwa Polskiego oraz władz polskich wszystkich szczebli.

W normalnym, suwerennym i samodzielnie rządzącym się państwie, po takim otwartym wypowiedzeniu posłuszeństwa i lojalności wobec jego legalnych władz, wszystkie organizacje takich mniejszości narodowych, zostałyby jeszcze tego samego dnia rozwiązane, zdelegalizowane, ich majątek skonfiskowany na skarb państwa, a ich przywódcy staliby się pensjonariuszami krainy tysiąca i jeden kluczy, oglądającymi świat zza krat. Tak jak stało się to w przypadku przywódców katalońskich separatystów, którzy nielegalnie wypowiadając lojalność i posłuszeństwo wobec konstytucyjnych władz w Madrycie, wszczęły rebelię przeciwko królestwu Hiszpanii. Po zorganizowanej przez nich farsie referendalnej w Katalonii, zostali aresztowani, ich majątek skonfiskowano, lokalny parlament i rząd rozwiązano, włącznie z miejscową policją, autonomię Katalonii anulowano, a za przywódcą katalońskich buntowników Carlem Pudgemontem, który zbiegł z kraju, rozesłano międzynarodowy list gończy i nakaz aresztowania. Tak działa wobec zdrajców suwerenne i samodzielne w swoich decyzjach państwo i jego rząd.

Jakim więc rządem w świetle powyższych faktów jest rząd warszawski? Nie reaguje w odpowiedni sposób na ten i inne wrogie wobec Polski i Polaków akty, na bezprawną ingerencję w nasze polskie prawne działania legislacyjne, podjęte przez Sejm Rzeczypospolitej w celu ochrony dobrego imienia naszego Narodu i Państwa. Został bezpardonowo zaatakowany przez Izrael, USA i inne państwa zachodu oraz przywódców mniejszości narodowych zamieszkujących Polskę.

Między wierszami tego oświadczenia skierowanego pod naszym adresem, możemy bez trudu wyczytać, że w decydującym dla nas Polaków momencie, przedstawiciele tych mniejszości zupełnie jawnie i bez ogródek zadeklarowali w imieniu swych społeczności, że nie zawahają się wystąpić przeciwko państwu polskiemu i narodowi. Zagrożenie jest realne, bowiem owo ultimatum powstało z inicjatywy ukraińskiego szowinisty i neobanderowca, nie ukrywającego swojej nienawiści wobec Polski i Polaków, szef Związku Ukraińców w Polsce – Petro Tyma.

Stanęliśmy dziś jako Naród na krawędzi przepaści. Jeśli nie obudzimy się z tego letargu w jakim tkwimy, możemy paść ofiarą współczesnych wrogów i biernością doprowadzić do anihilacji naszego domu – Polski.

Najbardziej niebezpieczne dwa separatyzmy, to ukraińscy nacjonaliści z OUN skupieni w naszym kraju w ZUwP i tzw. ,,Ruch Autonomii Śląska’’, nie ukrywający swoich pragnień do oderwania tej części Polski od naszej Ojczyzny. Jeśli dziś nie staniemy w jednym szeregu w obronie naszego własnego domu, to jutro znowu, tak jak kiedyś mogą zapłonąć łuny w Bieszczadach i nie tylko tam, a nowe oddziały Wherwolfu złożone spośród członków niemieckiej mniejszości, wesprą zbrojnie na zachodzie naszego kraju, banderowską rebelię na wschodzie. Ponownie pacyfikując Górny, a także Dolny Śląsk, i wszystkie pozostałe tereny aż po Szczecin i Pomorze, tak jak to już raz miało miejsce w latach 1945 – 1959. Warto zauważyć, że w czasie tych 14 letnich walk z niemieckim, nazistowskim podziemiem, zginęło, bądź zostało skrytobójczo zamordowanych ponad tysiąc żołnierzy Wojska Polskiego, kilkuset milicjantów, w tym 140 w samym tylko ówczesnym województwie Wrocławskim. Liczby poległych w tych walkach z niemieckim Wherwolfem na cichym froncie, funkcjonariuszy służb wywiadu i kontrwywiadu, nie poznamy nigdy. (1)

,,W piątek przedstawiciele szeregu mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce, w tym organizacji Ukraińców, Litwinów, Łemków, Rosjan, Kaszubów, Żydów i Słowaków, wystosowały oświadczenie ws. sytuacji w Polsce w związku z przyjęciem przez parlament nowelizacji ustawy o IPN.

– W imieniu reprezentowanych przez nas organizacji mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce pragniemy wyrazić ogromne zaniepokojenie narastającą w społeczeństwie polskim falą agresji na tle narodowym, rasowym i religijnym – napisano w oświadczeniu. – Z kraju szczycącego się długą i chlubną tradycją wolności i tolerancji stajemy się państwem, które w oczach świata i swoich obywateli innej niż polska narodowości zaczyna uchodzić za coraz bardziej ksenofobiczne. Burzy to pozytywny wizerunek Polski w świecie – ojczyzny „Solidarności”, największego ruchu demokratycznego w drugiej połowie minionego wieku.

