Opisy z „Ogniem i Mieczem” Sienkiewicza lub „Pożogi” Kossak-Szczuckiej bledną wobec tego, co się tutaj dzieje.

13 lutego 2023

Tekst: Bożena Ratter

Księga dowcipu i humoru zawierająca przeszło 6.000 dowcipów, anegdot wierszem i prozą w XVII rozdziałach. T. 1 / zebrał S. S. [krypt.].

Trwają rozmowy o wspólnych działaniach służących uczczeniu Żydów – ofiar holocaustu. Czy są to również przygotowania do 80 rocznicy zbrodni ludobójstwa, ofiar holocaustu dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach ale również Żydach, Ormianach? Żyd jako ofiara holocaustu, Polak jako ofiara holocaustu, Ormianin jako ofiara holocaustu  bezwzględnie wymagają od nas takiej samej czci i upamiętnienia. Ewa Siemaszko w komentarzu historycznym Bilans zbrodni: Pierwszy masowy mord miał miejsce na Wołyniu 9 lutego 1943 r. w kolonii Parośla, w pow. sarneńskim. Oddział banderowski wymordował podstępnie całe osiedle – ponad 150 osób -Polaków miejscowych i z okolicy, przejeżdżających lub przebywających tam w krytycznym dniu. Napady na polskie osiedla i rodziny żyjące w miejscowościach o mieszanym narodowościowo składzie mnożyły się, zwłaszcza po dezercji policjantów ukraińskich ze służby u Niemców w marcu 1943 r. (Ewa Siemaszko).

Takich zbrodni były tysiące.  Ks. Józef Marecki Misterium Iniquitatis :

(…) W jesieni 1939 r. zakonnicy zostali przez władzę sowiecką wyrzuceni z klasztoru w Wiśniowcu i brat Cyprian zamieszkał u osób świeckich. Z powodu wywózki znacznej części parafian na Syberię oraz pauperyzacji ludności karmelici zostali pozbawieni środków do życia. Aby uzbierać kwotę do zapłacenia podatku nałożonego przez władze sowieckie na kościół, brat Cyprian wynajął się jako ogrodnik w szkole. 30 VI 1941 r. w chwili wycofywania się Armii Czerwonej na wschód został pojmany w raz z kilkunastoma Polakami przez Ukraińców pozostających w służbie sowieckiej. Groziło mu rozstrzelanie, jednak uwolnili go żołnierze sowieccy, którzy poszukiwali kluczy do kościoła karmelitów, gdyż na wieży zamierzali urządzić punkt obserwacyjny. W Archiwum Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych w Krakowie zachował się list br. Cypriana do przeora lwowskiego klasztoru karmelitów bosych o. Bolesława Sadowskiego z 7 VI 1943 r.

Krzemieniec, 7 czerwca 1943 r.

Przewielebny Nasz Ojcze!

Nadarza się sposobność przesłania paru słów przez osobę, która uchodzi przed nożami Ukraińców. […] Co się tutaj teraz dzieje, to brak słów na opis tych rzezi i mordów popełnianych na polskich rodzinach. Opisy z  „Ogniem i Mieczem” Sienkiewicza lub „Pożogi” Kossak-Szczuckiej bledną wobec tego, co się tutaj dzieje. W całym powiecie krzemienieckim po wsiach wyrżnięto już prawie wszystkich Polaków. Ci, co zdołali ujść hajdamackich noży lub kuli, schronili się do Krzemieńca i tutaj do Wiśniowca, bo jeszcze tylko w tych dwóch miejscowościach stoją załogi niemieckie. W innych, jak Szumsku, Dederkałach, Kutach i Łanowcach, słabsze załogi wybito lub same uciekły przed liczniejszymi bandami Ukraińców. Przytoczę chronologicznie kilka wypadków, by mnie nie posądzono o przesadę.

Zaczęło się jeszcze w listopadzie ubiegłego roku [1942] i tak przez zimę trwało. Lecz były to jeszcze sporadyczne wypadki, na przykład w tej wsi wyrżnięto jedną rodzinę, w innej znów dwie lub trzy. Ale masowe mordy zaczęły się dopiero od Wielkiej Nocy i z każdym dniem przybierają na sile. Zaraz po świętach w wioskach koło Szumska wymordowano do 600 Polaków, reszta schroniła się do Krzemieńca. Potem uderzono na Kuty. Była to najliczniejsza parafia w powiecie krzemienieckim (4 tysiące dusz). Gdy zaczęto mordować, ludność schroniła się do kościoła wraz z księdzem proboszczem. W kościele broniono się przez jedną noc. W ciągu dnia kobiety z dziećmi uszły do Krzemieńca, w kościele zostali mężczyźni, by go bronić. Następnej nocy naszły liczniejsze hordy. Kościół zburzono i 200 Polaków w nim wyrżnięto. Z całej parafii nie została ani jedna dusza, a krzemieniecki kościół licealny zamieniono na mieszkanie dla tych uchodźców. Potem Niemcy zabrały młodych na roboty do Niemiec, a starzy cierpią skrajną nędzę. (…) Teraz prawie co wieczór widać łuny, jak palą osiedla Polaków, a [tych,] którzy nie uciekli, mordują w bestialski sposób. Z 15 na 16 maja napadnięto na przezacną rodzinę Kusiów w Młynowcach. Dwie córki dorosłe i syna, 21 lat, zabito. Reszta rodziny zdołała ujść. Zrabowano de szczętu, potem podpalono i te zabite do ognia wrzucono, gdzie się spaliły na węgiel.

