My, współcześni Polacy, obywatele na powrót niepodległej Rzeczypospolitej, mamy powinność pielęgnować pamięć i godnie honorować wszystkich naszych rodaków, którzy w tamtej nieludzkiej epoce doświadczali prześladowań i zapłacili najwyższą cenę własnego życia, a ich jedyną „winą” była narodowa tożsamość– napisał pan Prezydent Andrzej Duda 24 marca 2021 roku w liście intencyjnym na rzecz powstania Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar totalitaryzmu. List podpisał również Wiceprezes Rady Ministrów, Minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, prof. dr hab. Piotr Gliński.
„Nie pamiętam już, ile czasu minęło nim odważyłam się powrócić na swoje podwórze. Przed domem ujrzałam leżącego w kałuży krwi mego ojca, nieco dalej leżał zamordowany braciszek Adaś, pod oknem na podwórzu spoczywało ciałko dwuletniej Basi skłute bagnetem lub nożem. W sąsiedniej zagrodzie leżała martwa mama z pociętą głową i odciętymi piersiami, nieco dalej zobaczyłam babcię Bronisławę, zmasakrowane zwłoki stryja Aleksandra i jego dwóch córeczek w wieku 7 i 9 lat. Poczułam w głowie zamęt i chaos – wspomina Irena Ostaszewska, ocalałe dziecko, świadek barbarzyńskiej, ukraińskiej zbrodni dokonanej 2 czerwca 1943 roku w Hurbach, zbrodni na Polakach, rodakach pana Prezydenta, którzy zapłacili najwyższą cenę własnego życia, a ich jedyną „winą” była narodowa tożsamość.
80 rocznica apogeum ukraińskiego ludobójstwa na obywatelach II Rzeczypospolitej to stosowny moment by godnie uhonorować wszystkich naszych rodaków Polaków, którzy w tamtej nieludzkiej epoce doświadczyli prześladowań czyli barbarzyńskiej zbrodni ukraińskiego totalitaryzmu, zwłaszcza, iż ofiarami Ukraińców z wojskowych formacji niemieckich były również dzieci żydowskie.
Zwykle przed zamordowaniem ludobójcy ukraińscy dokonywali brutalnych gwałtów na dziewczętach i kobietach (siostrach, matkach, narzeczonych), obcinali nosy, uszy, chłopców (braci, synów) wieszano za genitalia, niemowlętom (rodzeństwu) rozbijano główki na oczach matek, studnie klasztorne wypełnione były ciałami dzieci, które wrzucano tam żywcem. Te obrazy zachowały w pamięci polskie dzieci:
Nie chcę, aby zapomniano o tym, co wyrabiali pozbawieni sumienia rzeźnicy ukraińscy- pisze Irena Ostaszewska. Banderowcy, którzy dziś mówią, że walczyli z Niemcami i Sowietami, w tchórzowski sposób wojowali z Bogu ducha winną ludnością cywilną, to jest ze mną…żywym świadkiem, 6,5 letnią dziewczynką, którą znali i znali jej ojca i całą rodzinę.
Jako dziecko straciłam rodziców, rodzeństwo i dom rodzinny. Najpiękniejsze lata zazwyczaj beztroskiego życia i młodości przeżyłam w nędzy, poniewierce, głodzie, chorobie i ciężkiej pracy. Widziałam rzeczy tragiczne i straszne, wręcz niewyobrażalne. Nieraz byłam bliska śmierci. Prosiłam też Boga, by zabrał mnie do siebie, gdyż jestem sama, chora, bezbronna i głodna, pozbawiona miłości rodziców. (Lucyna Kulińska, Dzieci Kresów) .
Apel IPN z 2013 roku: IPN ma do oddania 129 listów i kart pocztowych napisanych przez dzieci, które po zbrodni wołyńskiej trafiły do sierocińca w Pieskowej Skale.
Historyk Leon Popek podkreślał, że opowieści o tym, co dzieci widziały na własne oczy, były wstrząsające, pochodziły z miejscowości takich jak: Michałówka, Smyga, Szumsk, Stara Huta, Kąty, Ruda Brodzka, Czyżów (powiat Krzemieniec, Złoczów i Brody).