Przedstawiciele określonych mniejszości twierdzą, że ich szczególny niepokój i sprzeciw „budzą liczne i głośne przejawy antysemityzmu”. Miały one zaistnieć od czasu uchwalenie nowelizacji przez Sejm,

– Padają niegodne, podłe sformułowania, żywcem zaczerpnięte z repertuaru szowinistów najgorszego autoramentu. Głosy te brzmią szczególnie złowieszczo w przededniu 50. rocznicy Marca ’68 – jednej z najczarniejszych kart ze współczesnych dziejów Polski (…) – czytamy w tekście.

– „My, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej” – tak stanowi Konstytucja naszego państwa. A zatem nikt nie ma prawa odmawiać innemu obywatelowi przynależności do politycznej wspólnoty narodowej bez względu na kolor skóry, przynależność etniczną czy też religijną. Nikt nie ma prawa nikogo z tej wspólnoty wykluczać – zaznaczono.

Na zakończenie wezwano polskie władze, prezydenta, parlament i rząd, „do respektowania tych fundamentalnych zasad i przeciwdziałania wszelkim formom ksenofobii, nietolerancji i antysemityzmu”.

Pod oświadczeniem podpisali się:

Mariola Abkowicz (przedstawicielka społeczności karaimskiej w Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych),

Prof. zw. dr hab. Józef Ciągwa (przewodniczący Towarzystwa Słowaków),

Prof. Stefan Dudra (przedstawiciel społeczności łemkowskiej w Komisji Wspólnej),

Artur Grzędzicki (przedstawiciel społeczności kaszubskiej w Komisji Wspólnej),

Aldona Jurkun (przedstawicielka społeczności litewskiej w Komisji Wspólnej),

Stefan Kłapyk (Przewodniczący Zjednoczenia Łemków),

Artur Konopacki (przedstawiciel społeczności tatarskiej w Komisji Wspólnej),

Mirosława Kopystiańska (przedstawicielka społeczności łemkowskiej w Komisji Wspólnej),

dr Grzegorz Kuprianowicz (przedstawiciel społeczności ukraińskiej w Komisji Wspólnej),

Anna Makówka-Kwapisiewicz (przewodnicząca Żydowskiego Stowarzyszenia „Czulent”),

Jolanta Malinowska-Wiaktor (przewodnicząca zarządu Wspólnoty Litwinów w Polsce),

dr Ludomir Molitoris (sekretarz generalny Towarzystwa Słowaków, przedstawiciel społeczności słowackiej w Komisji Wspólnej),

Zenon Sokołow (przedstawiciel społeczności rosyjskiej w Komisji Wspólnej),

Piotr Tyma (Prezes Związku Ukraińców w Polsce, przedstawiciel społeczności ukraińskiej w Komisji Wspólnej),

Algirdas Vaicekauskas (przewodniczący Stowarzyszenia Litwinów w Polsce).

Według Piotra Tymy, szefa Związku Ukraińców w Polsce i znanego negacjonisty wołyńskiego, jednym z celów wspólnego oświadczenia jest podjęcie rozmów z stroną rządową. Zaznaczył, że w tym przepadku mniejszości wystąpiły wspólnie. – Pod oświadczeniem mamy pełen przekrój mniejszości, których liderzy z imienia z nazwiska wsparli to oświadczenie. Jeżeli to jest jakaś wartość, to warto pochylić się nad tym. Czy rząd się nad tym pochyli, to nie od nas zależy – powiedział Tyma w rozmowie z PAP.

Zdaniem Tymy, powinna jak najszybciej powstać „płaszczyzna realnego dialogu z obywatelami należącymi do mniejszości”, najlepiej z udziałem strony rządowej.’’ (2;3)

Jest rzeczą charakterystyczną, że w momencie brutalnego i kłamliwego ataku Izraela na Polskę, ci państwo zamiast wyrazić poparcie dla swojej Ojczyzny, od której żądają równego traktowania, „wyrażają niepokój” tym, że Polacy usiłują odpierać bezczelną agresję na swój kraj ze strony Izraela, USA i wszystkich pozostałych państw zachodu. Jest chyba również sprawą oczywistą dla wszystkich w jaki sposób zachowaliby się Ukraińcy i Litwini wobec zagrożenia militarnego naszej Ojczyzny? Akurat w tej kwestii, nikt nie ma chyba żadnych wątpliwości. Wszyscy bowiem doskonale wiemy, jak zachowali się we wrześniu 1939 r. i w późniejszych latach niemieckiej okupacji Polski. Dziś bez żadnych wątpliwości postąpiliby względem nas, Polaków, dokładnie tak samo. Powyższe oświadczenie jest antypolskie i jest wystarczającym dowodem na to, że znów całą koalicją stanęliby w jednym szeregu razem z obecnymi państwami przygotowującymi się do śmiertelnej agresji przeciwko Polsce. Ukraiński Majdan w grudniu 2013 roku był bowiem tylko przystawką do głównego dania, jakim staliśmy się dziś my, Polacy i nasza Ojczyzna.

