SUOZUN – „WYZNANIE NASZYCH WIN […] TO SPOSÓB NA ZERWANIE Z POTWORNĄ PRZESZŁOŚCIĄ” – napisał Ukrainiec Petro Makarenko

„WYZNANIE NASZYCH WIN […] TO SPOSÓB NA ZERWANIE Z POTWORNĄ PRZESZŁOŚCIĄ” – napisał Ukrainiec Petro Makarenko

WKRÓTCE PÓJDZIE DO DRUKU JEGO KSIĄŻKA, W BARDZO MAŁYM NAKŁADZIE. KTO WESPRZE FINANSOWO WRAZ ZE MNĄ WYDANIE TEJ KSIĄŻKI, ABY MIAŁA WIĘKSZY NAKŁAD?
PROSZĘ  O  DEKLARACJĘ  TAKIEJ  POMOCY  FINANSOWEJ
„Czy to tak trudno, na przykład, przeprosić Polaków za tragedię 1943 roku na Wołyniu, mówiąc: wybaczcie, ponieważ w ciemnocie swojej nie wiedzieliśmy, co czynimy? Za taki gest i świat by nas szanował, i ciężar zostałby zdjęty z duszy…”
POLECAMY UWADZE CAŁĄ WYPOWIEDŹ UKRAIŃCA Z WOŁYNIA
Publikujemy poniżej tekst polski wstępu do publikacji kilku relacji ukraińskich świadków ludobójstwa OUN-UPA na Wołyniu. Tutaj jeszcze jeden ważny dla nas fragment:
„Wyznanie naszych win stanie się fundamentem, dzięki któremu, stopniowo, zdołamy zmienić naszą mentalność i jako pełnowartościowy naród wznieść się na wyższy poziom samoświadomości. To jedyny sposób na zerwanie z tą potworną przeszłością, pozbycie się tego brzemienia, przekształcającego się z czasem w karę Bożą nawet dla dopiero rodzących się pokoleń.”
„..NIKT NIE MÓWI, ILU UKRAIŃCÓW UKRAIŃCY SPALILI I ZAMORDOWALI…”
Jako motto wykorzystano fragment wypowiedzi wołyńskiej Ukrainki:
„…Wszędzie mówią, ilu Żydów, ilu Polaków zamordowano i spalono, ale nikt nie mówi, ilu Ukraińców Ukraińcy w tym czasie spalili i zamordowali”
Oczywiście, nasze Stowarzyszenie UOZUN nieustannie o tym mówi, przypomina, my nie zapominamy o ukraińskich ofiarach OUN-UPA. Fakt masowego mordowania „niepokornych” Ukraińców przez ukraińskich nacjonalistów jest z haniebnym uporem przemilczany przez sprzedajne media.
STRACH TRWA DO DZISIAJ
„…najstraszliwsze opowieści nie zostaną tutaj opublikowane z powodu nieprzezwyciężonego strachu tych ludzi o swoje życie, o życie dzieci i wnuków, nawet dzisiaj…”
ŹRÓDŁO:
Rozdział „Riwnenśke licholittja: oczyma swidkiw, mowoju dokumentiw
(Sproba prezentaciji szcze ne wydanoji knyhy: wid redaktora j uporjadnyka)” – strony 459-476.
MOTTO:
„…Wszędzie mówią, ilu Żydów, ilu Polaków zamordowano i spalono, ale nikt nie mówi, ilu Ukraińców Ukraińcy w tym czasie spalili i zamordowali” Ze wspomnień Motruny Romaniuk (Nowak) córki Maksyma.
PEŁNY TEKST, WERSJA POLSKA
Petro Makarenko, wieś Butejki, rejon sarneński, obwód rówieński.
„I martwym, i żywym…”
Taras Szewczenko
Wspomnienia, które gromadziłem przez ponad dekadę, odzwierciedlają życie Poleszuków, oraz wydarzenia mające miejsce w latach trzydziestych – czterdziestych XX wieku w trzech powiatach obwodu rówieńskiego (Sarny, Włodzimierzec, Kostopol). W losach ludności tego regionu są wyraźnie odzwierciedlone losy całego ówczesnego Wołynia, a nawet całej zachodniej Ukrainy.
To bardzo trudny, ze względu na zawarty w nim tragizm, materiał, który, twierdzę to bez najmniejszej przesady. dokładnie pokazuje wciąż jeszcze nie zagojone rany II wojny światowej, w szczególności na terenie Polesia Wołyńskiego. Czytelnik, prowadzony przez świadków tamtych wydarzeń, którym udało się przeżyć w tych strasznych i krwawych latach, przejdzie tymi spalonymi przez wojnę ścieżkami straszliwej ludzkiej konfrontacji.
