17 lipca 2018

17 lipca 1943 r. we wsi Huta Stepańska pow. Kostopol cały dzień trwała obrona Polaków przed atakami upowców. ”W przerwach między atakami zbierano znalezionych pomordowanych Polaków i układano pokotem najpierw w domu ludowym a potem pochowano na nowo wyświęconym cmentarzu./…/ Pogrzebano tylko około 120 osób. Pozostałych zamordowanych nie odnaleziono i nie pochowano. /…/ Generalny atak na Hutę trwał i nasilał się to z jednej to z drugiej strony. Wydawało się, że obrona stawała się beznadziejna, i że tym razem dojdzie do straszliwej ogólnej rzezi. Wtedy to na zewnątrz szkoły dał się słyszeć potężny ze wszystkich gardeł okrzyk „hura” i powtarzający się wielokrotnie niósł się aż na krańce wsi. To zdesperowani mieszkańcy z okrzykiem „hura” ruszyli w stronę napastników. Nawet kobiety będące bliżej wyjścia, a zwłaszcza wszyscy ci, którzy nie pomieścili się w szkole, nagle wyskoczyli z ukrycia z kijami, ręcznymi narzędziami rolniczymi”. (Julian Libner: Wspomnienia z Huty Stepańskiej; w: „Biuletyn Informacyjny 27 DWAK nr 3 i 4 z 1998 r.). „W okresie śmiertelnego zagrożenia w całej okolicy Polacy stawiali krzyże, miały za wstawiennictwem Bożym uchronić ludność od nieszczęść. Krzyże te od napisu na belkach poprzecznych nazywano Jezu Ratuj Nas. Wokół Huty Stepańskiej postawiono ich trzy, pozostał tylko jeden w pobliżu uzdrowiska Słone Błoto. Ten krzyż to naoczny świadek zagłady Huty Stepańskiej. Atakujący banderowcy od strony Rudni szli prosto krzyż, wbijając klin pomiędzy Hutę Stepańską, a Omelankę. Pod ogniem obrońców atak załamał się pod samym krzyżem, dalej nie zaszli, co umożliwiło ludność Omelanki przedostać się do Huty Stepańskiej. Na zajętym terenie

Pokaż więcej »

16 lipca 2018

W nocy z 16 na 17 lipca 1943 roku:
We wsi Huta Stepańska pow. Kostopol podczas ataku upowców zginęło podczas obrony bądź zostało zamordowanych około 100 Polaków. Atak na Hutę Stepańską rozpoczął się 16 lipca o godz. 23-ciej. Bierze w nim udział około 2 tysięcy upowców uzbrojonych w broń palną oraz około 4 tysięcy chłopów ukraińskich uzbrojonych w siekiery, widły, kosy itp. Płoną polskie zagrody we wszystkich okolicznych miejscowościach a Polacy są mordowani, część uciekinierów dociera w samej bieliźnie. Pomimo olbrzymiej przewagi Ukraińców udaje się Polakom powstrzymać panikę kobiet i dzieci i podjąć obronę. „W szkole i w schronach zgromadzono wszystkie dzieci z matkami, chorych i starców. Reszta ludności brała udział w obronie. W wyznaczonych rejonach stały przygotowane zaprzężone w konie furmanki do ewentualnej ewakuacji. Z rejonu uzdrowiska Słone Błota strzelano do Huty z granatników. Upadające pociski wzniecały pożary, zabijały ludność, rozbijały furmanki i konie. Mama moja z bratem i siostrą była w szkole, ja z drewnianym „karabinem” i nasadzonym na nim bagnetem byłem w bunkrze. Słychać było straszliwe krzyki ludzi, pomieszane z wybuchami granatów i kanonadą strzałów. Pierwsze wrażenie było straszne. Napór Ukraińców od stron północnej i wschodniej był tak silny, że rozkazano nam kilkakrotnie w ciągu tego napadu wybiegać z bunkra i krzycząc „hurra!” biec do walki na bagnety. To zatrzymywało Ukraińców. Na polu przed naszymi bunkrami leżała duża ilość zabitych bandytów i Polaków.” (Włodzimierz Drohomirecki: „Oczami dziecka”; w książce „Świadkowie mówią”). Czesław Piotrowski szacował, że w wyniku pierwszego uderzenia UPA zginęło około 300 osób, głównie z Perespy,

Pokaż więcej »

