12 lipca 2018

12 lipca 1943 r. W osadzie Ułanówka pow. Włodzimierz Wołyński upowcy z sąsiednich wsi zamordowali ponad 30 Polaków, których ciała spalili w stodole; 80-letniej Nowakowskiej odrąbali głowę. „Po chwili zobaczyła znajomego Ukraińca, jeszcze z Izowa nad Bugiem, obecnie również zamieszkałego w Ułanówce Kulisza. Szedł drogą przez naszą kolonię i prowadził ze sobą Polaków: starego Kobylarza, jego żonę oraz ich wnuczka Bolesława lat ok. 7. /…/ Gdy tylko zeszli z głównego traktu na drogę prowadzącą do ich domu, Kulisz zdradziecko rzucił się na starego Kobylarza i począł gwałtownie wykręcać, a nawet łamać mu ręce. Potem zaczął też łamać mu nogi, gdy Kobylarz usiłował się wyrwać oprawcom, drugi Ukrainiec o nazwisku Taszak, sąsiad Kobylarza, uderzył go mocno siekierą w głowę rozcinając ją niemal na pół. Jedna połowa głowy wraz z mózgiem, padła od razu na drogę, z drugą konający Kobylarz lat ok. 75, zdołał jeszcze przebiec 14 rzędów kartofli zanim upadł na ziemię. /…/ Na dwie godziny przed napadem na naszą kolonię, oprawcy ukraińscy wymordowali prawie całą polską rodzinę o nazwisku Adwent, która mieszkała kawałek od nas, właściwie już pod samym lasem. Bandyci napadli na ich dom w samo południe, kiedy wszyscy razem jedli właśnie obiad. Niespodziewanie i gwałtownie wdarli się do domu i obstawili całą rodzinę przy stole, następnie brali po kolei od stołu i stawiali pojedynczo pod ścianą, zabijając strzałami. Najpierw wystrzelali w ten sposób 7 sióstr, a potem ich rodziców. Po rzezi, wychodząc z domu podpalili dom i zabudowania gospodarcze. Gryzący dym płonącego domu, ocucił jedną z postrzelonych sióstr,

Pokaż więcej »

12 lipca 2018

12 lipca 1943 r. W kol. Pustomyty pow. Horochów zamordowali około 50 Polaków. „Przypomniałam sobie, że w tych dniach napadu i morderstwa na Postomyckiej Kolonii k/Horochowa zabili leśniczego, żonę, córkę i małą dwuletnią córeczkę, a obok leśniczówki mieszkali tacy fajni Polacy nazwiska Hołdowańscy. Mieli wiele dzieci, a jednego mieli syna, takiego sportowca atletę, silnie zbudowanego. Podstępem go podeszli. Ukrainiec wszedł do nich do domu i mówi, że pan leśniczy go woła, żeby zaraz przyszedł, a on widzi, że to Ukrainiec, który u leśniczego pracuje. Uwierzył i pobiegł, a tam było pełno bandytów. Złapali go w taka pułapkę i zamordowali. Odrąbali ręce, wydłubali mu oczy, oderżnęli język, uszy i tak go strasznie umęczyli. Ale trzeba trafu, że żona leśniczego odżyła, bo była uderzona siekierą w plecy i upadła twarzą do ziemi, a po jakimś czasie ocuciła się i zobaczyła, że wszyscy nieżywi, a tylko Hołdowański skomlił, bo język miał odcięty i żył jeszcze jego tułów. Ona wyszła z domu, zobaczyła córkę zabitą w klombach kwiatów, polamentowała głośno i szła przez wieś Postomyte w kierunku Horochowa i wołała: dobijcie mnie, zabijcie mnie, nie mam po co żyć. I tak szła przez wieś, prosiła o śmierć, ale nikogo nie spotkała i tak wyszła na drogę traktową, doszła już prawie pod Horochów. Na przedmieściu spotkał ją mój mąż jadąc z Janiny, uciekając też sam przed bandytami. Zszedł z wozu i wsadził ją na wóz ciężko ranną, zawiózł ją na plebanię, opowiedziała swoje przeżycia i zawieźli ją do szpitala i wyleczyła się i z

Pokaż więcej »