Dla mnie osobiście największym odkryciem ponad dziesięcioletnich badań tego tematu jest to, że ludzie, którzy przeżyli tę bratobójczą wojnę (mam na myśli nie tylko wojnę między hitlerowskimi Niemcami a ZSRR, ale także relacje pomiędzy banderowcami, melnykowcami, bulbowcami i miejscową ludnością polską) do dziś się boją, jak się okazało, nie „Sowietów” ale siebie nawzajem. Dlatego najstraszliwsze opowieści nie zostaną tutaj opublikowane z powodu nieprzezwyciężonego strachu tych ludzi o swoje życie, o życie dzieci i wnuków, nawet dzisiaj. Czytelnik będzie w stanie to zrozumieć, jeśli przeczyta wspomnienia świadków.
Z powodu mitologizacji wydarzeń z przeszłości świadomość społeczna została podzielona na pół przez siły polityczne, prawicę i lewicę, więc rozumiem bardzo dobrze, że mogę spotkać się z niezadowoleniem pewnej części czytelników. Ale wciąż nie tracę nadziei, że czytelnik odrzuci ideologiczne uprzedzenia i będzie potrafił dostrzec nie walkę o idee i granice rzekomego państwa lub imperium, lecz tragedię Człowieka jako stworzenia Bożego w szczególności, i ludzkości jako całości. Życie w sensie duchowym jest źródłem Dobra, Prawdy i Dobra, oraz jest atrybutem Boga, dlatego nawet śmierć jednej osoby w bratobójczej wojnie jest tragedią nie tylko jednego człowieka, ale całego wszechświata.
Wojna w swej istocie – to kloaka ciemnych sił, generujących w człowieku totalny strach, wywlekających z sekretnych zakamarków duszy cały brud i zawsze przeradzających się na masowe szaleństwo, dlatego przyszłe pokolenia nie mają ani moralnego, ani żadnego innego prawa potępiać lub gloryfikować te czasy. Jeszcze bardziej niedorzeczną rzeczą będzie poszukiwanie winowajców, ponieważ wszystko na tym świecie dzieje się zgodnie z Prawami Bożymi, których człowiek ze względu na swoją niedoskonałość nie jest w stanie zmienić ani w pełni zrozumieć, dlatego jest zmuszony do usprawiedliwiania swoich zbrodni. Od pilności i dokładności wypełniania Prawa Bożego zależy nagroda otrzymywana przez jednostkę lub społeczeństwo, dlatego to nie Bóg karze, to ciemne siły są narzędziem realizacji wynaturzonej woli człowieka, stąd jedyny logiczny wniosek jest następujący – nigdy i żadna ze stron konfliktowej sytuacji nie ma racji.
Paradoks polega na tym, że nawet po siedemdziesięciu latach historycy nie chcą, ze względu na swój służalczy lokajski charakter, realnie zdefiniować roli Ukrainy (w szczególności jej zachodniej części) odegranej w ostatniej wojnie. Czy to możliwe, żeby dwa drapieżniki podzieliły się łupem (Ukrainą), a ofiara, znikając w ich żarłocznych paszczach, mogła decydować o swoim losie i o losie drapieżników? Zaprawdę, czego jak czego, ale mroku w naszych głowach jest aż nadto.
Podczas gdy radzieccy historycy wyolbrzymiali pozytywne procesy w państwie, ukrywając problemy globalne z powodów ideologicznych celowości, dzisiejsi kronikarze żwawo podreptali ku drugiej skrajności, zmieniając zewnętrzną otoczkę ideologii bez zmiany jej istoty. W dzisiejszym stanie historycznej nieoznaczoności instynkt samozachowawczy ustawił ich w pozie „dwulicowego Janusa”, dlatego ich wizerunek na tle współczesnej „demokracji i wolności słowa” wygląda czysto komicznie z nutą „deja vu”.
Należy zaznaczyć, że wszystkie rzekomo zbawienne idee generowane są przez ludzi o nieadekwatno-chimerycznym światopoglądzie, w efekcie kończą się one rewolucjami i wojnami. Według tradycyjnej nauki wojny i rewolucje, niezależnie od wszystkich ich negatywów, są impulsami pozytywnego postępu społeczeństwa. Jezus Chrystus wykazał fałsz rzekomego „postępu”, ale ludzkość od dwóch tysiącleci wątpi w Jego nauki, dlatego musi jedną ręką potrząsać Biblią, a drugą – wymachiwać mieczem.
