9 kwietnia 2018

Z 9 na 10 kwietnia 1944 r. ( z Wielkanocy na Poniedziałek Wielkanocny) we wsi Hanaczów pow. Przemyślany upowcy zabili 66 Polaków, z czego 26 w Hanaczowie, a pozostałych w przysiółkach. Bagnetami zakłuli matkę z 5 dzieci od roku do 7 lat a ojca ciężko poranili (Motyka…, s. 387; Ukraińska…). „Około godz,1,30 patrole prowadzące podsłuch na krańcach wsi zauważyły, że do wsi zbliżają się ogromne grupy banderowców. „Głóg ” po otrzymaniu tego meldunku natychmiast zarządził alarm i z częścią oddziału zapasowego wyruszył na linię obrony. Kpt. „Julian” pomimo wysokiej gorączki wstał z łóżka. Por. „Darling” adiutant kpt. „Boska” na bieżąco informował go o przebiegu walk z banderowcami. W kilka minut później płonęły już pierwsze domy na skraju wsi, które ocalały podczas pierwszego napadu. Banderowcy zaczęli ostrzeliwać „Trójkąt obronny” z pięciu cekaemów. Po około 20 minutach intensywnego ostrzału przepuścili atak z czterech stron Dopuszczeni na odległość kilkunastu metrów do dobrze zamaskowanych punktów obrony, mieszczących się przeważnie w spalonych ale murowanych budynkach, powitani zostali gradem kul –ponosząc duże straty. /…/ Niektórym licznym grupom UPA, pomimo dość skutecznego ognia partyzantów sowieckich i żydowskich, prowadzonego z zabudowań gospodarczych, udawało się docierać pod ogrodzenia kościoła. Obrzucano ich tam granatami – sytuacja stawała się tragiczna – obrona zaczęła się łamać. Wtedy „Głóg” po krótkiej naradzie z obecnymi tam członkami z dowództwa obrony., podjął desperacką decyzję zaatakowania banderowców od tyłu. „Jurand ” , dysponując z rozkazu dowództwa obrony zapasem broni i amunicji, uzupełnił jej braki. W tym czasie kobiety, dzieci i starcy modlili się wspólnie w kościele Księża „Wiktor ” i „Szczepan” udzielali rozgrzeszenia i udzielali Komunii Świętej .Obaj swą postawą dodawali ducha walczącym a szczególnie ksiądz „Wiktor”, który był obecny wszędzie w najniebezpieczniejszych miejscach. Ponieważ szkoła była pod ostrzałem „Jurand” przeniósł szpital do jednego z pomieszczeń na plebani, dokąd przynoszono rannych i poparzonych. Sanitariuszki – młode dziewczęta z Hanaczowa i Przemyślan, wraz z „Jurandem”, z narażeniem własnego życia , pod gradem kul zabierały rannych. Około godziny 4.30 „Głóg” z dobrze wyszkolonym i uzbrojonym oddziałem 22 żołnierzy, wspierany ogniem osłonowym „Rysia”, przedarł się między palącymi się budynkami na tyły wroga i ze spalonych budynków zaatakował zgrupowanie UPA. Banderowcy nie spodziewając się ataku na swoim zapleczu, zaczęli panicznie uciekać, trafiając na ogień naszego oddziału: zginęło ich 16 ubranych w mundury policji ukraińskiej, tylko jeden z zabitych, Gruzin, dowódca tego zgrupowania był w stopniu majora, był w mundurze oficera SS. Banderowcy na całym odcinku wycofywali się w nieładzie. Uderzenie to zdecydowało o przewadze i dodało ducha obrońcom. /…/ Banderowcy po jeszcze jednym swym przegrupowaniu w sile około 400 ludzi ponowili natarcie, tym razem od strony północno-zachodniej. Dowództwo nad tym odcinkiem objął chory na tyfus kpt. „Julian”. Pomimo zaangażowania tak dużych sił i ten atak po godzinie został odparty. Atakujący banderowcy stracili wiarę w zwycięstwo, zaskoczeni tak dużymi stratami w rezultacie tak przemyślanej i brawurowej obrony. Pierwsza linia ich ataku dopuszczona blisko pod polską linię obrony, załamała się w ogniu obrony. Następne grupy o dużej liczebności nie wyłaniały się już z poza drzew i spalanych budynków. Takie zachowanie nie dawało im szans na opanowanie tego odcinka. W tym samym czasie, to jest około godziny 6 rano, nie doczekawszy się z rzutu, powrócił z lasu por. „Strzała” ze swoim oddziałem i uderzył z tyłu na banderowców na odcinku południowo-wschodnim, powodując tym niespodziewanym atakiem duże zamieszanie w szeregach banderowców i zadając im jednocześnie duże straty. Wywołało to dezorganizację w szeregach banderowców i wycofywanie się na Hanaczówkę. /…/ Swoich zabitych i rannych banderowcy zabierali z pola walki, ciągnąc za sobą sznurkami ,niektórym obcinali głowy dla uniknięcia rozpoznania, skąd dalej zabierały ich już furmanki, które miały służyć do wywożenia mienia po zwycięstwie w Hanaczowie. Około godziny 9 rano ustały walki w Hanaczowie a wycofujące się odziały UPA podpaliły zabudowania w przysiółku Zagóra i Podkamienna oraz w Hanaczówce mordując 25 Polaków. Podczas walk wieś Hanaczów bardzo ucierpiała, gdyż banderowcy strzelając pociskami fosforowymi zapalali domy i budynki gospodarcze kryte słomą. Około 30 procent zabudowań zostało spalone. Po wycofaniu się Ukraińców zaczęto liczyć straty. Według „Darlinga” wynosiły one 8 zabitych żołnierzy, 12 ciężko i lżej rannych w tym 1 z plutonu żydowskiego, oraz 17 osób zamordowanych, którzy wbrew rozkazom zostali na noc w swych domach, lub wyszli wcześniej z „trójkąta obronnego”. Banderowcy, .wśród których znajdowało się wielu dezerterów z policji ukraińskiej z Wołynia, oraz z dywizji SS-Galizien, pomimo dziesięciokrotnej przewagi ludzi i broni, nie tylko nie zdobyli Hanaczowa, ale doznali dotkliwej klęski. Według meldunków z punktów zwiadowczych, wywiadu żydowskiego i polskiego ze Stamimirza i Hanaczówki z zeznań ujętych banderowców, oraz ze źródeł niemieckich, banderowcy wywieźli z Hanaczowa około 100 zabitych i ponad 120 rannych” (http://piotrp50.republika.pl/2obronahanaczowa.html).

Aby dodać komentarz, rozwiąż poniższe działanie. Ilość kropek odpowiada liczbie. (wymagane)