Senator Godyla wnioskuje do ministra kultury i premiera o utworzenie Narodowego Muzeum Kresów Wschodnich

Od wielu lat środowiska Kresowiaków starają się o to aby utworzyć ogólnopolskie muzeum, w którym mogliby pielęgnować tradycję i kresowe dziedzictwo. Zabiega m.in. o to Witold Listowski oraz Stowarzyszenie Kresowian z Kędzierzyna-Koźla, które zwróciło się z prośbą do senatora Beniamina Godyli o wsparcie tej inicjatywy.

Senator Godyla na XIV posiedzeniu senatu złożył stosowne oświadczenie, w którym apeluje do premiera Mateusza Morawieckiego oraz do Ministra Kultury Piotra Glińskiego o utworzenie Narodowego Muzeum Kresów Wschodnich… – więcej w portalu kk24.pl

Pokaż więcej »

100. rocznica obrony Polski, 17 sierpnia 1920 Zadwórze

Miejscowość Zadwórze, pamiętna rzezią Orląt polskich w 1920 roku, leży we wschodniej połaci Małopolski, na wschód od Lwowa, w pobliżu Glinian.
Parafię rzymsko-katolicką w Glinianach założył król Władysław Jagiełło w roku 1397. Gliniany już wówczas przemienione za sprawą wojewody sandomierskiego Jana Tarnowskiego na miasto, były siedzibą starostów. Tu odbywały się zebrania szlachty, tutaj padły pierwsze głosy protestu przeciw rządom Ludwika węgierskiego. Rok 1411 jest pamiętny dla Glinian odbytym tam przez króla Władysława Jagiełłę zjazdem z litewskim księciem Witoldem. Było to po bitwie pod Grunwaldem, kiedy to we Lwowie zgromadzono wielką masę jeńca i sztandarów krzyżackich.

Dzisiejsza okolica Zadwórza była również terenem, przez który zdążała zbierana przez króla Zygmunta III szlachta na pomoc Chodkiewiczowi pod Chocim. Tędy szły hordy tatarskie, kozackie i wołoskie, na Lwów i zachód. Przemarsze te dzikich tłumów zbrojnych stanowiły katastrofę prawdziwą. Pożoga, mord, spustoszenie znaczyły ślady tej ludzkiej strasznej szarańczy.
Za rządów królów naszych Jana Kazimierza, Michała Wiśniowieckiego i Jana Sobieskiego hordy ze wschodu często zagrażały od tej strony Rzeczypospolitej. Rok 1649 przyniósł tym równinom odwiedziny króla Jana Kazimierza, który jako wódz, osobiście – po wyprawie ks. Dominika Zasławskiego – tutaj odbył rewję armji, śpieszącej na odsiecz Zbarażowi.
W sześć lat później nowa wojna nawiedziła tę okolicę, wojna z Chmielnickim i rosyjskim generałem Bulurlinem. Pod dzisiejszem Zadwórzem toczył z nimi bój hetman Stan. Potocki. Szczupły jego oddział nie mógł oprzeć się 60 tysiącom dziczy i ustąpił pod Gródek Jagielloński… – cały artykuł Bożeny Ratter

Pokaż więcej »

Jak Piłsudski z Ukraińcami rozmawiał, czyli o różnicach między II RP i III RP

Po niemal trzech dekadach wzajemnych stosunków, na Ukrainie nie ma żadnego środowiska, które prezentowałoby polski punkt widzenia lub choćby wyrozumiałość wobec polskiego stanowiska – pisze Tomasz Rola.

W tym roku obchodziliśmy 100. rocznicę podpisania umowy warszawskiej, popularnie zwaną układem Piłsudski-Petlura oraz wyprawy kijowskiej 1920 roku. Obchody, utrudnione epidemią koronawirusa, nie przebiegły w sposób zauważalny, ograniczając się do kilku epizodów.

Podczas gdy w Polsce tradycyjnie dominowała retoryka „pojednania polsko-ukraińskiego”, dla komentarzy pojawiających się na Ukrainie najbardziej reprezentatywna wydaje się opinia młodego historyka Maksa Majorowa zamieszczona na portalu Gazeta.ua:

„Współczesne ukraińskie społeczeństwo jest mało poinformowane o umowie warszawskiej. Wśród osób zainteresowanych istnieją przeciwstawne poglądy – od oskarżeń Petlury o zdradę po wychwalanie polsko-ukraińskiego braterstwa broni. W ten sposób – jako największe osiągnięcie wspólnej przeszłości – chcą widzieć układ przychylni Ukrainie polscy intelektualiści. Dla nich jest to historia pozytywna na tle bezkompromisowej walki OUN przeciwko Polsce i tragedii Polaków na Ukrainie w czasie II wojny światowej. Ukraińcy nie powinni zapominać, że sojusz 1920 roku był nierównoprawny, wymuszony. I nie doprowadził do zachowania państwowości”… – więcej na kresy.pl

Pokaż więcej »

Zbigniew Makowski przeżył Rzeź Wołyńską na Ziemi Horochowskiej

Moi rodzice Eugeniusz i Helena Makowska z d. Witkowska. mieszkali we wsi Podberezie, powiat Horochów na Wołyniu. Była to siedziba gminy, a tata był jej sekretarzem. Urodziłem się 1 maja 1937 roku. Mama mi opowiadała, że właściwie urodziłem się w pobliskiej kolonii Mirków, gdzie była izba porodowa. Wychodziłem na świat w prawosławną sobotę wielkanocną, późnym wieczorem, a towarzyszyły mi śpiewy cerkiewne przez całą noc, bo naprzeciwko izby była cerkiew, a prawosławni obchodzą to święto bardzo uroczyście.
Zostałem ochrzczony w kościele katolickim pw. Wniebowstąpienia Pańskiego w miasteczku Horochów. Moim ojcem chrzestnym był Polak Wincenty Baranowski, o którym dużo opowiadam w innej części wspomnień, tej o Powstaniu Warszawskim. To brat mojej drugiej babci Jadwigi. Moją matką chrzestną była z kolei Polka Maria Waniewicz, o której napiszę nieco dalej… – kolejne wspomnienia spisane przez Sławomira Tomasza Rocha do przeczytania tutaj.

Pokaż więcej »