Na nazistowskiej Ukrainie tworzą się właśnie nowe oddziały banderowskiej SS pod nazwą Drużyny Narodowe, złożone z weteranów walk w Donbasie, z takich zbrodniczych formacji jak Ajdar, Azow, OUN i innych, których głównym programem jest fizyczna eksterminacja wszelkiego nie ukraińskiego elementu, w tym żyjących tam Polaków. Mówią o tym otwarcie i bez ogródek, ale też twierdzą w swoim oświadczeniu, że takich ludzi jak premier Hrojsman, szef MSW Awakow i obecny prezydent Poroszenko nie należy traktować poważnie, tylko wreszcie pogonić ich w cholerę z Samostijnej i zaprowadzić wreszcie na całej Ukrainie porządek według zaleceń piekłoszczyka Bandery. Jakie szanse mieliby w bezpośrednim starciu z takim przeciwnikiem amatorzy z tzw. weekendowych Wojsk Obrony Terytorialnej? Jakie szanse mielibyśmy my, społeczeństwo kompletnie rozbrojone, wobec mieszkańców zachodniej Ukrainy posiadających militarne łupy po majdanowym przewrocie? Wszak ukraińskie Drużyny Narodowe są świetnie uzbrojone, a przede wszystkim doświadczone w najbardziej krwawych walkach w Donbasie. Nie mające też żadnych zahamowań w walce z takim czy innym wrogiem i mordowaniem bezbronnej ludności cywilnej.

Idzie wojna. Czarne chmury znów gęstnieją nad naszą Ojczyzną. Jako Polacy jesteśmy otoczeni ze wszystkich stron i to bynajmniej nie przez przyjaciół. Ukraińcy, Litwini, Słowacy Żydzi, Amerykanie i Niemcy. Czeka nas krwawa łaźnia, jak ta z lat 1939 – 1950. Myślę, że wszystko zacznie się w marcu. A na razie trwa ostra faza medialno – propagandowa przeciwko nam, zanim wkrótce przejdzie ona do kolejnej zwanej kolokwialnie gorącą. Okazja jest po temu niezwykła – rocznica wydarzeń marca 1968. Będę najszczęśliwszym z ludzi, jeśli to moje powyższe ,,krakanie’’ okaże się tylko bredzeniem od rzeczy. (4)

Jacek Boki – 4 luty 2018 r.


Wielki głód na sowieckiej Ukrainie, a bestialskie ludobójstwo Polaków na Kresach

 

Prezydent Petro Poroszenko wziął wczoraj w Kijowie udział w uroczystościach upamiętniających ofiary Wielkiego Głodu.

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zaproponował w sobotę uchwalenie ustawy o penalizacji zaprzeczania Wielkiego Głodu (Hołodomoru) i Holokaustu. – informuje Ukrainska Prawda. Propozycja prezydenta padła podczas uroczystości upamiętniającej ofiary Wielkiego Głodu i ludobójstw odbywającej się w centrum Kijowa.

Aby nasi potomkowie wiedzieli, że to nie był po prostu sztuczny głód, a dokładnie zaplanowany Hołodomor. Ba, więcej, ludobójstwo według wszelkich znamion, jakie określono w Konwencji ONZ z 19. grudnia 1949 roku – mówił Poroszenko.
I żeby na wszystkich kontynentach uświadomiono sobie, że nie uznawanie Hołodomoru jest tak samo amoralne, jak zaprzeczanie Holokaustowi. Myślę, że przyszedł czas, abyśmy sami uchwalili prawo o odpowiedzialności za nieuznawanie tych dwóch bezprecedensowo straszliwych tragedii. Po co? Aby ci, którzy będą żyć po nas stosowali się do ukraińskiego prawa o uznaniu Hołodomoru ludobójstwem narodu ukraińskiego. – podkreślał ukraińskie prezydent.

