15 czerwca 2018

ZAPROSZENIE-ODSLONIECIE POMNIKA OFIAR WOŁYNIA W LUBLINIE

ZAPROSZENIE

Po 6 latach nieustannych starań, pokonywaniu wielu trudności i przeciwności sztucznie i celowo stwarzanych Pomnik w Lublinie Polakom, Ofiarom Ludobójstwa dokonanego na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich przez UPA-OUN stał się Faktem Dokonanym i Nieodwracalnym.  A jeszcze wczoraj 13 czerwca miałem ogromne kłopoty ze skompletowaniem wszystkich dokumentów które są niezbędne do odbioru terenu budowy przez kompetentne władze.
Pomnik Polakom, Ofiarom Ludobójstwa dokonanego na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich przez UPA-OUN w Lublinie będzie przypominał po wszystkie czasy i będzie głosił nowym pokoleniom prawdę że na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich zginęli Polacy za Ojczyznę i Wiarę Katolicką.
Bohaterom Kresów Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Wieczna Pamięć, Cześć i Chwała!

Geneza podjęcia budowy podjęli mieszkańcy Lublina których rodziny pochodzili z kresów i nie mogli się pogodzić z myślą, że w naszym mieście Wiktor Juszczenko, gloryfikator UPA-OUN i SS „Galizien”, formacji odpowiedzialnych za to ludobójstwo otrzymuje tytuły doktora honoris causa lubelskich uczelni KUL i UMCS w tym uczelni katolickiej.
Powyższe spowodowało iskrę do powołania 6 grudnia 2012 Obywatelskiej Inicjatywy, której społeczna działalność była ukierunkowana na postawienie w Lublinie „Pomnika Polakom, Ofiarom Ludobójstwa dokonanego na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich przez nacjonalistów ukraińskich” jako zadośćuczynienie za obrazę tej pamięci.

Na uroczystość odsłonięcia pomnika „Ofiar Wołynia”  ZAPRASZAM  11 lipca 2018 r w 75 rocznicę apogeum ludobójstwa Polaków kiedy na wiernych zgromadzonych na modlitwie w katolickich świątyniach spadły pociski, granaty, butelki z zapaloną benzyną, ostrza wideł, kos, noży i siekier. ZAPRASZAM  do Lublina wszystkich Kresowian, Miłośników Kresów, Ludzi Dobrej Woli którym

Pokaż więcej »

13 czerwca 2018

13 czerwca 1943 r. w kol. Stachówka pow. Sarny w kolejnym napadzie upowcy zamordowali 22 Polaków i kolonię spalili, natomiast wg sprawozdania UPA podczas tego napadu zabito 60 Polaków, ale pod datą 16 czerwca 1943 r. (Siemaszko…, s. 804). „Po ucieczce z Czajkowa mieszkaliśmy niecały miesiąc w Stachówce. Moja rodzina schroniła się tu w nadziei, że będzie bezpieczniej. Niestety, los tak pokierował, że po napadzie band UPA na Stachówkę, część naszej rodziny, cudem ocalona, została zmuszona do dalszej ucieczki.13 czerwca 1943 r. przeżyłem napad band UPA na Stachówkę. Pamiętam jak upowcy uzbrojeni w broń maszynową i karabiny okrążyli całą kolonię ze wszystkich stron. Razem z nimi było wielu Ukraińców z okolicznych wsi, uzbrojonych w widły i siekiery. Napastników było kilkuset. Najpierw ostrzelali wieś z broni maszynowej i karabinów, niektóre zabudowania zaczęły płonąć od zapalających kul. Nieliczna i słabo uzbrojona polska samoobrona próbowała stawiać opór. Upowcy z wrzaskiem „hurrra” i krzykiem „rizat’ Lachiw” wtargnęli w trzech miejscach między domy kolonii. Mordowali każdego kogo napotkali, przy użyciu wideł, siekier i bagnetów. Do uciekających strzelali. Jedni mordowali, drudzy rabowali dobytek i podpalali budynki. Podczas tego napadu została zamordowana moja mama Franciszka Redzik (40 lat). Zmarła od ran kłutych bagnetem po całym ciele. Mój stryjeczny brat Henryk Redzik (22 lata) został zamordowany w okrutny sposób. Najpierw wyłamano mu ręce z ramion. Słyszałem jak on głośno krzyczał z bólu. Leżałem w łóżku kilka metrów od niego. Po chwili usłyszałem strzał, którym banderowiec zakończył jego życie. W zbożu banderowiec odnalazł mnie, ale żałował dla mnie kuli,

Pokaż więcej »

13 czerwca 2018

13 czerwca 1943 r. w kol. Głuboczanka (Hłuboczanka) pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali głównie siekierami, nożami i bagnetami 32 Polaków oraz 1 Ukrainkę. M.in.: 35-letnia Zofia Chmielewska oraz jej córki: 14-letnia Lucyna i 10-letnia Juliana zostały zmasakrowane siekierami; 70-letnia Bronisława Murawska została zatłuczona kolbami karabinów; 9-letni Adam Murawski został zatłuczony pałkami a jego 2-letnia siostra zakłuta bagnetem. 9-letnią Aleksandrę Murawską oraz jej 7-letnią siostrę Irenę ukraińscy „heroje” także zatłukli na śmierć (Siemaszko…, s. 251 – 252). „Mój ojciec Antoni Murawski był rolnikiem, posiadał małe gospodarstwo rolne we wsi Głuboczanka, gmina Ludwipol, powiat kostopolski na Wołyniu./…/ Byliśmy wszyscy w domu — ojciec Antoni, brat Marian — lat 16, brat Adam — lat 9, siostra Barbara — lat 2. Mama Antonina w tym czasie wyszła do sąsiada, brata ojca — Aleksandra Murawskicgo. Bandyci spotkali ojca na podwórku, wprowadzili go do kuchni i kazali położyć się na podłodze. Pamiętani wyraźnie bladą twarz ojca. Powiedział cicho do nas: „Kładziemy się dzieci, oni będą teraz nas rabować”. W tej sekundzie słyszałam straszliwy huk wystrzału karabinowego — trzymałam na ręku matą Basie. Skaczę w jednej chwili do uchylonego okna, Basia wypadła mi z rąk, słyszę za sobą dalej kilka wystrzałów karabinowych. Wybiegam na podwórze, wpadam w zboże. Uciekam, nie wiem w jakim kierunku, ale byle dalej od bandytów. Za mną skoczył do okna brat Marian. Trafiły go jednak dwie kule bandytów –jedna w plecy obok łopatki, druga rozpryskowa urwała mu dolną lewą żuchwę. Padł do tyłu z powrotem do wewnątrz i zawisł na kołysce, na biegunach, stojącej

Pokaż więcej »