Tykająca bomba masowej imigracji z Ukrainy

Przecież pracują i płacą podatki – tym prostym stwierdzeniem wielu zwolenników masowej ukraińskiej imigracji zarobkowej do Polski ucina temat perspektywy dzielenia w przyszłości swej ojczystej ziemi z obcym narodem. Ukraińcy łatwo się asymilują – przychodzą im w sukurs samozwańczy „eksperci ds. wschodnich” i inni dyletanci.

Na zdrowy rozum polityka otwartych drzwi dla ukraińskich imigrantów to jeden z wielu przejawów schizofrenii polskich elit politycznych. Jej członkowie dystansują w niej nawet swoich ukraińskich kolegów, którzy prowadzą równie schizofreniczną wojnę z Federacją Rosyjską – ale tylko w Donbasie, bo już nie na Krymie, choć agresor jest tam podobno ten sam. Nie ma jednak tygodnia, by któraś z rządowych instytucji w Polsce nie poparła możliwie najuroczyściej i najzupełniej serio „integralności terytorialnej Ukrainy” oraz prawa Kijowa do obrony przed rosyjską agresją. Rosja już nie zagraża?

Tymczasem ukraińska masowa imigracja zarobkowa pozbawia przecież naszego południowo-wschodniego sąsiada tego, co dlań w tej chwili najważniejsze, czyli rekruta. Zamiast walczyć na śmierć i życie z Rosją, broniąc przy tym Polski, Europy i całego wolnego świata przed złowrogim Putinem, setki tysięcy ukraińskich mężczyzn przebywa na terytorium Rzeczypospolitej przy aprobacie jej rządu… – więcej w portalu kresy.pl

Aby dodać komentarz, rozwiąż poniższe działanie. Ilość kropek odpowiada liczbie. (wymagane)