Rzeczą najbardziej groteskową w całej tej powyższej historii jest to, że prezydent kraju, który otwarcie buduje swoją obecną narodową tożsamość, na wynoszeniu, na piedestał, czczeniu i czynieniu z największych i zarazem najbardziej zdziczałych, banderowskich zbrodniarzy wojennych, winnych bestialskiego ludobójstwa setek tysięcy Polaków na Kresach Południowo – Wschodnich, całkowicie przy tym zaprzeczający temuż ludobójstwu popełnionemu przez ukraińskich szowinistów na naszych rodakach w latach 1939-1950, próbuje dziś kreować, w zupełnie irracjonalny sposób Ukraińców, na największą, zaraz po narodzie żydowskim, ofiarę drugiej wojny światowej. A swoistym kuriozum i to bardzo niebezpiecznym wywodu Poroszenki na powyższy temat, czego większość nawet nie stara się dostrzec jest zdjęcie z siebie w ten prosty sposób, całego odium winy, bez potrzeby ponoszenia jakichkolwiek konsekwencji przez obecne państwo i władze Ukrainy, czyli pełnej odpowiedzialności za zbrodnicze działania wszystkich ukraińskich formacji zagłady w służbie III Rzeszy, do których to formacji obecne państwo ukraińskie i jego władze wszystkich szczebli, przyznają się jako do swojej własnej spuścizny historycznej, uznając także oficjalnie pełną ciągłość dziedzictwa historycznego, czyli kontynuacji całego dziedzictwa politycznej i ideowej metodyki poczynań ukraińskich nacjonalistów z okresu międzywojnia i drugiej wojny światowej, a także pielęgnowania pamięci oraz gloryfikowania wszystkich poczynań OUN – UPA i SS Galizien, jako najchwalebniejszych dni w całej historii Ukrainy.

Na koniec swoich ponurych wynurzeń Poroszenko rzucił wszystkim w twarz otwartą i zarazem najbardziej bezczelną groźbę, że państwo, na czele którego stoi, państwo mające za swoich największych bohaterów narodowych, najbardziej zdziczałych i bestialskich zbrodniarzy, a właściwie ludobójców w całej historii ludzkości, będzie… uczyło moralności wszystkie inne narody świata i każdego człowieka z osobna banderowskiej wersji historii ,,Wielkiego głodu’’, którzy będą co więcej MUSIELI SIĘ w tej kwestii bezwzględnie stosować do ukraińskiego prawa!!!  To tak, jakby moralności i poszanowania dla prawa międzynarodowego mieli nas wszystkich uczyć dziś tacy ludzie jak Stefan Bandera, Roman Szuchewycz, Dmytro Kłaczkiwski czy Petro Ołyjnik – Enej i wszyscy pozostali przywódcy OUN- Bandery.

Jeszcze jednym ironicznym przyczynkiem do wyżej wymienionych bajdurzeń Poroszenki dotyczących czasu ,,Wielkiego głodu’’, było jego przemówienie, wygłoszone ponad miesiąc wcześniej tj. 14 października z okazji 75 rocznicy powstania zbrodniczej UPA, w którym stwierdził, wymieniając jako jeden z najważniejszych powodów, dla którego Ukraińcy w szeregach UPA chwycili za broń…. „lata stalinowskiego terroru, kolektywizacji i Hołodomoru-ludobójstwa, a z czasem nawałę nazistów”. Według niego „najlepsi synowie i córki ukraińskiego narodu stawiali opór dwóm potężnym totalitarnym reżimom” nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji.

I w tym miejscu Poroszenko również bezczelnie nałgał ile tylko wlezie, że OUN i UPA stawiali opór dwóm najpotężniejszym wówczas totalitarnym reżimom, gdy w rzeczywistości, zarówno z jednym, jak i z drugim współpracowali i to bardzo gorliwie w zbrojnej agresji przeciwko Polakom od samego początku wojny, aż do jej finału. Z sowietami zaś przeciwko Polsce grali po tej samej stronie barykady, nawet jeszcze cztery lata po jej zakończeniu.

Poroszenko w swoim  przemówieniu nakłamał też w sposób zupełnie ordynarny, że  jednym z kilku głównych powodów, dla którego Ukraińcy chwycili za broń, były lata stalinowskiego terroru oraz przymusowej kolektywizacji i Hołodomoru. Jest to blaga galaktycznych wręcz rozmiarów, gdyż w czasie trwania stalinowskiego terroru na sowieckiej Ukrainie i prowadzonej tam przymusowej kolektywizacji oraz okresu trwania tzw. ,,Hołodomoru’’, nacjonaliści z OUN mieli Ukraińców po drugiej stronie Zbrucza i ich cierpienia, których doznawali z rąk sowieckiej władzy, tam, gdzie słońce nie dociera nawet w najpiękniejsze dni. Ich los, terrorystów z OUN nie obchodził ani trochę. Wszystkim bowiem, czym byli oni wtedy zainteresowani i zajęci, była zbrodnicza walka z państwem polskim,  a nie z sowietami w obronie swoich rodaków zamieszkujących po drugiej stronie granicznej rzeki Zbrucz.

