Kilka lat temu Tomasz Kuba Kozłowski zaprosił na spotkanie z redaktorami książki Modernistyczny Lwów – Ewą Paczoską i Dawidem Osińskim oraz autorką haftu na płótnie Panorama Lwowa, Anną Tyńską Ząbecką. Haft stał się wzorem okładki książki.
Książka jest pokłosiem międzynarodowej konferencji, zorganizowanej w grudniu 2008 r. przez Zakład Literatury Pozytywizmu i Młodej Polski Wydziału Polonistyki UW, realizowanej w ramach szerszego projektu Doświadczenie Europy Środkowo-Wschodniej w kulturze modernizmu. Uczestnicy projektu dokonali rozpoznania obrazu Lwowa jako jednej ze stolic kultury polskiej okresu 1864-1939.
To obszerne, wielowątkowe dzieło powstałe na podstawie badań źródeł historycznych, dokumentów osobistych, relacji podróżników, wydawnictw, towarzystw, muzeów, literatury naukowej i beletrystycznej ukazuje realny obraz centrum polskiego życia narodowego i winno stać się lekturą również polityków, a zwłaszcza ich doradców, lansujących obraz Lwowa i Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej jako krainę mityczną.
Ewa Paczoska przypomina relację duńskiego krytyka i historyka literatury kilkakrotnie odwiedzającego Polskę z wykładami w latach 80. i 90. XIX wieku, Georga Brandesa, który przyjeżdża do Lwowa w 1898 r.
… tu po raz pierwszy widziałem Polaków, jako wolny naród. Znałem kilku Polaków z Prus, a wcale dobrze znam pojedyncze wybitne jednostki z Poznańskiego; z Polską pod zaborem rosyjskim obeznałem się dobrze w ciągu mojego czterokrotnego tam pobytu, ale nigdy dotąd nie mogłem widzieć życia polskiego, rozwijającego się bez żadnego przymusu, pod własnym zarządem, z prawem zgromadzeń i pełną wolnością słowa. (Jerzy Brandes Lwów, z upoważnienia autora przełożyła z oryginału Józefa Klemensiewiczowa)
Dla wielu polskich wielbicieli i przyjaciół Brandesa był on „naszym człowiekiem” w Europie, „życzliwym cudzoziemcem” informującym europejską opinię publiczną o kulturze polskiej.
Prus podkreślał, że Brandes, patrząc na tę kulturę z perspektywy zewnętrznej, pozwala Polakom zobaczyć to, czego sami nie widzą albo nie chcą zobaczyć. (Modernistyczny Lwów)
Po 120 latach nie tylko nie mamy „życzliwych cudzoziemców” w Unii Europejskiej ale mamy tam nieżyczliwych państwu i naszej kulturze rodaków. Czy wynika to z braku edukacji?
Przydałaby się optyka Brandysa Ministrowi MKiDN jak i wielu innym „znawcom” dziedzictwa narodowego Rzeczypospolitej na Kresach Wschodnich RP, tak chętnie odstępowanego innym narodom. Czy wynika to z braku edukacji?
Co widzi Brandes we Lwowie? Przede wszystkim środowisko literackie i artystyczne ale i pracownię inżyniera Rychnowskiego, fizyka, fotografa oraz wynalazcy 21 patentów austriackich, węgierskich i niemieckich na kotły opałowe, urządzenia klimatyzacyjne oraz elektryczne.
Jerzy Brandys: Z artystów podobał mi się najbardziej Jan Styka, który udekorował wielką salę ratuszową wspaniałym obrazem, obejmującym historyę Polski. We Lwowie wystawioną jest doskonała panorama, którą malował z młodszym Kossakiem; panorama owa przedstawia bitwę pod Racławicami, w której Tadeusz Kościuszko 4. kwietnia 1794 r. pobił małą swoją garstką całą armię rosyjską … Podzielam uwielbienie Styki dla tego dyktatora Polski, bezsprzecznie jednego z największych a najprostszych ludzi, uosabiających najlepsze przymioty narodu.
