13 czerwca 2018

13 czerwca 1943 r. w kol. Stachówka pow. Sarny w kolejnym napadzie upowcy zamordowali 22 Polaków i kolonię spalili, natomiast wg sprawozdania UPA podczas tego napadu zabito 60 Polaków, ale pod datą 16 czerwca 1943 r. (Siemaszko…, s. 804). „Po ucieczce z Czajkowa mieszkaliśmy niecały miesiąc w Stachówce. Moja rodzina schroniła się tu w nadziei, że będzie bezpieczniej. Niestety, los tak pokierował, że po napadzie band UPA na Stachówkę, część naszej rodziny, cudem ocalona, została zmuszona do dalszej ucieczki.13 czerwca 1943 r. przeżyłem napad band UPA na Stachówkę. Pamiętam jak upowcy uzbrojeni w broń maszynową i karabiny okrążyli całą kolonię ze wszystkich stron. Razem z nimi było wielu Ukraińców z okolicznych wsi, uzbrojonych w widły i siekiery. Napastników było kilkuset. Najpierw ostrzelali wieś z broni maszynowej i karabinów, niektóre zabudowania zaczęły płonąć od zapalających kul. Nieliczna i słabo uzbrojona polska samoobrona próbowała stawiać opór. Upowcy z wrzaskiem „hurrra” i krzykiem „rizat’ Lachiw” wtargnęli w trzech miejscach między domy kolonii. Mordowali każdego kogo napotkali, przy użyciu wideł, siekier i bagnetów. Do uciekających strzelali. Jedni mordowali, drudzy rabowali dobytek i podpalali budynki. Podczas tego napadu została zamordowana moja mama Franciszka Redzik (40 lat). Zmarła od ran kłutych bagnetem po całym ciele. Mój stryjeczny brat Henryk Redzik (22 lata) został zamordowany w okrutny sposób. Najpierw wyłamano mu ręce z ramion. Słyszałem jak on głośno krzyczał z bólu. Leżałem w łóżku kilka metrów od niego. Po chwili usłyszałem strzał, którym banderowiec zakończył jego życie. W zbożu banderowiec odnalazł mnie, ale żałował dla mnie kuli,

Pokaż więcej »

13 czerwca 2018

13 czerwca 1943 r. w kol. Głuboczanka (Hłuboczanka) pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali głównie siekierami, nożami i bagnetami 32 Polaków oraz 1 Ukrainkę. M.in.: 35-letnia Zofia Chmielewska oraz jej córki: 14-letnia Lucyna i 10-letnia Juliana zostały zmasakrowane siekierami; 70-letnia Bronisława Murawska została zatłuczona kolbami karabinów; 9-letni Adam Murawski został zatłuczony pałkami a jego 2-letnia siostra zakłuta bagnetem. 9-letnią Aleksandrę Murawską oraz jej 7-letnią siostrę Irenę ukraińscy „heroje” także zatłukli na śmierć (Siemaszko…, s. 251 – 252). „Mój ojciec Antoni Murawski był rolnikiem, posiadał małe gospodarstwo rolne we wsi Głuboczanka, gmina Ludwipol, powiat kostopolski na Wołyniu./…/ Byliśmy wszyscy w domu — ojciec Antoni, brat Marian — lat 16, brat Adam — lat 9, siostra Barbara — lat 2. Mama Antonina w tym czasie wyszła do sąsiada, brata ojca — Aleksandra Murawskicgo. Bandyci spotkali ojca na podwórku, wprowadzili go do kuchni i kazali położyć się na podłodze. Pamiętani wyraźnie bladą twarz ojca. Powiedział cicho do nas: „Kładziemy się dzieci, oni będą teraz nas rabować”. W tej sekundzie słyszałam straszliwy huk wystrzału karabinowego — trzymałam na ręku matą Basie. Skaczę w jednej chwili do uchylonego okna, Basia wypadła mi z rąk, słyszę za sobą dalej kilka wystrzałów karabinowych. Wybiegam na podwórze, wpadam w zboże. Uciekam, nie wiem w jakim kierunku, ale byle dalej od bandytów. Za mną skoczył do okna brat Marian. Trafiły go jednak dwie kule bandytów –jedna w plecy obok łopatki, druga rozpryskowa urwała mu dolną lewą żuchwę. Padł do tyłu z powrotem do wewnątrz i zawisł na kołysce, na biegunach, stojącej

Pokaż więcej »

12 czerwca 2018

12 czerwca 1943 r. we wsi Jarocin pow. Nisko Niemcy z policjantami ukraińskimi zamordowali 15 Polaków, w tym proboszcza ks. Marcina Kędzierskiego, który był maltretowany, pchnięty nożem i wepchnięty do podpalonej plebanii. „Nad ranem 12 czerwca, mniej więcej koło godziny 6, kiedy już ogień objął wszystko i dym buchał wszystkimi otworami wepchnięto ks. Kanonika w ogień gorejącej plebanii i sztyletem pchnięto go w plecy. To samo uczyniono z domownikami ks. Kanonika, w skład których wchodziła staruszka gospodyni Aniela Jędruch i ze wsi dwie staruszki, przytulone do plebanii z litości tylko ks. Kanonika: Katarzyna Gagat i Anna Pawłowska. Wszystkie trzy kobiety podzieliły los swego duszpasterza”. W tym samym czasie podpalono pobliskie zabudowania Józefa Paska. W domu żywcem spalono żonę Paska – Karolinę i ich trzyletniego synka Kazimierza. Józef Pasek uciekał, ale Niemcy go postrzelili i rannego wrzucili do płonącego domu” (http://gosc.pl/files/old/gosc.pl/zalaczniki/2006/03/13/1142246491/1142246506.pdf ) Następnie po torturach zamordowali kolejnych 8 Polaków.

Pokaż więcej »