Nigdy też, żadna, nawet najmniejsza grupa ukraińskich terrorystów z OUN w owych latach, nie wyprawiła się na sowiecką Ukrainę, by tam z bronią w ręku, podjąć choćby tylko symboliczną walkę w obronie swoich ciemiężonych ziomków. Nigdy do tego nie doszło. Po pierwsze dlatego, że aż taką odwagą i zdeterminowaniem oraz poświęceniem, których to przymiotów mieli wtedy  i mają zresztą po dzień dzisiejszy pełne gęby, to akurat w tym przypadku, jakimś dziwnym trafem zupełnie im ich zabrakło. Choć prawda jest taka, że, takich cech jak odwaga, determinacja, poświęcenie, honor czy umiłowanie jakichkolwiek wyższych wartości, nie posiadali nigdy za psi grosz i nie mają ich zresztą po dzień dzisiejszy.  Dlatego właśnie nie palili się ani przez chwilę, nie postało to nawet w ich głowach, by zmierzyć się w otwartym boju, za swoich eksterminowanych  w tamtym czasie przez sowietów rodaków, twarzą w twarz z oddziałami ówczesnego sowieckiego NKWD, i to na jego terenie. A po drugie, doskonale wiedzieli, że wśród Ukraińców z drugiej strony granicy, nie mieli oni nawet w czasie trwania największego terroru sowieckich władz bezpieczeństwa, jak i zresztą w latach późniejszych absolutnie żadnego poparcia. A ich ideologia odrzucana była zawsze przez tamtejszych Ukraińców, z nieskrywaną pogardą jako całkowicie im obca i wroga.

Wracając jednak nasze własne podwórko, wiem, że to co teraz napiszę wielu potraktuje jako włożenie kija w gniazdo szerszeni, a jeszcze inni wyrażą swoje straszliwe oburzenie, że jak śmiem w ogóle poruszać takie rzeczy, podważać słuszność ich działań i wypisywać podobne banialuki, które wedle wielu z nich uchodzą za oczywiste ,,świętości’’, nie podlegające jakiejkolwiek polemice. Czy, aby na pewno? No bo jak inaczej można określić stawianie przez nich problemu naprawdę godnego upamiętnienia i właściwego uhonorowania ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Kresach Rzeczypospolitej, od odwrócenia kolejności działań i rozpoczęcia wznoszenia przez nich tejże ,,budowli od dachu, zamiast od fundamentów, czyli stawiając wszystko na głowie miast na nogach ? A potem się dziwią, że od wielu długich lat biją dosłownie głową w mur.

Otóż wczoraj  nasi umiłowani przywódcy, a za nimi powolne im ,,niepokorne’’ media przypominały nam, co chwilę o rocznicy ,,Wielkiego głodu’’ wywołanego sztucznie przez bolszewię na sowieckiej Ukrainie w latach 1932-1933. Nie omieszkano przy tym zaznaczyć, że Polska jest jednym z 25 krajów świata, które USTAWĄ SEJMU RP uznały Wielki głód za ludobójstwo. I byłoby wszystko w porządku, gdyby nie jedno małe ale. A mianowicie, że te same władze tj., SEJM I SENAT RP po dzień dzisiejszy nie uznały MOCĄ USTAWY czyli MOCĄ PRAWA, największego, bo najbardziej bestialskiego LUDOBÓJSTWA POLAKÓW żyjących na  Kresach Rzeczypospolitej dokonanego przez ukraińskich szowinistów z OUN-UPA i SS Galizien za… LUDOBÓJSTWO!  Czy ktoś wyobraża sobie podobną sytuację w Izraelu czy Armenii, że władze obu tych państw nie uznałyby faktu ludobójstwa, a co za tym idzie godnego upamiętnienia ofiary wielu milionów członków własnych narodów, wymordowanych w latach drugiej Wojny Światowej przez Niemców, a w przypadku Armenii przez Turków w roku 1915, za to upamiętniające ludobójstwo innego narodu, z całkowitym pominięciem właściwego uhonorowania ofiar własnego?