16 lipca 2018

16 lipca 1943 r. W kol. Michałówka pow. Kowel upowcy oraz chłopi ukraińscy za pomocą siekier, wideł, łopat, motyk i innych narzędzi zamordowali 58 Polaków. „Szwagier uciekał, to go zastrzelili, syn jego miał 18 lat, rozłożył ręce i prosił „ludzie kochani ja Wam nic nie zrobiłem, jestem niewinny”, to zarzucili mu powróz na szyję, a z tyłu kłuli widłami aż padł. Teście moi zginęli śmiercią męczeńską. Teścia zabili kosą, a teściowej poderżnęli sierpem szyję. Siostrze męża z dwiema córkami i z dwoma chłopakami sąsiada jakoś udało się uciec, jeden dostał siekiera w głowę, stracił przytomność i leżał między trupami dwa dni, znaleźli go jak przyszli zasypywać zwłoki. Polacy ratowali się jak mogli, ratowali tylko życie, nie było czasu myśleć o jakimkolwiek majątku, wielu i to się nie udało, ginęli jak muchy.

Kwiatkowski Andrzej, uciekł do Kowla. Jego syn Franek mimo, że miał 16 lat wstąpił do Armii Krajowej, natomiast żona Andrzeja i drugi syn zginęli z rąk Ukraińców – 2 osoby. Kurz, jego żona i sześcioro dzieci, zabici – 8 osób. Mroczkowska i jej syn zabici – 2 osoby. Jacek Teodór, jego żona i dwoje dzieci zabici, 3 dzieci uciekło do Kowla – 4 osoby. Kwiatkowski Jan i jego syn Józef zabici – 2 osoby. Skałuba Anastazja i Jan zabici – 2 osoby. Kwiatkowska Ewa z dwiema córkami 10 i 13 lat oraz od sąsiada chłopcy 9 i 11 lat, uciekli, 6 km gonili ich Ukraińcy strzelając za nimi. Udało im się dobiec do lasu. Żyła jeszcze parę lat, gdyż

Pokaż więcej »

16 lipca 2018

16 lipca 1943 r. we wsi Kupowalce pow. Horochów Polakom tej starej polskiej wsi, z rodowodami szlacheckimi, Ukraińcy gwarantowali bezpieczeństwo w zamian za dostarczanie żywności dla UPA. Atak nastąpił w południe, równolegle z napadem na sąsiednie wsie Szeroka i Lulówka. Pod każdy polski dom podjechała furmanka z „ukraińskimi powstańcami” i następowała rzeź „od niemowlęcia po starca” za pomocą siekier, noży, bagnetów i innych narzędzi mordu własnej produkcji. Miały miejsce potworne gwałty na dziewczętach i kobietach, okaleczanie i bestialskie tortury. Rzeź trwała cały dzień, a następnego dnia przeszła „druga fala” wyłapując ukrywających się i dobijając rannych. Całe rodziny były wiązane drutem kolczastym i palone żywcem, bądź wrzucane do studni. Siekierami odrąbywano głowy nawet kobietom, które następnie oprawcy obnosili chwaląc się swoim „heroizmem” w tym „konflikcie polsko-ukraińskim”. Prawie wszystkie kobiety po gwałtach miały obcinane piersi, wyłupywane oczy, rozpruwane brzuchy. Tak „ukraińscy powstańcy” wyrżnęli ponad 150 Polaków. Ograbiona i spalona wieś stała się jednym wielkim cmentarzem, po którym obecnie nie ma ani śladu (Siemaszko…, s. 129 – 130). Edmund Żukowski zeznaje: „Po pewnej chwili zajechało pod dom kilka furmanek, wpadli na podwórze, wyciągnęli z domu panią Rabczyńską i przyciągnęli do pnia, który stał na podwórku. Trzech trzymało za ręce i nogi, a czwarty za włosy. Położyli na pniu i toporem obcięli głowę, którą potem trzymali do góry, pokazując. W ukryciu przesiedzieliśmy do nocy. Był to straszny widok, cały widnokrąg w ogniu, ryk bydła, wycie psów, krzyki, sądny dzień. /…/ Tam też znalazłem babcię Żukowską. Miała porżniętą pierś nożem i poderżniętą szyję, którą zawinęła

Pokaż więcej »