Dużo miejsca poświęca Brandys w swojej relacji wizycie w Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”, które jak pisze „jest jedną z czystych polskich instytucji, która od 30 lat roztacza swoje skrzydła nad wszystkimi polskimi miastami, prócz zaboru rosyjskiego, oraz wszystkimi miastami nowego i starego świata (Chicago, Berlin) gdzie tylko znajduje się większa ilość Polaków… liczba towarzystw dosięga 100 połączonych od 1892 roku w Związek z urzędową siedzibą we Lwowie. A cel jest taki : Każdy naród potrzebuje do rozwoju swego zdrowia, dzielności i hartu; potrzebuje karności i jedności… chcemy być narodem zdrowym i dzielnym dla obrony swych praw i dla pełnienia swoich społecznych obowiązków. (Jerzy Brandys, Lwów)
Na przełomie XIX i XX wieku Lwów był ważnym ośrodkiem badań historyczno pedagogicznych, odegrał rolę w kształtowaniu się historii wychowania jako nauki, określenia jej przedmiotu, zadań oraz założeń metodologicznych- Ewelina Lesisz prezentuje lwowskie modele wychowania w książce Modernistyczny Lwów.
30 września 2023 r. odbyła się w Warszawie zorganizowana przez Instytut Ordo Iuris i Collegium Intermarium międzynarodowa konferencja naukowa Kulturowe aspekty polityki rodzinnej z udziałem znakomitych prelegentów z Polski i świata i debaty na wysokim merytorycznie i intelektualnie poziomie. Troska o przyszłość narodu i świata, analiza zagrożeń i próba znalezienia recepty jak u naszych przodków. Borykali się z nimi nasi mądrzy, dobrze wychowani i wyedukowani w rodzinie i szkole rodacy ratując nas przed barbarzyńską ideologią.
O wyzwaniach i zagrożeniach tamtej epoki, których sprawcy kontynuują dzieło, pisze przywołany przez Ewę Paczoską Zdzisław Dębicki w pracy Podstawy kultury narodowej –Warszawa 1922 r.
Rozkład rodziny – to rozkład społeczeństwa, a co zatem idzie, narodu i państwa. Dzieje uzasadniały to wielokrotnie bardzo wymownymi przykładami, a świeżo mamy jaskrawy przykład tej prawdy w Rosji, której upadek rozpoczął się od rozluźnienia i zaniku więzów rodzinnych. Inteligencja rosyjska, hołdująca radykalizmowi społecznemu, nie przywiązywała wagi do „starych przesądów” europejskich, uważając je za wyraz obłudy społecznej i towarzyskiej…podcięła ona mocno zręby rodziny, zanarchizowała jej życie wewnętrzne, dała folgę egoizmom rodziców i dzieci, uświęciła konkubinaty, wprowadziła przewagę zmysłów nad uczuciem w wolnych związkach pomiędzy mężczyzną a kobietą. Zwłaszcza „kobieta-człowiek”, wychowana w tych sferach, odchyliła się tak znacznie od typu „kobiety-matki”….raczej stała się bliższą typowi hetery, a nawet zwykłej rozpustnicy. Przestała ona być węgłem ogniska domowego.
(…) Czas zrobił swoje i taić nie można, że przemiana, która się dokonała, osłabiła i u nas więzy rodzinne. Wstrząśnienia wielkiej wojny dokonały reszty, a ciężkie warunki ekonomiczne, które po wojnie zaniepokoiły tak silnie rodzinę inteligentną, nie przestają być znakami zapytania, postawionymi nad jej przyszłością.
Samo założenie rodziny staje się dzisiaj dla jednostki ciężarem ponad siły. Założyć dom, stworzyć gniazdo rodzinne, mieć i wychować kilkoro dzieci, wykształcić je, to znaczy przez lat kilkanaście łożyć na kosztowną szkołę i pokrywać związane z nią wydatki – oto co niejednego młodzieńca napełnia lękiem i powstrzymuje od małżeństwa.
Egoizm ludzki, dążenie do wygód, do komfortu, niezdolność do wyrzeczenia się pewnych przyjemności życia, fałszywy stosunek do tego, co nazywamy cywilizacją i kulturą, a do współudziału w czym coraz szersze warstwy roszczą sobie prawo, słuszne w zasadzie, niesłuszne w wyzyskiwaniu go powierzchownym a pociągającym za sobą znaczne koszta-wszystko to zarysowuje się na horyzoncie rodziny, jako nadciągająca groźna chmura.
Liczba małżeństw bezdzietnych wzrasta u nas szybko. Ograniczenie potomstwa do jednego lub do dwojga dzieci jest na porządku dziennym. Rozwody się mnożą, co świadczy o złem współżyciu małżonków. Jednocześnie, u góry i u dołu społeczeństwa, coraz częściej mamy do czynienia ze stadłami bezżennymi, z luźnymi związkami, czemu wśród inteligencji wolnych zawodów sprzyja przepełnienie biur i uniwersytetów przez kobiety.