Ktoś może powie, że przecież Sejm i Senat RP upamiętnił ludobójstwo Polaków na Kresach uchwałą Sejmu i Senatu z ubiegłego roku, nazywających nawet rzecz po imieniu. Otóż nic podobnego nie miało miejsca. Uchwała zarówno Sejmu jak i Senatu RP z ubiegłego roku, nie ma bowiem absolutnie żadnej mocy prawnej, a tym samym nie posiada żadnej mocy wiążącej dla żadnych władz, dosłownie nikogo, zarówno na szczeblu wojewódzkim, powiatowym, czy też lokalnym, do przypominania tego faktu, a o jego corocznych uroczystych obchodach i oddaniu hołdu tymże ofiarom Wołyńskiego ludobójstwa nie wspominając. Uchwała ta również, nie ma też żadnej mocy prawnej dla jakiegokolwiek organu sprawiedliwości, sądu czy też kolegium do spraw wykroczeń, które na jej podstawie, gdyby zostało uchwalone, otrzymałby podstawę do orzeczenia wyroku skazującego za negowanie tegoż ludobójstwa. Jednak sama uchwała żadnych prawnych prerogatyw nie posiada, gdyż nie jest ona ustawą mającą moc prawa, ale jedynie i wyłącznie wyrażeniem opinii, że było to ludobójstwo i niczym więcej. Dlatego też  w tym roku, nie widzieliśmy żadnej uroczystości zorganizowanej przez oficjalne władze państwowe na żadnym ze szczebli administracji rządowej czy też lokalnej samorządowej, z wyjątkiem uroczystości społecznych zorganizowanych przez samych Kresowian. Jedynymi naprędce zorganizowanymi uroczystościami ,,ku czci ofiar Wołyńskiego ludobójstwa’’ były dwa zainscenizowane ad hoc teatrzyki przez obecne władze PiS. Jeden na Skwerze Wołyńskim w Warszawie 11 lipca dla poprawienia w tym dniu samopoczucia  prezesa Kaczyńskiego, a drugi w Gdańsku, by  ocieplić wizerunek prezydenta Dudy. Pierwsza jak i druga ,,uroczystość  była jedną wielką groteską urządzoną przez partię rządzącą dla samych siebie. Pani premier i kilku jej ministrów oraz urzędnicy rządowi zgromadzeni w tym miejscu, tego dnia, mieli miny z których nietrudno było odczytać, że zostali tam spędzeni niejako z musu wbrew własnej woli i czekali z utęsknieniem, żeby to przedstawienie jak najszybciej dobiegło końca i mogli wrócić wreszcie do domów.

Dowodem tego było przemówienie ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, który wygłaszając je z okazji przypadającej tego dnia 74 rocznicy ukraińskiego ludobójstwa dokonanego na Polakach zamieszkujących Wołyń, jak nigdy przedtem dukał je z takim trudem, jakby słowa, które wypowiadał ledwie przechodziły mu przez gardło. Ani razu nie wymieniając przy tym z nazwy i imienia sprawców tej bestialskiej zbrodni na Polakach. Słowa ukraińscy zbrodniarze, banderowcy, OUN – UPA czy SS Galizien dosłownie ugrzęzły mu glutem w ustach. Za to na koniec jako głównych i jedynych autorów tej rzezi, nieznanej nigdy wcześniej w dziejach ludzkości i tak zdziczałego zarazem bestialstwa, których autorami byli ukraińscy szowiniści, pan minister wskazał jako jej głównych autorów i sprawców na Niemców, a nade wszystko przebrzydłych ruskich!

Z kolei tego samego dnia specjalnie dla prezydenta Andrzeja Dudy urządzono w Gdańsku drugą szopkę z obchodami rocznicy Ludobójstwa na Wołyniu. Na szybkiego zgromadzono pod tablicą pamięci ofiar Wołynia, dzień wcześniej oblaną farbą przez tzw. nieznanych sprawców’’, kilkunastu członków lokalnego klubu ,,gazety Polskiej’’, żeby robili za licznie zgromadzonych z tej okazji mieszkańców Gdańska, bo w końcu byłoby głupio, gdyby głowa państwa przemawiała do własnych ochroniarzy, kilkunastu policjantów z zabezpieczenia wizyty i kilku dziennikarzy, przysłanych na to miejsce w ramach obowiązków służbowych. Sam zresztą prezydent nie pałał radością z tego powodu,  co można było zresztą zauważyć po naburmuszonej grymasem niezadowolenia wyrazie twarzy, że musi brać w czymś takim udział, i że przerwano mu na  dwie godziny wakacje w Spale i kazano jechać do Gdańska, by tam wygłosił jakieś zgrabne przemówienie, na temat, z którym nawet nie chce, by go w jakikolwiek sposób kojarzono. No, ale czegóż w końcu nie robi się za radą swych doradców, dla ocieplenia wizerunku i poprawy sondażowych słupków

Kilka dni temu z kolei, dyrektor Radia Maryja ogłosił na falach swej rozgłośni, że w kolejnej nowej świątyni, którą wznosi, chce oddać hołd… Ukraińcom, którzy ratowali Polaków przed zbrodniarzami z UPA. Zadzwoniłem następnego dnia pod podany przez niego numer telefonu i zapytałem, czy nie pomyliła się ,,ojcu’’ dyrektorowi kolejność oddania czci i hołdu? A mianowicie, że chce nagradzać i składać hołd tym, którzy ratowali Polaków, podczas, gdy do dnia dzisiejszego NIKT w Polsce na szczeblu rządowym, jak i kościelnym nie uhonorował i nie oddał hołdu w żaden sposób…POLSKIM OFIAROM UKRAIŃSKIEGO LUDOBÓJSTWA NA KRESACH, a już chce odsłaniać tablice ku czci, tym nielicznym Ukraińcom, którzy ratowali naszych rodaków! Po drugiej stronie telefonu na takie dictum zapadła nagle dłuższa chwila ciszy. A po chwili usłyszałem głos Pani, która odebrała mój telefon, która po wysłuchaniu mych słów, odpowiedziała: Wie pan, osobiście zgadzam się z tym co pan powiedział w stu procentach. Ale co ja mogę? Ja tu tylko odbieram telefony jako wolontariuszka i przekazuję opinie dalej. I to wszystko. Nie ja tutaj rządzę.

