Po niemal trzech dekadach wzajemnych stosunków, na Ukrainie nie ma żadnego środowiska, które prezentowałoby polski punkt widzenia lub choćby wyrozumiałość wobec polskiego stanowiska – pisze Tomasz Rola.
W tym roku obchodziliśmy 100. rocznicę podpisania umowy warszawskiej, popularnie zwaną układem Piłsudski-Petlura oraz wyprawy kijowskiej 1920 roku. Obchody, utrudnione epidemią koronawirusa, nie przebiegły w sposób zauważalny, ograniczając się do kilku epizodów.
Podczas gdy w Polsce tradycyjnie dominowała retoryka „pojednania polsko-ukraińskiego”, dla komentarzy pojawiających się na Ukrainie najbardziej reprezentatywna wydaje się opinia młodego historyka Maksa Majorowa zamieszczona na portalu Gazeta.ua:
„Współczesne ukraińskie społeczeństwo jest mało poinformowane o umowie warszawskiej. Wśród osób zainteresowanych istnieją przeciwstawne poglądy – od oskarżeń Petlury o zdradę po wychwalanie polsko-ukraińskiego braterstwa broni. W ten sposób – jako największe osiągnięcie wspólnej przeszłości – chcą widzieć układ przychylni Ukrainie polscy intelektualiści. Dla nich jest to historia pozytywna na tle bezkompromisowej walki OUN przeciwko Polsce i tragedii Polaków na Ukrainie w czasie II wojny światowej. Ukraińcy nie powinni zapominać, że sojusz 1920 roku był nierównoprawny, wymuszony. I nie doprowadził do zachowania państwowości”… – więcej na kresy.pl