Upamiętnieniem zbrodni dokonanej na Polakach – rodzinie Ulmów zajmują się polskie władze kościelne i państwowe.

26 lipca 2023

14 grudnia 2011 roku w Kinie kresowym wyemitowano film o podolskiej wsi Ihrowica, położonej kilkanaście kilometrów od Tarnopola. Po filmie odbyło się  spotkanie z jego autorką, Joanną Szpręglewską. Kamera towarzyszyła wyprawie Jana Białowąsa na Ukrainę, jego spotkaniom i rozmowom z Ukraińcami we Lwowie i Ihrowicy o zbrodni  dokonanej 24 grudnia 1944. Jan Białowąs – jeden z ocalałych. Film zrealizowany przez zespół magazynu Wiedza i Życie – Inne Oblicza Historii .

Nieszablonowe filmowe spojrzenie na rzeź wołyńską – tak Polskie Radio oceniło film,  wyemitowany 11 lipca 2023 w TVP 1,  Karoliny Romanowskiej, która jako dorosła przeszła Wołyń, żeby odnaleźć sad, który kiedyś zasiał jej pradziadek –  nawet udało jej się rozbić tam namiot.

Tysiące dorosłych z Rodzin Ofiar Ludobójstwa ( i cudem ocalałych ) przeszło nie tylko Wołyń w poszukiwaniu dołów śmierci i śladów rodzinnych sadów, pól, domów, w którzy żyli Polacy od wieków. Wiemy o tym od lat z licznych filmów, nagrań i wspomnień ogólnie dostępnych na you tube i gromadzonych w archiwach (typowe filmowe spojrzenie– dokument). Przejechali na motocyklach i zapalili znicze w symbolicznych, opustoszałych sadach na Wołyniu, w województwach lwowskim, stanisławowskim, tarnopolskim, poleskim, rozmawiali z Ukraińcami – uczestnicy Rajdu Katyńskiego. Młodym wolontariuszom akcji Mogiły pradziada ocal od zapomnienia, którzy z Wałbrzycha każdego roku jeździli ze śp. Adamem Piotrowskim na  m.in. polski cmentarz na Hukowej Górze w Borysławiu, gdzie z jego inicjatywy powstało lapidarium, udało się rozbijać namioty.

Niczym  królik z kapelusza pojawiła się pani Karolina Romanowska oznajmiając w rozmowie z Łukaszem Warzechą, iż zainteresowała się tym tematem 6 lat temu i zajmie się osobiście ze swoim zespołem pojednaniem polsko ukraińskim (zastępując (chwilowo?) dotychczasowych mentorów sprawy relatywizowania ukraińskiego ludobójstwa, choćby panią Berdyczowską, prof. vel Żurawskiego czy red. Bobołowicza ?BR) . W  tym celu założyła w maju 2023 stowarzyszenie „Pojednanie polsko ukraińskie”.

Upamiętnieniem zbrodni dokonanej na Polakach – rodzinie Ulmów zajmują się polskie władze kościelne i państwowe, również  poprzez instytucje jak IPN czy Instytut im. Pileckiego, który jednocześnie dba o pamięć o sprawiedliwych Ukraińcach.

Państwowe potępienie zbrodni niemieckiej i upamiętnienie ofiar ( i słusznie) nie przeszkadza pojednaniu polsko niemieckiemu zarówno na szczeblu państwowym jak i w relacjach międzyludzkich.

Karolina Romanowska pochwaliła się też sukcesem, jakim były „warsztaty pojednania” w Zamłyniu, mające wzbudzić wzajemną empatię podczas analizy tego jakże trudnego tematu przez Ukraińców i Polaków.

Czy nie jest to trywializowanie okrutnej zbrodni na Polakach, Żydach, Ormianach, Czechach, Romach  zwanej od barbarzyńsko zadawanej śmierci poprzedzonej męczeństwem genocidum atrox a nie trudnym tematem?

Warsztatami pojednania między ofiarami i katami były procesy w Norymberdze, one nie zajmowały się analizą trudnego tematu ale faktami. A warunkiem pojednania nie są łzy widowni w Zamłyniu ale potępienie, czyli  stanięcie w prawdzie i skrucha rządu Ukrainy i potępienie jej sprawców przez rząd Polski dla zachowania godności narodu i państwa polskiego.

wzajemnej empatii , której nie trzeba było wzbudzać warsztatami ani analizować jakże trudnego tematu przez Ukraińców i Polaków pisał Ks. Tadeusza Patera we wspaniałej monografii mieszkańców wioski Rumno, w której z 2 na 3 czerwca 1944 roku ukraińscy nacjonaliści zamordowali  40 mieszkańców Rumna i okolic,  w tym  5 osób z najbliższej rodziny Księdza. Staraniem Ks. Tadeusza i rodzin zamordowanych Polaków, dopiero po 50 latach udało się na miejscowym cmentarzu  wybudować pomnik zamordowanym. (Rumno w województwie lwowskim. Księga rodzin polskich w latach 1910-1945)

