Tekst: Bożena Ratter
PÓKI ISKRA GODNOŚCI ŻYJE W NARODZIE, ŻADEN NARÓD NIE DA SIĘ ŻYWCEM POGRZEBAĆ – rocznica Powstania Listopadowego.
POLACY I WĘGRZY BYLI UWAŻANI ZA PARIASÓW PAŃSTWA, nad którymi mieli prawo PASTWIĆ SIĘ NIEMIECCY URZĘDNICY i oficerowie w imię trzech milionów niemieckich obywateli i trzech milionów na cudzej ziemi osiadłych kolonistów różnej narodowości. W liczbie tych kolonistów bowiem było wielu Izraelitów, których zaliczono do Niemców, podobnież jak odwiecznych Polaków z niemieckimi nazwiskami, byleby tylko dla politycznych celów powiększyć teutoński żywioł. Takie było położenie Polski we wszystkich trzech zaborach do roku 1830. Rządy zapomniały, że ucisk nawet musi mieć swoje granice. Stan całego kraju trudnym był do zniesienia. Ci którzy NIE ODDYCHALI TYLKO PROWINCJONALNYM POWIETRZEM, lecz ożywieni byli duchem jednolitej Ojczyzny, myśleli o wyzwoleniu spod jarzma wszystkich części Polski. Pięknie tę myśl wyraził Syrokomla:
Gdy ziemię Ojców naszych na troje rozdarto;
Gdy Wisłę rozłączono i z Dnieprem i z Wartą,
Nie mogli, w bratniej uczcie, rozdzielone syny,
Posypać sól Wieliczki na chleb Ukrainy!
Nie mógł brzęknąć przymierzem pobratany starem,
Puchar miodu kruświcki z litewskim pucharem!…
Co się działo nad Wartą, nad Wisłą, na Niemniem