(…) Kto może uchodzi do Gubernatorstwa, bo te hajdamaki  się zacinają, że ani jedna noga polska nie powinna zostać na Wołyniu.  Wiśniowca prawie że już nie ma, bo w mieście były same domy żydowskie, a Żydów wybito w zeszłym roku co do jednego. A obecnie wszystkie ich domy i budy Ukraińcy rozebrali, ostał tylko zamek, klasztor, urząd gminy i apteka. Na przedmieściach domy hajdamaków tylko stoją. (…) Kończąc to przy długie pisanie, jeszcze raz prosimy o święte modlitwy, by nasze nerwy były spokojne, byśmy mogli przetrwać w kornym zdaniu się na wolę Bożą te tortury moralne, a może i fizyczne.

Całując kornie święty szkaplerz, jeszcze raz o modlitwy upraszam.

Niegodny syn brat Cyprian od św. Michała

Podczas napadu Ukraińców 7 II 1944 r. na klasztor i kościół karmelitów bosych w Wiśniowcu Nowym, w których to zabudowaniach znajdowało się ponad 150osób świeckich, brat Cyprian od św. Michała został uduszony w piwnicy paskiem od habitu. Ciało wrzucono do dołu w klasztornej piwnicy. Ekshumowany 26 IV 1944 r., pogrzebany na cmentarzu parafialnym w Wiśniowcu Nowym w zbiorowej mogile, którą po kończeniu działań wojennych splantowano. Obecnie nie ma po niej śladu. Warto przytoczyć relację s. Marii C. pochodzącej z Wiśniowca Nowego:

„Do tragedii doszło 1 lutego 1944 r., po odejściu węgierskiej jednostki wojskowej. Banderowcy wdarli się do Wiśniowca w nocy z 6 na 7 lutego i rozpoczęli makabryczną rzeź. Wielu żywcem spalono w domach, dzieci żywcem wbijano na pal lub rozdzierano za ręce i nogi. Kobietom rozpruwano brzuchy, obcinali uszy i ręce, wydłubywali oczy, obcinali nosy i piersi. Do tego używali zbrodniczych narzędzi: zardzewiałych noży, wideł, kos, mieli też specjalne ściski ze śrubami, do których wkładano głowy – do zamęczania przez ucisk. Innych wieszano do góry nogami, lub przecinano na pół piłami. (…). Rano po tych wydarzeniach poszłam zobaczyć. Widziałam stos ciał w konwulsji i cierpieniach. (Ks. Józef Marecki Osoby duchowne i zakonne obrządku łacińskiego zamordowane przez ukraińskich nacjonalistów 1939-1945, IPN)

Bezwzględna, począwszy od 1943 r., depolonizacja Wołynia i Małopolski Wschodniej – która była prowadzona przez OUN-UPA w sposób szczególnie okrutny, bowiem z powszechnym zastosowaniem barbarzyńskich metod uśmiercania, a wcześniej dręczenia ofiar – siała postrach, stałe poczucie zagrożenia, wymuszając paniczne ucieczki z ogarniętych rzeziami terenów wiejskich do miast i miasteczek. Ale dla dziesiątków tysięcy ludzi tułaczka trwała dalej – albo Niemcy zagarniali uchodźców i transportowali do przymusowych robót w Rzeszy, albo uchodźcy samodzielnie, z narażeniem życia uciekali na zachód (zachodnia Małopolska, Lubelszczyzna i dalsze rejony), gdzie wielokrotnie zmieniali miejsce pobytu i skąd także byli wysyłani przez Niemców na roboty. W trakcie tego przemieszczania się Polaków umierały kolejne ofiary: głodu, zimna, braku dachu nad głową, braku leków do leczenia ran i urazów powstałych w napaściach OUN-UPA. Zgony następowały albo w krótkim czasie po akcie ludobójczym, albo po kilku latach poważnych niedomagań. Do skutków ludobójstwa ukraińskiego na Polakach należą jeszcze różnego stopnia dolegliwości psychiczne, utrudniające normalne życie lub powodujące niezdolność do samodzielnego życia. (Ewa Siemaszko Bilans zbrodni, IPN).

Aby dodać komentarz, rozwiąż poniższe działanie. Ilość kropek odpowiada liczbie. (wymagane)