Relacja z protestu na skwerze Tarasa Szewczenki w Lublinie 09.03.2018

12 marca 2018

W dniu 09.03.2016 złożono wniosek do Przewodniczącego Rady Miasta Lublin w sprawie zmiany skweru Tarasa Szewczenki położonego w granicach administracyjnych miasta Lublin na skwer Sprawiedliwych Ukraińców. W tej sprawie podpisało się 1770 osób, mieszkańców Lublina jak i czasowo mieszkających w Lublinie. Powyższe należy więc traktować jako „persona non grata” jakie otrzymał Taras Szewczenko, że nie ma dla niego miejsca w przestrzeni miasta Lublin, a pomimo to przez dwa lata już trwa jego nadal tutaj obecność. 09.03.2018 r po raz kolejny Towarzystwo Ukraińskie w Lublinie zorganizowało anty polską manifestacje p.t. czytanie poezji Szewczenki na skwerze Szewczenki. Powyższe zostało zorganizowane za pieniądze polskiego podatnika dzięki dotacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji RP o czym Towarzystwo Ukraińskie oficjalnie przyznaje na Lubelskim Serwisie Informacyjnym. W czytaniu tej poezji wzięło udział 20 Ukraińców w tym 8 dzieci a ochraniało tą imprezę trzy policyjne samochody prewencyjne i jeden radiowóz, dlatego Towarzystwo Ukraińskie w Lublinie powinno ponieść koszty tej ochrony a nie polscy podatnicy. Udałem się również wzorem poprzedniego roku z sześcioma osobami posiadającymi korzenie kresowe na skwer Szewczenki z zamiarem przeczytania kilka strof z poematu „Hajdamacy” gdzie używa antypolskiej retoryki i nadaje kult oprawcom i zbrodniarzom Polaków podczas koliszczyzny w 1768 r aby ukazać jakiego to patrona ma ten skwer. Mieliśmy transparent z napisem poezji Tarasa Szewczenki z Hajdamaków w tłumaczeniu Piotra Kuprysia p.t. „Więc szanujcie się, złe Lachy, Wściekłe psy: wytracać”. Na wstępie zostaliśmy spisani przez policję, która była po cywilnemu. Po czym udałem się do Prezesa Towarzystwa Ukraińskiego w Lublinie Pana Grzegorza Kuprianowicza z

Pokaż więcej »

Mord w Palikrowach – wspomnienia Kazimierza Wilczyńskiego

11 marca 2018
[…] Kazimierz Wilczyński urodził się w Palikrowach w powiecie brodzkim 6 kwietnia 1927 roku. Jego rodzina mieszkała w domu dwurodzinnym krytym słomą. Obok domu stały stajnia i stodoła. Za domem rozciągał się 1 ha ogrodu i sadu. „Po wyjeździe wujka Józefa Michera do Argentyny dostaliśmy jeszcze dodatkowo 0,5 ha sadu”. Rodzice Wilczyńskiego uprawiali ziemię i zajmowali się ogrodnictwem. Zbiory zboża, ziemniaków, warzyw i owoców musiały wystarczyć na cały rok, aby wyżywić rodzinę. Ojciec Kazimierza – Michał hodował konia, który u bogatego gospodarza (nazywali go Chładki) chodził w kieracie – „zimą dzieci miały karuzelę za darmo”. Za wykonaną pracę dostawał pszenicę w workach, którą przechowywał w stodole. Wilczyński miał czterech braci (Michała, Józefa, Janka i Tadeusza), dwie siostry (Stanisławę i Rozalię) i kilku kuzynów. Matka jego Wiktoria, ciężko pracowała na polu, zajmowała się domem i wychowaniem dzieci. We wsi była cerkiew, katolicka kapliczka, szkoła, TSL (Towarzystwo Szkoły Ludowej) i dwa sklepy spożywcze. Większość narodowościową stanowili Polacy, którzy często rozmawiali po ukraińsku. Palikrowy liczyły łącznie 220 numerów z czego 50-60 była Ukraińska. Miejscowość były mała, a domy były kryte przeważnie słomą. „Bogaci byli tylko ci, którzy dorobili się majątku we Francji lub cudem udało się im wyjechać do Ameryki. Pieniądze wysyłali rodzinie, która szybko popadała w wielkopańskie maniery”.
 
wies1914
W Palikrowach mieszkało dwóch Żydów, którzy byli bogatsi od innych. Zajmowali się tradycyjnie handlem. Ojciec Wilczyńskiego przyjaźnił się z jednym z nich. „Jak Żyd coś potrzebował to ojciec mu pomagał. Woził towar końmi do Podkamienia, naprawiał sprzęt, młócił. Żyd płacił pieniędzmi albo
Pokaż więcej »

Polska apokalipsa w Podkamieniu

11 marca 2018
 
W bestialskiej napaści na klasztor dominikański w Podkamieniu przez kureń UPA i oddział 4. Galicyjskiego Pułku Ochotniczego SS Dywizji SS-Galizien zginęło od 400 do 600 Polaków. Ustalono nazwiska 122 ofiar. Pod opieką Podkamieńskiej Pani Podkamień, kresowa miejscowość słynąca z sanktuarium maryjnego, leży na pograniczu Podola i Wołynia. W 1939 r. miasteczko to znajdowało się w powiecie Brody w województwie tarnopolskim. Kościołem parafialnym dla Podkamienia i okolicznych wsi był kościół Ojców Dominikanów pw. Wniebowzięcia NMP. Według podań, dominikanie osiedlili się w tym miejscu w XIII w., nazywając wybrane na siedlisko wzniesienie Górą Różańcową, ale niedługo potem w 1245 r. okolicę nawiedzili Tatarzy, mordując wszystkich zakonników. Ponownie zjawili się na Górze Różańcowej w połowie XV wieku. Klasztor i okolicę spotykały co jakiś czas nieszczęścia: w XVII w. najazdy tatarskie, tureckie i kozackie, w XVIII w. łupieżcze zagony wojsk saskich, szwedzkich i rosyjskich. Stałe wojenne zagrożenie skłoniło do postawienia w I połowie XVII w. murowanego klasztoru i kościoła oraz murów obronnych, wzmacnianych stopniowo do końca XVIII wieku. Tak powstała warownia, w której w niebezpieczeństwie chroniła się ludność z okolicy. Powtarzające się niszczycielskie okoliczności i różne groźne wydarzenia oszczędziły jednak znajdujący się w klasztornym kościele od początku XVII w. cudowny obraz Matki Bożej Różańcowej, będący kopią rzymskiego obrazu Matki Bożej Śnieżnej. Wizerunek zasłynął łaskami, w tym uzdrowieniami, ściągał rzesze pielgrzymów. Wstawiennictwo Matki Bożej za pośrednictwem tego obrazu zostało potwierdzone przez biskupa łuckiego ks. Andrzeja Gembickiego na podstawie badań specjalnie powołanej w 1645 r. komisji. W 1727 r. wizerunek Pani Podkamieńskiej został koronowany papieskimi
Pokaż więcej »