12 lipca 2018

12 lipca 1943 r. We wsi Majdańska Huta pow. Zdołbunów Polacy mieli zagwarantowane bezpieczeństwo na mocy pisemnej umowy ze sztabem UPA stacjonującym w Antonowcach pow. Krzemieniec, pod warunkiem, że nie wyjadą do miasta i będą dawać świadczenia na rzecz UPA. Przez kilka miesięcy wieś świadczyła daninę: jaja, sery, mleko, zboże, świnie, konie, furmanki, deski na budowę schronów itp. 12 lipca o świcie upowcy spędzili większość mieszkańców do stodoły i spalili żywcem. Pozostali byli mordowani w różnych miejscach, zginęło co najmniej 184 Polaków. Ze wsi uratowało się 11 Polaków, gdyż przebywali poza domem.

W kol. Maria Wola pow. Włodzimierz Wołyński upowcy oraz okoliczni chłopi ukraińscy dokonali rzezi 229 Polaków. 30 osób żywych wrzucili do studni i przywalili kamieniami, 13 powiązanych mężczyzn spalili żywcem w stodole, uciekających wyłapywali jeżdżąc na koniach, torturowali, okaleczali i zabijali. Głównymi narzędziami mordu były siekiery, noże, widły, drągi itp. Gwałty, pisk torturowanych dzieci, krzyk matek i ojców okaleczanych i zabijanych niósł się daleko od wsi. Wyłapane w zbożu 18-cioro dzieci w wieku 3 – 12 lat, w tym synów Reginy Futyma: 5-letniego Zbigniewa i 3-letniego Ryszarda, „ukraińscy partyzanci” załadowali na wóz drabiniasty i wywieźli do ukraińskiej wsi Czestny Krest, gdzie pomordowali ich przebijając widłami i rąbiąc siekierami. Zagrody ograbili i spalili, często z ciałami ofiar (Siemaszko…, s. 860 – 863).

Pokaż więcej »

11 lipca 2018

W nocy z 11 na 12 lipca

– 1943 roku:

W kol. Bakonówka pow. Horochów Ukraińcy zamordowali kilka rodzin polskich, zdołała uciec tylko jedna matka z dzieckiem. W jednej ze stodół spłonęło 21 Polaków, łączna ilość ofiar nie jest znana.

We wsi Dominopol pow. Włodzimierz Wołyński upowcy oraz okoliczni chłopi ukraińscy wymordowali co najmniej 220 Polaków; do uciekających strzelali, złapanych torturowali i zabijali za pomocą różnych narzędzi (Siemaszko…, ss. 914 – 916).

We wsi Mogilno (Mohylno) pow. Włodzimierz Wołyński: „banderowcy z UPA przyszli i zabrali z domu mojego Tatusia Franciszka Mroziuka, to samo spotkało Stanisława Juszczaka  i gajowego o nazwisku Tronow. Wszyscy trzej zostali uprowadzeni do lasu i tam zamordowani” (Jadwiga Kozioł z d. Mroziuk, w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl).

We wsi Pustomyty pow. Horochów: „Jeden z Ukraińców złapał Wandę (Piliszczewską, lat 8 – przy. S.Ż), ta jednak po krótkiej szamotaninie zdołała się wyrwać. Wyskoczyła na dwór, nie pobiegła jednak, jak mama i siostra prosto, lecz skręciła w bok. Przy studni stojącej przed jedną z chałup zobaczyła Ukraińca  rozdzierającego dziecko. –  Małą dziewczynkę, leżała na ziemi. Przydepnął jej jedną nogę i z całej siły szarpał za drugą, właśnie po to, by dziecko rozedrzeć. Potem wrzucił ją do studni. Widząc to Wanda zaczęła biec tak szybko, że przegoniła nas i pierwsza wpadła do zabudowania Karawańskich. /…/ Kowalczykowa miała troje dzieci, dziewiętnastoletnią Stasię, siedemnastoletniego Tadzia oraz dwuletnią Basię. Gdy przyszli do ich domu, kazali im klękać. W stronę ołtarzyka. W jej domu był ołtarzyk, do kościoła ze wsi

Pokaż więcej »

