12 kwietnia 1944 r. we wsi Chodaczków Wielki pow. Tarnopol esesmani ukraińscy z SS „Galizien – Hałyczyna” dokonali rzezi ludności polskiej. W mogile złożono 862 ciała Polaków „od niemowląt po starców”, ale wiele osób zostało spalonych, przywalonych zgliszczami domów, stąd prawdziwa liczba przekracza 1 000 ofiar. Polska samoobrona skutecznie broniła się przeciwko upowcom, stąd sztab OUN-UPA „poprosił o pomoc” swoich esesmanów z 14 ochotniczej Strzeleckiej Dywizji Waffen SS „Galizien – Hałyczyna”. „15 kwietnia 1944 roku sobota ranek unosił się jeszcze czarny gryzący dym, zaczynał się nowy dzień dramatu i tragedii Chodaczkowa Wielkiego. Trzy dni leżą trupy nikt ich nie zbiera, nie było to możliwe./…/ Wykopano mogiłę obok Kościoła i tam wszystkich pochowano, tak jak byli ubrani w ten ostatni ich dzień. Mieszkańcy co przeżyli ten wielki dramat chowali się gdzie tylko można było. I tak trwali trzy dni głodni ranni z małymi dziećmi. Ludzie myśleli tylko o małych dzieciach, głodne zziębnięte trzy dni nic nie jadły, czuły i wiedziały co to strach. Dokąd uciekać gdzie się ukryć, matka ucieka z małą córeczką Walerią strzały z automatu matka pada martwa, mała Walercia nie płacze tylko woła mamo mamo, oczy matki patrzą w niebo, są otwarte. Ktoś woła ratujcie dziecko. Walercia nie płacze, patrzy jak blednie ciało matki. Leży zabita druga matka Rozalia, jej 13 letnia córka Stasia rozpaczliwie płacze, 12 letni syn Janek rozkłada ręce i woła mamo mamo nie zostawiaj mnie. Płonął cały Chodaczków Wielki zmagał się wiatr płonęły domy, dym sięgał aż do Draganówkę dochodząc do Tarnopola. Gdzie się