Osobiście nie mam nic przeciwko upamiętnieniu tych Ukraińców, którzy ratowali Polaków w czasie trwania orgii banderowskiego ludobójstwa, ale na Boga znajmy proporcje i kolejność, że najpierw może uhonorujmy nasze własne ofiary i w godny sposób uczcijmy ich pamięć, a dopiero potem honorujmy i nagradzajmy tych, którzy ich ratowali. Czy Izrael i Armenia zaczynali upamiętnianie i godne uhonorowanie tych wszystkich którzy ratowali Żydów i Ormian, w czasach, gdy członkowie obu tych narodów poddawani byli masowej zagładzie, mówiąc, że właściwym upamiętnieniem naszych własnych ofiar to wicie, rozumicie zajmiemy się później, w bliżej nie określonym czasie, a na razie to uhonorujmy tych, którzy ratowali naszych rodaków, bo żeby zmienić kolejność rzeczy, to nie pozwala nam na to obecna sytuacja geopolityczna i brak dobrej woli i humoru władcy znad Potomku.

Cóż to za kraj, który ma takie podejście do męczeństwa własnych rodaków? Co to za państwo, którego prezydent, rząd i parlament totalnie olewają sprawę ekshumacji, godnego pochówku i właściwego upamiętnienia kilkuset tysięcy Polaków pomordowanych przez bandy OUN-UPA i SS Galizien, których szczątki do dziś walają się po lasach, studniach i polach całej zachodniej części obecnej Ukrainy, stanowiącej niegdyś Kresy Najjaśniejszej Rzeczypospolitej? Co to naród, który nie reaguje w żaden sposób, gdy wicemarszałek Sejmu RP, wykrzyczał w ubiegłym roku, w czasie debaty sejmowej nad tzw. ,,uchwałą Wołyńską’’ do jednego z posłów Kukiz 15 haniebne słowa:

,,I po cholerę potrzebny jest Wam ten Wołyń? Chcecie ciągle żyć przeszłością?

Gdyby jednak w ripoście, ktoś rzucił w twarz temu indywiduum na fotelu marszałka polskiego Sejmu, że… ,,Po cholerę wam w takim razie ten Katyń? I po kiego grzyba wciąż tak lamentujecie z powodu Smoleńska? Chcecie żyć w nieskończoność przeszłością?

Już słyszę ten krzyk oburzenia na takie dictum, jaki by się wtedy podniósł. Ale w przypadku pomordowanych przez Ukraińców polskich mieszkańców Kresów pluć można śmiało i zupełnie bezkarnie. W III RP jak widać takie obyczaje to norma. W szczególności ze strony oficjalnych władz! Ofiary Katynia i Smoleńska są słuszne. Natomiast polskie ofiary ukraińskiego ludobójstwa na Kresach to gorszy sort, niewart nawet wspominania, a cóż tu dopiero mówić o ich godnym upamiętnieniu i uhonorowaniu ich męczeństwa.

Cóż to za kraj, którego prezydent dwukrotnie jedzie na Ukrainę i zanim w ogóle zaczął jakąkolwiek rozmowę z Porochem, już miał minę, jakby strach sparaliżował go od góry do dołu, zanim w ogóle zdołał wydusić z siebie choćby jedno słowo, gdy tymczasem jego ukraiński gospodarz od samego początku do końca śmiał mu się prosto w twarz. Co to za prezydent Rzeczypospolitej, który dwukrotnie udając się z oficjalną wizytą na Ukrainę, nie ma ani razu odwagi, złożyć choćby najskromniejszej wiązanki kwiatów na mogile czy też przed jednym z nielicznych pomników pamięci polskich ofiar banderowskiego ludobójstwa w tymże kraju? Co to za prezydent mojego państwa, który ględzi jakieś brednie, że najpierw trzeba powołać  jakąś specjalną, obopólną komisję, która ustali zadawalające obie strony fakty dotyczące ludobójstwa na Kresach, a dopiero potem, może ewentualnie podejmie się jakieś działania mające na celu pochówek, ale bez zbędnego rozgłosu tychże polskich ofiar, podczas gdy wszystkie fakty dotyczące tego ukraińskiego ludobójstwa dokonanego przez bestie z OUN-UPA i SS Galizien na naszych rodakach są znane i to w najdrobniejszych szczegółach już od dziesiątek lat !!!