11 lipca 2018

11 lipca  1943 roku, tzw “Krwawa Niedziela” (prawosławne święto Piotra i Pawła): “Oddziały UPA wchodzące w skład Północno-Zachodniego OW „Turiw”, przy aktywnym wsparciu miejscowej ludności ukraińskiej zorganizowanej w tzw. Samooboronne Kuszczewyje Widdiły, 11 lipca 1943 r. o świcie otoczyły i zaatakowały uśpione wsie i osady polskie jednocześnie w trzech powiatach: kowelskim, horochowskim i włodzimierskim. Doszło do nieludzkich rzezi i zniszczenia; ludność polska ginęła od kul, siekier, wideł, kos, pił, noży, młotków i innych narzędzi zbrodni – płonęły polskie wsie. Była to akcja dobrze przygotowana i zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach. Na przykład, akcję w pow. Włodzimierskim poprzedziła koncentracja oddziałów UPA w lasach zawidowskich (na zachód od Porycka), w rejonie Marysin, Dolinka, Lachów oraz w rejonie Zdżary, Litowieeż, Grzybowica. Na cztery dni przed rozpoczęciem akcji we wsiach ukraińskich odbyły się spotkania, na których uświadamiano miejscową ludność o konieczności wymordowania wszystkich Polaków./…/ W rozmowach uspokajali Polaków, aby się niczego nie obawiali, gdyż nikt im nie zrobi krzywdy, zaś opuszczenie wsi świadczyć będzie o tym, że są wrogami Ukraińców. Rzeź rozpoczęła się około godz. 3-ciej rano 11 lipca 1943 r. od polskiej wsi Gurów obejmując swoim zasięgiem Gurów Wielki, Gurów Mały, Wygrankę, Zdżary, Zabłoćce, Sądową, Nowiny, Zagaje, Poryck, Oleń, Orzeszyn, Romanówkę, Lachów, Gucin i inne /podkr. – S. Ż./. O rozmiarach zbrodni dokonanych w powiecie włodzimierskim świadczą następujące dane: we wsi Gurów na 480 Polaków ocalało tylko 70 osób, w Porycku wymordowano prawie całą ludność polską – ponad 200 osób, w kolonii Orzeszyn na ogólną liczbę 340 mieszkańców zginęło

Pokaż więcej »

10 lipca 2018

W nocy z 10 na 11 lipca

– 1943 roku:

We wsi Białostok pow. Łuck Ukraińcy zamordowali około 50 Polaków. „Białostok – wieś ukraińska, oddalona o osiem kilometrów na południe od Torczyna, w tym trzy kilometry od kolonii Jamki, i ~25 km od Łucka. /../ Administracja niemiecka rozpoczynała organizować w Białostoku duże gospodarstwo „Liegenschaft”, z trzech gospodarstw (Dulskiego, Bujalskiego i Krutia), obok siebie położonych. A więc, poproszono (w przypadku odmowy wydadzą nakaz) nas na zmianę miejsca pobytu z Białostoku na Jamki. /…/ Polacy, przyszli pracownicy nowo powstającego gospodarstwa w Białostoku, po rozładowaniu swego sprzętu domowego, pomagali nam w transporcie naszego dobytku na Jamki. /…/ Polacy, którzy zamieszkali w naszym domu w Białostoku w 1943 r. zostali zamordowani i spaleni. Z ~ 50 osób uratowało się tylko dwoje dzieci: sześcioletni chłopiec i dziewczynka. Chłopiec wymknął się i schował w agreście. Następnego dnia, pracownicy gospodarstwa, zaopiekowali się dziećmi i odwieźli ich do Torczyna. Szczątki spalonych ciał wrzucono do piwnicy i tam nadal spoczywają. Obecnie w miejscu opisanej tragedii, pozostała studnia, a obok stoją skromne budynki, w których mieszkają Ukraińcy i udają, że nic nie wiedzą o tej tragedii.. Podświadomie jestem przekonany, że zorganizowane gospodarstwo „Liegenschaft” zmusiło nas do wysiłku, przy zmianie miejsca zamieszkania, ale ochroniło moją rodzinę przed tragedią i dlatego odczuwam niepokój przemilczenia tragicznej śmierci ~50 osób”. (Ryszard Bujalski, lipiec 2009, w:  http://wolyn.freehost.pl/wspomnienia/bialostok-ryszard_bujalski.html).  „Pani Irena (Piliszewska – przyp. S.Ż) opowiedziała o losie rodziny swego ojca. Ich dopadli noc wcześniej. Najmłodszy brat ojca, Ryszard, miał wtedy 16

Pokaż więcej »