Wołyńska opowieść wigilijna Janusza Horoszkiewicza

Kiedy na Ukrainie morderców ogłaszają bohaterami narodowymi, a młodzi Ukraińcy nie znają historii, nam Polakom nie pozostaje nic innego jak w imieniu ofiar, wspominać banderowskie zbrodnie.

Wigilijna, Wołyńska opowieść.

W opowieściach Sierot Wołyńskich, zgodnie powtarzało się jedno stwierdzenie. Każdy Wieczór Wigilijny był najstraszniejszym dniem w ich sierocym życiu. Budził tęsknotę do zamordowanych rodzin. Dusiła ich ona nocami, nie pozwalała zasnąć, przed oczami przetaczały się sceny z tragicznego życia.

Wacław Brzozowski z Siedliska koło Huty Stepańskiej, opowiadał mi przed śmiercią, jak straszna stawała się myśl o nadchodzącej Wigilii. Kiedy był w wojsku w 1950 r. na przysięgę tylko do niego nikt nie przyjechał. Wszyscy żołnierze otrzymywali paczki od rodzin, a jemu nie miał, kto wysłać. Przynosili mu koledzy z litości przysmaki, dzielili się z nim, a jemu rozpacz ściskała gardło. Zamordowani rodzice, dwóch braci i szwagier w nocnych marach stali i przyglądali się, jak on ucieka. Czekali na niego, a on ciągle uciekał. Nie było dnia, ani godziny, żeby nie był myślami z nimi.

Z wszystkich opowieści Wigilijnych najbardziej wzruszającą była historia Barbary Wołoszyn z domu Dębowiecka. Opowiedziała o niej córka Maria po mężu Dąbrowska z Kluczborka ur. w 1927 r… – więcej w blogu ks. Isakowicza-Zaleskiego

Aby dodać komentarz, rozwiąż poniższe działanie. Ilość kropek odpowiada liczbie. (wymagane)