Głęboko w sercu i pamięci nosze takie sprawy, nad którymi- mówię to z pełnym przekonaniem- nie mogę przejść do porządku dziennego. Sądzę, że powinny dotrzeć do szerszego grona czytelników. Będąc w Przemyślu, w bliskości Lwowa i Rumna praktycznie wszelkie sprawy dokumentacji i zezwoleń u władz polskich, a szczególnie ukraińskich, dotyczących cmentarza i pomnika prowadziłem osobiście. W tym czasie w Rumnie sołtysem była pani Hanna Dymytriwna Hołyszko, z rodziny przesiedleńczej, zatem dobrze rozumiała problem pozbawienia domu rodzinnego. Ona to otrzymała listę pomordowanych Polaków i zadała sobie trud jej sprawdzenia u mieszkańców Rumna Ukraińców. Nikt nie zaprzeczył faktom, choć nie brakowało przeciwników świętowania 50. rocznicy – smutnej dla Polaków, a haniebnej dla Ukraińców. Jednak się nie cofnęła. Sprawy polskie z jej pozytywną opinią trafiły kolejno do powiatu – Gródka Jagiellońskiego i do wojewódzkiego Lwowa. Czas oczekiwania na odpowiedź był długi –od stycznia do maja 1994 r.

Wiele razy trzeba było przyjeżdżać do Rumna i to z ekipą pracowników z Przemyśla. Naszą bazą – stał się dom Stefy Halkiw-Panas. Mieszkanie duże, była sama; córki z rodzinami mieszkały we Lwowie – przyjeżdżali na sobotę i niedzielę, chętnie pomagając w przygotowywaniu posiłków dla gości. Była to nieoceniona pomoc. Niech im wszystkim Pan wynagrodzi za tę ich dobroć, życzliwość oraz pomoc, także fizyczną. (Rumno w województwie lwowskim. Księga rodzin polskich w latach 1910-1945, wydane przez IPN i Światowy Kongres Kresowian)

Rozmowa o zbrodni nie wpływa na kontakty ludzkie o ile oparta jest na prawdzie i skrusze.

Zastanawiająca jest nieznajomość Karoliny Romanowskiej (czy celowe pomijanie ?)  efektów dotychczasowych działań jak i pomijanie bezpośrednio zainteresowanych szczątkami ofiar, pochówkiem i pamięcią – Rodzin Ofiar Ludobójstwa – osób prywatnych i stowarzyszeń Kresowych. Wynika z jej komentarza na twisterze:  historyczne  !!! –otrzymania oficjalnej zgody władz ukraińskich na postawienie obelisku (dzięki pomocy jej stowarzyszenia!) we wsi Kupowalce i zebraniu  się mieszkańców okolicznych miejscowości, osób duchownych, przedstawiciele miejscowych władz oraz ocalałego świadka 11 lipca 2023 roku we wsi na Wołyniu.

Takich wydarzeń było wiele, choćby organizowane przez Stowarzyszenie Huta Pieniacka  co roku w Hucie Pieniackiej z ostatnim żyjącym ocalałym. Spotkania i upamiętnienia w niektórych miejscowościach z udziałem miejscowych i duchownych, za zgodą lokalnych władz ukraińskich aranżował również w ubiegłym wieku porządkujący cmentarze, stawiający  i krzyż i obelisk w Zasłuczu czy Moczulance  prof. Henryk Słowiński.

Ks. Tadeusz Pater:  Wiosną 1994 r. przyszedł na cmentarz starszy już mężczyzna i przedstawił się: „Jestem Jurko Pańczyszyn »Czupuma«, z rodziny mieszanej, postanowiłem – mówił – osobiście stopniowo oczyścić ten cmentarz na wasz przyjazd we wrześniu 1994 r.” I tak się stało. Wycinał grubsze drzewa, karczował zarośla, kosił zbitą trawę i palił. Z każdym dniem cmentarz coraz bardziej przypominał miejsce poświęcone. I co jeszcze – przez całą noc, gdy Pomnik-Krzyż już został osadzony w betonowym podłożu, czuwał, by jakaś złośliwa ręka nie wyrządziła szkody. Bo rzeczywiście niewiele było trzeba, by naruszyć podłoże krzyża i praca zmarnowana. Zasłużył więc p. Jurko na wielkie uznanie i szacunek.

W 2018 r. ustanowionym przez Sejm RP rokiem abp Ignacego Tokarczuka, Metropolity Przemyskiego, dla uczczenia Jego pamięci i 100 rocznicy odzyskania Niepodległości Polski odbyła się zorganizowana przez KIK i Stowarzyszenie Pamięci Polskich Termopil i Kresów w Przemyślu  pielgrzymka, pod duchowym przewodnictwem Ks. prałata Stanisława Czenczka z udziałem kilku innych księży. Pielgrzymi uczestniczyli w mszach św. i  modlitwach  w miejscach pamięci na dawnych polskich ziemiach.

Aby dodać komentarz, rozwiąż poniższe działanie. Ilość kropek odpowiada liczbie. (wymagane)