15 lipca 2018

W nocy z 15 na 16 lipca – 1943 roku:
W kol. Aleksandrówka pow. Kowel ukraińscy “partyzanci”, w tym miejscowi, dokonali rzezi kilkunastu rodzin polskich, co najmniej 80 osób. „Napastnicy uzbrojeni w broń palną, kosy z ostrzem na sztorc, widły, siekiery itp. narzędzia, wracali z napadu na Woronczyn pow. Horochów. Część ofiar była spędzona w jedno miejsce pod figurę, gdzie najpierw musiały wykopać sobie dół. Mordowano strzelając z broni palnej, rąbiąc siekierami i innymi narzędziami. Szczególnie pastwiono się nad dziećmi – najmniejsze utopiono w studniach, pozostałe wrzucono do lochu po ziemniakach i zasypano ziemią, część zabito kolbami karabinów. Pozostałe ofiary były mordowane w tych miejscach, w których zostały dopadnięte podczas ucieczki. /…/ Z mogiły w ogrodzie Dzięsławów na drogę spłynęła struga krwi. /…/ Upowcy rozbili w kawałki przydrożną figurę Matki Bożej (Siemaszko…, s. 338 – 339).

W majątku Pułhany pow. Horochów zamordowali około 15 Polaków. Po grabieży majątek spalili.

We wsi Pułhany pow. Horochów upowcy oraz miejscowi i okoliczni Ukraińcy zamordowali co najmniej 97 Polaków za pomocą różnych narzędzi, po torturach. W następnych dniach zamordowali jeszcze kilku Polaków, którym podczas rzezi udało się ukryć. Wcześniej Ukraińcy zabronili Polakom opuszczać wieś. Od początku lipca mają miejsce pojedyncze mordy, m.in. uprowadzona została i zamęczona 26-letnia dziewczyna. „Wartę” nad Polakami pełnili miejscowi młodzi Ukraińcy. 15 lipca do wsi weszły dwie upowskie bandy i na wystrzał dowódcy zaczęła się rzeź. Bestialskie gwałty i tortury trwały całą noc i cały następny dzień. „Ukraiński partyzant” zabił Stanisława Kolana i sześcioro jego wnucząt, dzieci Aleksandra, które najpierw

Pokaż więcej »

15 lipca 2018

15 lipca 1943 r. we wsi Aleksandrówka pow. Kowel: „Konstanty Jeżyński, 17-letni chłopak, mieszka z rodziną we wsi Aleksandrówka. Do szkoły chodzi razem z kolegami Ukraińcami. Pewnego razu Konstanty stoi z kolegami w cerkwi. Słucha przemówienia popa. „Bracia chrystijany Ukraińcy, waszym obowiązkiem jest rżnąć Polaków, a będzie niepodległa Ukraina. I na tę rzeź was błogosławię”, słyszy. Biegnie do domu. Opowiada o wszystkim rodzicom i sąsiadom. We wsi nastaje poruszenie. 15 lipca 1943 roku członkowie UPA wyżynają całe wsie polskie w okolicach Łucka. „Bratu mojemu zawiązali drut kolczasty wokół szyi, przywiązali do siodła końskiego i tak powlekli do pobliskiego lasu”, opowiada. Sąsiadka Konstantego zostaje zamordowana przez swojego męża Ukraińca, a wraz z nią ich dzieci. Tylko dlatego, że była Polką” (www.stankiewicze.com/ludobójstwo.pl).W 1943 r. (miałam wówczas dziesięć lat) nasza wieś Aleksandrówka na Wołyniu boleśnie doświadczyła kilku napadów rezunów ukraińskich wywodzących się z naszych i sąsiednich wiosek. Najtragiczniejszy z nich miał miejsce 15 lipca około godziny 9 wieczorem./…/ Pamiętam dokładnie, jak moi rodzice podeszli do nas, do czwórki dzieci, mówiąc, że banda jest bardzo blisko i musimy uciekać z wioski. Zrozpaczeni, w pośpiechu pożegnali się z nami. Ojciec do przygotowanych przez mamę węzełków włożył nam na drogę /zamiast pieniędzy, którym w domu ograbionym przez wojnę nie było/ po butelce bimbru mówiąc, że gdy będziemy głodne, to ktoś da nam za niego kromkę chleba, lub talerz gorącej strawy. Rozbiegliśmy się w różne strony. Gdy dobiegłam do pszenicznego zagonu, padł strzał i poczułam straszny ból w nodze. Karabinowa kula przeszła przez stopę. Porażona postrzałem upadłam

Pokaż więcej »