BANDEROWCY JAKO POLICJANCI W SŁUŻBIE NIEMIECKIEJ BYLI SIEPACZAMI WŁASNYCH BRACI

6 stycznia 2023

Tekst: Bożena Ratter

Projekt Fundacji Życie i Rodzina przedłożony  polskiemu parlamentowi  został odrzucony przez polityków PIS w osobie pana Rafała Bochenka – z Kają Godek o projekcie aborcja to zabójstwo w PCH24 rozmawia Paweł Chmielewski. No cóż, nie jest to projekt parlamentu ukraińskiego o hodowli dzieci wpisujący się w transhumanizm  Klausa Szwaba i nie jest poprawny dla przedstawicieli mniejszości narodowych w polskim rządzie, które akceptują przywódców zbrodniarzy ukraińskich Banderę, Szuchewycza, Melnyka, Sawura…    PRZYBIJAJĄCYCH NOŻAMI POLSKIE NIEMOWLĘTA NA KSZTAŁT ORŁA do drzwi stodoły.

Ale jak BANDEROWCY mogli myśleć o budowie państwa nacjonalistycznego nad Dnieprem, skoro JAKO POLICJANCI W SŁUŻBIE NIEMIECKIEJ na centralnej Ukrainie BYLI SIEPACZAMI WŁASNYCH BRACI – pyta prof. Czesław Partacz.

Szef lll Odcinka (Ukraina) Oddziału KG ZWZ-AK (wywiad „55 KK”) Aleksander Klotz, na podstawie własnych obserwacji tak opisywał rolę banderowców na Ukrainie. Cytuję: „(…) Mogę zrozumieć wychowanych w szkole OUN – banderowców, jako katowskie narządzie Niemców [Hitlera] w stosunku do mego narodu, który uważali za jedynego wroga ale nijak nie mogą pojąć ich roli na terenach Wielkiej Ukrainy. Przybyli tam z Galicji wraz z Niemcami aby znęcać się nad własnymi braćmi, przerastając w okrucieństwie (o głową) gestapowców i esesmanów. Własnymi oczyma patrzyłem na masowe egzekucje w Kijowie w ostatnim kwartale 1941 roku, na rozstrzeliwanie tysięcy Ukraińców w Kremieńczugu w styczniu 1942 r., na publiczne wieszanie młodzieży ukraińskiej w Żytomierzu w lutym 1942 r. Otrzymywałem relacje wszystkich placówek o setkach egzekucji wykonywanych bez najmniejszego powodu (poza chęcią sterroryzowania ludności tubylczej). Widziałem milionowe rzesze ludu ukraińskiego pędzonego wiosną 1942 r. ze wszystkich zakątków Ukrainy na Zaporoże, przez stepy, o głodzie i chłodzie. Ślad wędrówki znaczyły szeregi trupów (Ukraińców powieszonych przez Ukraińców), kołyszących się na słupach telegraficznych. Większość powieszonych nigdy nie miała nic wspólnego z żadną polityką, lub działalnością bojową.

Wszystkie egzekucje wykonywane były przez banderowców, pod kierownictwem gestapo i SS. „Robotą techniczną kierował Dmytro-Orłyk – sławna ludyna.

Klotz pisał:(…) Sądzę, że obietnicami w tym zakresie Niemcy zwabili galicyjsko – ukraińskich polityków i mołojców. Nie można jednak zrozumieć, dlaczego do końca niemieckiej okupacji na Ukrainie, a więc do lipca 1944 roku nie nastąpiło otrzeźwienie z prohitlerowskiego letargu, chociaż zamiary niemieckie były najzupełniej jasne od pierwszych dni okupacji]. Nie powstrzymało Bandery i Dmytro Orlików ani przyłączenie Lwowa i Małopolski Wschodniej do Generalnego Gubernatorstwa ani utworzenie w Równem, a nie w Kijowie – „ stolicy ” Reichskommissariatu Ukraine, ani zaostrzenie form kolektywnej gospodarki rolnej, ani nawet aresztowanie Bandery i egzekucje, łapanki, przesiedlenia, deportacje do Reichu oraz tysiące szubienic. Popularny na stepie skrzyp studziennych żurawi spotęgowali przy pomocy banderowców Niemcy – skrzypem szubienic, na których kołysały się tygodniami nie zdejmowane trupy”.

