To było misterium iniquitatis, czyli misterium niegodziwości. Zbiorowe opętanie, bo normalny człowiek nie byłby w stanie tego zrobić, nawet na fali jakiegoś indywidualnego zła, na fali jakiejś zemsty osobistej. Nie może dokonać właściwie czegoś takiego, co zrobiono, co zaprogramowano. Bo proszę pamiętać, 11 lipca 1943 roku to było apogeum, była napaść – w ciągu jednego dnia, o tej samej godzinie na 113 miejscowości, na kilkadziesiąt kościołów – ks. prof. Józef Marecki w rozmowie z Bartłomiejem Ilcewiczem.
Ta fala przesuwała się od wschodu na zachód, świadomie zaplanowana, aby wyplenić, jak mówili Ukraińcy, chwasty z ziemi ukraińskiej. Nieprzypadkowo wybrano tę godzinę, kiedy ludzie gromadzili się na modlitwie, kiedy ich pobratymcy, ich bracia w wierze, katolicy zgromadzili się w świątyniach. Kiedy nie było mszy świętej w inne dni – ludzi gromadzono razem w świątyni, organizowano pod pozorem jakichś spotkań gminnych, gromadzkich, czy wiejskich, a później po prostu ich mordowano. To nie było zabójstwo, to było coś więcej. Chodziło o to, żeby świadomie zadać cierpienie. (Bartłomiej Ilewicz, Niedokończone msze wołyńskie).