– Dzieci z Pieskowej Skały, pochodzące ze spalonych polskich wsi na Wołyniu i Podolu, które dosłownie uszły z życiem przed banderowcami, pisały listy, które nigdy nie trafiły do adresatów. Te dzieci pochodzą głównie z południowego Wołynia. Po napadach banderowców na polskie wsie dzieci, które ocalały pogubiły się. Bywało też tak, że najbliżsi oddawali dziecko do sierocińca chcąc zapewnić mu bezpieczne schronienie – powiedział historyk IPN dr Leon Popek i zaapelował o pomoc w odnalezieniu osób, które przeszły przez piekło ukraińskiego totalitaryzmu.
Dzieci, najczęściej kompletne sieroty, przeżyły potworny wstrząs patrząc na okrutną śmierć swoich rodziców i rodzeństwa, a następnie często ranne ruszały na tułaczkę, skazane na samotność i poniewierkę. Niektóre cudem uratowane kilkuletnie maluchy, same docierały do większych miejscowości (przypadki dwóch dziewczynek z kolonii Czmykos, które dotarły do Lubomia, czy trójki chłopczyków ze wsi Huszyn, którzy osiągnęli Kowel – jeden z nich został po dojściu zastrzelony), co jest wręcz nie do wiary. Dzieci były często trwale okaleczone i zeszpecone na skutek wyjątkowo barbarzyńskich metod zabijania. Dostawały trwałego rozstroju psychicznego, traciły mowę. Najczęściej zostawały na całe życie kalekami fizycznymi i psychicznymi. Większość z sierot umierała przedwcześnie, nawet wtedy, gdy znajdowała jakąś opiekę. A było to następstwem szoku, choroby sierocej, gwałtownego spadku odporności organizmu. Wiele z nich umierało. Zachowało się wiele relacji rodzin krakowskich, które przygarnęły sieroty kresowe, a potem patrzyły bezradnie, jak te dzieci gasną. Kompletne sieroty umieszczano najczęściej w ochronkach i sierocińcach, najpierw na terenach wschodnich, a potem także w Polsce centralnej, częścią z nich zajęły się polskie rodziny, niekiedy trafiały do rodzin ukraińskich. I tu i tam ich losy były różne. Czasem otrzymywały opiekę i ochronę, czasem zaś wykorzystywano je i poniżano.
Ks. Bp. Wincenty Urban: Po napadzie straszny był widok w Okopach. Przy napadzie Ukraińcy podzielili się na trzy grupy, z których pierwsza, składająca się z mężczyzn, mordowała, druga grupa, złożona z kobiet, zajmowała się rabunkiem mienia polskiego, trzecia grupa, rekrutująca się z młodzieży i dzieci, paliła wszystkie zabudowania.
Ukraińcy powaliwszy kobiety polskie z Okopów na ziemie, wbijali im kołki do brzucha, przeszywając je na wylot i utwierdzając je w ziemi, pozostawiając tak do powolnego skonania. Mężczyzn rąbali siekierami. Dzieci krajali nożami na kawałki i rozrzucali je. Niektórzy mieszańcy Okopów, którzy ocaleli w lesie, na taki widok nie wytrzymywali nerwowo, wariowali a nawet kończyli śmiertelnie. Liczba ofiar krwawego napadu wyniosła ponad trzysta osób.
W dzisiejszym orędziu Prezydent określił drugi cel prezydencji w Unii Europejskiej: dalsze rozszerzenie Wspólnoty o Ukrainę, Mołdawię i Bałkany Zachodnie…
Czy Ukraińscy, którzy dopuszczali się tak okrutnych zbrodni, których do dzisiaj nie chcą potępić mogą jednocześnie uchodzić za osoby „cywilizowane” , za które do tej pory uważani byli członkowie Unii Europejskiej?
Obrazy mordowania Żydów zachowane w pamięci:
„Widziałam wszystko na własne oczy, to było straszne. Ulicą ciągnął tłum dzieci, kobiet, starców, młodych ludzi. Kolumna ciągnęła się bez końca –wspomina mieszkanka domu przy Babim Jarze w Kijowie. Kazali się Żydom rozebrać do naga i okropnie ich bili nahajkami, biczami a potem strzelali, trupy jedne na drugich. Potem zasypali piachem , w pewnym momencie było tam jezioro krwi. Zdziwił mnie fakt, iż rozumiałam mowę tych niby Niemców, mówili po ukraińsku. To byli Ukraińcy, straszni, okrutni, takich ludzi często się nie spotyka, brali niemowlęta, zdzierali z nich pieluchy i wrzucali do jaru”. (TVP Historia)