Zagłada strażnicy z Jasiela

Śmierć w Bieszczadach – zagłada strażnicy z Jasiela – Autentyczny pierwowzór Ogniomistrza Kalenia

W 1977 roku, kiedy zostałem uczniem piątej klasy szkoły podstawowej w Młynarach, dyrektor miejscowej szkoły, którym był… Ukrainiec, którego zastępcą również był Ukrainiec, wydali polecenie, że wszyscy uczniowie naszej szkoły, począwszy od klasy pierwszej, do ósmej wraz z całym gronem pedagogicznym mają obowiązkowo pójść do kina na seans filmu Ewy i Czesława Petelskich pt. ,,Ogniomistrz Kaleń”. Jak stwierdzili obaj w swoim poleceniu, że nie uznają absolutnie żadnego usprawiedliwienia napisanego przez rodziców, ani też zwolnienia lekarskiego, które byłyby powodem nieobecności na prezentacji uczniom naszej szkoły filmu opowiadającego o walkach żołnierzy Wojska Polskiego, ze zbrodniczym ukraińskim podziemiem w Bieszczadach, a dokładnie z bandami UPA… – więcej w kresywekrwi.neon24.pl

Pokaż więcej »

75 rocznica trzeciej obrony Birczy przed bandami UPA

,,Naród, który nie pamięta o swojej historii i o swoich bohaterach, oraz nie strzeże swojej wolności, nie zasługuje na żadną przyszłość.”

6. stycznia w Elblągu o godzinie 15 odbyła się niewielka, skromna uroczystość, upamiętniająca przypadającą dziś 75 rocznicę trzeciego, największego, zbrodniczego ataku band OUN – UPA na Birczę. Dzisiejsza uroczystość zgromadziła na Rondzie Obrońców Birczy cztery osoby, które zapaliły na nim znicze ku czci bohaterskich żołnierzy Wojska Polskiego, milicjantów i członków lokalnej birczańskiej samoobrony, którzy z najwyższym poświęceniem własnego życia ocalili tego dnia, nie tylko prawie dwa tysiące mieszkańców Birczy i uciekinierów z pobliskich miejscowości, którzy znaleźli w niej swoje ocalenie przed straszliwą śmiercią z rąk banderowskich rizunów, ale także przed oderwaniem wszystkich ziem Podkarpacia od Rzeczpospolitej Polskiej i przyłączeniem ich do sowieckiej Ukrainy. Dlatego też przypominanie o znaczeniu obrony tych podkarpackich Termopili dla Naszej Ojczyzny i Narodu ma bardzo wielkie znaczenie, którego nie można nigdy wymazać z naszej pamięci… – więcej w blogu kresywekrwi.blogspot.com

Pokaż więcej »

Banderowcy przelali czarę zła, nienawiści i krwi w kolonii Aleksandrówka

Nazywam się Teresa Radziszewska z d. Adamowicz. Urodziłam się w roku 1934 i mieszkałam na kolonii Aleksandrówka, gm. Kupiczów, powiat Kowel na Wołyniu. Mój tatuś miał na imię Teofil Adamowicz, jego rodzice to Michał Adamowicz i Tekla z d. Bondyra. Moja mamusia miała na imię Bronisława i była z d. Kupiec. Moi oboje rodzice wywodzili się z Ziemi Zamojskiej ze wsi Białowola, tylko ok 6 km od Zamościa. Tam mieszkał mój dziadek Michał Adamowicz i tam też przyszedł na świat Teofil. Po I wojnie światowej dziadek Michał sprzedał gospodarstwo rolne i wyjechał na Wołyń, kupując tam tańszą ziemię, by polepszyć byt swoim czworga dzieciom. Na tamten czas było to dość opłacalne, gdyż kupił jej cztery razy więcej za sprzedaną tutaj w Białowoli. Ziemia była żyzna, czarnoziem, piękne okolice, lecz zamiast gospodarstw pięknie widniejących na planie, zastali tam okopy, bunkry i leje po bombach. Zatem początki były i takie, że przyszło im mieszkać w szałasach, a przy tym równali teren, budowali domy, urządzając wszystko od podstaw.

Kolonia Aleksandrówka składała się z 24 rodzin osadników polskich oraz z trzech rodzin ukraińskich. A byli to Kyc Paweł z żoną i dwojgiem dzieci: Michał i Olga, Korzeń Mikołaj z żoną, dwoma córkami i synem oraz Lewczuk z żoną i córką, oni wszyscy również byli osadnikami, przywędrowali zaś tutaj, gdzieś z Biłgorajskiego. Kolonia nasza położona była jakieś 500 m od rzeki Stochód, płynącej wąskim korytem wśród olchowych lasów, zielonych łąk i żyznych pól… – pełny tekst artykułu Sławomira Tomasza Rocha – link

Pokaż więcej »