W owym czasie banderowcy śpiewali:

Budemo strilaty, rizaty nożom

lachiw i moskali wiszaty kruhom ”

(Będziemy strzelać, rżnąć nożem Polaków i Rosjan wieszać wokoło).

TYPOWE DLA BANDEROWCÓW BYŁO WYZWALANIE WŁASNEGO NARODU, POPRZEZ WYŻYNANIE CZY WIESZANIE POLAKÓW I ROSJAN.

Oto fragment raportu Komendy AK Obszaru lwowskiego z dnia 1 września 1943 roku o rzezi na Wołyniu: Kobiety nawet ciężarne przybijali bagnetami do ziemi, dzieci rozrywali za nogi, inne nadziewali na widły i rzucali przez parkany, inteligentów wiązali kolczastym drutem i wrzucali do studzien, odrąbywali siekierami ręce, nogi, głowy, wycinali języki, odcinali nosy i uszy, wydłubywali oczy, wyrzynali przyrodzenie, rozpruwali brzuchy i wywlekali wnętrzności, młotkami rozbijali głowy, żywe dzieci wrzucali do płonących domów…

A oto obraz tych krwawych wydarzeń widziany oczami Ukraińca Mychajła Podworniaka – świadka i mieszkańca Wołynia: Ukraińscy bojówkarze napadali na wsie, w których mieszkali Polacy i wszystkich, którzy nie uciekli do miasta, zabili. Zabili bez najmniejszego ludzkiego serca, bez ludzkiego sumienia. Zabijali małe dzieci, chorych starców, zabijali każdego Polaka. Wszystkie polskie gospodarstwa spalili. Pamiętam, jak właśnie tej nocy wyszedłem za swój sad na pole. Za górką leżała niewielka polska wieś. Nad nią wznosiły się kłęby czarnego dymu i ognia. Było słychać ryk bydła, krzyk ludzi, karabinowe strzały.

Tam odbywał się straszny sąd, zawitała tam okrutna zemsta, niemiłosierna ludzka nienawiść. Na prawo za lasem – druga pożoga, bo tam również na wpół polska wieś. Patrzyłem w tamtym kierunku i serce moje rozrywało się od bólu. Na moich oczach pisała się straszna historia naszej ziemi, pisała się krwawymi literami, pisała się niewinna krwią. I co winne są te małe dzieci, kto rozpoczął i po co rozpoczął to straszne ludobójstwo? ( M. Potworniak, Witer z Wołyni, Wnnipeg 1981 str. 176-177). Czym wobec tego dla mniejszości ukraińskiej w Polsce jest aborcja?

To nie chodzi o zgodę na ekshumację z 60 000 dołów śmierci na Ukrainie , potrzebne otwarte przyznanie się przed własnym narodem i światem do popełnionej zbrodni i potępienie jej. Tymczasem salonką do Kijowa jeździ  polski (?) Prezydent, polski (?) Premier, polskojęzyczni ministrowie by uściskać Żeleńskiego pomijając milczeniem jego przyzwolenie na obchody rocznicy urodzin zbrodniarza Bandery czy nadawanie jego imienia (i innych ukraińskich zbrodniarzy) ulicom w miastach, przez wieki budowanych i utrzymywanych przez Polaków z ich pieniędzy prywatnych i finansów Rzeczypospolitej.

Aby dodać komentarz, rozwiąż poniższe działanie. Ilość kropek odpowiada liczbie. (wymagane)