Co to za człowiek, mieniący się głową Polskiego Narodu, który deklaruje w Kijowie, że osobiście dopilnuje odbudowy w Polsce pomników mołojeckiej chwały banderowskich rezunów z OUN-UPA, którzy wymordowali za pomocą siekier, wideł, noży, nadziewania na sztachety i innych zbrodniczych metod ponad pół miliona Polaków, zamiast jednoznacznego opowiedzenia się po stronie bestialsko pomordowanych rodaków i przeciwko państwu hołubiącemu najbardziej zwyrodniałych banderowskich ludobójców jako swoich narodowych bohaterów? Co to za prezydent uwielbiający pouczać przy każdej okazji wszystkich innych o honorze, godności i właściwym zachowaniu w prawdziwie krytycznych sytuacjach, który sam, gdy przed takimi stanie, rejteruje już na samym wstępie ze wszystkiego co zaleca innym, sprzedając za nic tenże honor, godność, a o właściwym zachowaniu w jego wydaniu w takiej chwili, lepiej już nawet nie wspominać. Co to za wiekopomne ustalenia poczynione przez prezydenta Dudę i jego ekipę w Kijowie, z których najbardziej cieszy się ukraiński Goebbels tj. negacjonista Wołyński, banderowiec i neonazista Wołodymyr Wiatrowycz!

Co to za człowiek mieniący się być głową mojej Ojczyzny, który wyraża  pragnienie powstania polskiego odpowiednika izraelskiego instytutu Yad Washem, którego główną misją będzie odszukiwanie i nagradzanie Ukraińców ratujących Polaków, a który nawet nie próbuje ukrywać faktu, że absolutnie nie życzy sobie zbudowania w Warszawie, ani gdziekolwiek indziej Mauzoleum Pamięci Polskich Ofiar Ukraińskiego Ludobójstwa dokonanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów, Ukraińską Powstańczą Armię i SS Galizien, ani też żadnegoMuzeum Kresów, Polskiego Instytutu Kresowego, czy chociażby nawet najprostszej formy upamiętnienia tychże ofiar w postaci zwykłej tablicy pamięci, jak ta na Grobie Nieznanego Żołnierza, z której osobiście kazał usunąć nazwę poświęconą bohaterskim obrońcom Birczy, bo nazwa tej miejscowości w tym miejscu, nie spodobała się ukraińskiemu Josephowi Goebbelsowi, neonaziście Wołodymyrowi Wiatrowyczowi!

W jakim my kraju żyjemy i co za gnomy o moralności folwarcznych parobków wbitych przez chichot historii w garnitury od najlepszych krawców, rządzą naszym Narodem?

Cóż to za Państwo i Naród, który cieszy się i nagłaśnia, że jest dumny z tego, że czci poprzez ustawy sejmowe i stawianie pomników oraz fundowanie tablic pamięci ofiarom ludobójstwa innych narodów, a pamięć o największym i najbardziej bestialskim ludobójstwie Własnego Narodu wyrzuca na śmietnik zapomnienia? Zaś o ustawie o penalizacji zaprzeczania Wołyńskiemu ludobójstwu oraz bezwzględnego ścigania oraz karania propagowania, a także rozpowszechniania ideologii integralnego ukraińskiego nacjonalizmu oraz symboliki banderowskiej, nie mamy nawet co marzyć w bliższej, ani też dalszej przyszłości.

Natomiast marzenie o tym, że obecna premier czy też prezydent naszego Państwa wygłosi w najbliższym czasie takie samo w swoim brzmieniu przemówienie, jakie wczoraj wygłosił w Kijowie prezydent Ukrainy, w którym usłyszymy podobne słowa o uchwaleniu USTAW penalizacji zaprzeczania Wołyńskiego ludobójstwa dokonanego na Polakach oraz zakazujących propagowania ideologii i symboliki banderowskiej w Polsce, jak również tego aby kolejne pokolenia Polaków wiedziały i miały tą prawdę zawsze w swojej pamięci, że ludobójstwo naszych rodaków na Kresach, nie było nigdy żadną wojną Polsko – Ukraińską, ale dokładnie zaplanowanym i to w najdrobniejszych szczegółach ludobójstwem według wszelkich znamion, jakie określono w Konwencji ONZ z 19. grudnia 1949 roku

A także podejmiemy z całą mocą wszelkie mozliwe starania,  ażeby we wszystkich krajach świata, na wszystkich kontynentach uświadomiono sobie raz na zawsze, że nie uznawanie ludobójstwa Polaków na Kresach jest tak samo amoralne, jak zaprzeczanie Holokaustow, które to przestępstwo będziemy ścigać z całą stanowczością i surowością prawa wobec każdego, kto się tego przestępstwa dopuści.
Aby ci, którzy przyjdą  po nas stosowali się do Polskiego prawa o uznaniu za  ludobójstwa dokonanego na naszych rodakch przez ukraińskich nacjonalistów z OUN-UPA i SS Galizien za ludobójstwo całego Narodu, o którym nigdy nie zapomnimy dopóki trwać będzie Nasz Naród!
To marzenie ,,ściętej głowy”
Jacek Boki – Elbląg 26 listopad 2017 r