Nawet pobieżne studiując historię OUN-UPA nie można nie zauważyć, że wiele faktów historycznych wyretuszowano i przeładowano ideologią: czy to radziecką, czy ukraińska, to nie jest takie ważne. Ta okoliczność skłoniła mnie do rzetelniejszego przestudiowania tego tematu, ponieważ pojawiło się wiele pytań wymagających odpowiedzi. Na przykład, jeśli Hitler i Stalin byli uosobieniem zła, to dlaczego my – ich rzekome przeciwieństwo, zapomnieliśmy o przykazaniach: „nie zabijaj”, „kochaj wroga swego jak siebie samego” i wyrzynaliśmy tysiące, nawet nie wrogów plądrujących w tym czasie naszą ziemię, ale siebie nawzajem oraz polską i ukraińską ludność cywilną zamieszkującą wtedy zachodnie terytoria. Wyłącznie poprzez połączenie w jedną spójną całość informacji zawartych w dokumentach archiwalnych i świadectwach uczestników wydarzeń można zrekonstruować prawdziwy obraz tamtych czasów. Dzisiaj wszyscy Ukraińcy powinni wyznać swoje historyczne błędy, ponieważ nastawiając się z premedytacją na wyszukiwanie i wytykanie cudzych pomyłek – mimowolnie ujawniamy naszą własną nieprawość.
Wyznanie naszych win stanie się fundamentem, dzięki któremu, stopniowo, zdołamy zmienić naszą mentalność i jako pełnowartościowy naród wznieść się na wyższy poziom samoświadomości. To jedyny sposób na zerwanie z tą potworną przeszłością, pozbycie się tego brzemienia, przekształcającego się z czasem w karę Bożą nawet dla dopiero rodzących się pokoleń.
Czy to tak trudno, na przykład, przeprosić Polaków za tragedię 1943 roku na Wołyniu, mówiąc: wybaczcie, ponieważ w ciemnocie swojej nie wiedzieliśmy, co czynimy? Za taki gest i świat by nas szanował, i ciężar zostałby zdjęty z duszy, i zniknęłaby konieczność „wyjaśniania” sobie i Polakom, że wzajemną wrogość zainicjowali nie jacyś „złodzieje koni” lub „rabusie”, czy, co jeszcze straszniejsze – „siekiernicy” („siekiernikami” nazywali wojaków UPA nie tylko Polacy, ale i Ukraińcy! Ze względu na ich bestialskie metody eksterminacji ludności tym narzędziem pracy), których niekompetentni historycy zaliczają do odrębnych ugrupowań bandyckich. Zawodowi historycy wnieśli do tego swój nieuczciwy wkład, jakoby Polaków eksterminowali bulbowcy, lecz gdyby „jaśnie panowie” nie byli tak leniwi, i pofatygowaliby się do dziadków wołyńskich z pytaniami o tamte wydarzenia, to popatrz, jednocześnie mniej więcej historię swojego kraju studiowaliby, i wiedzę zdobyliby.
Chociaż historia OUN UPA była badana przez setki zawodowych historyków, na efekty pracy większości pada cień stronniczości i demagogii. Tymczasem nikt nie zwrócił uwagi na najbardziej interesujący fakt: nikt z zaangażowanych w UPA nie ocenił pozytywnie wydarzeń, w których osobiście brał udział. Podobno znaleziono tylko jednego, oto jego odpowiedź – „Oho – ho!!! Szczo zrobyły!” – i gest potrząsania pięścią nad głową.
Niemal w każdej linijce relacji naocznych świadków zawarta jest wiedza o losach poszczególnych rodzin, wielu pokoleń, na podstawie których można studiować historię rodzinnego kraju. Dopóki żyją tacy świadkowie przeszłości, wciąż istnieje możliwość rekonstrukcji realnego obrazu tamtych wydarzeń, być może w pewnej części skażonego ideologią i mitami. Przed czytelnikiem jak na ekranie przesuwają się kadry ludzkich losów epoki polskich rządów oraz wydarzeń z lat 1941-1950, od których krew stygnie w żyłach. Miejsca wydarzeń, nazwiska i incydenty ze szczegółowym opisem okoliczności wskazują na ich niepodważalną prawdziwość. W tym miejscu, bez oszukiwania się (także ze względu na przeszłość historyczną) byłoby właściwym stwierdzić, że w czasach zamętu źródłem najstraszniejszych nieszczęść dla Ukraińców byli sami Ukraińcy, o czym można się przekonać na podstawie opowieści tych samych świadków. W celu uzyskania większej dokładności i pewności co do prawdziwości informacji dotyczących niektórych faktów, trzeba było docierać nawet do dziesięciu świadków jednego konkretnego zdarzenia. Proponujemy tutaj czytelnikom tylko kilka fragmentów wspomnień, być może najbardziej „alternatywnych”…

Aby dodać komentarz, rozwiąż poniższe działanie. Ilość kropek odpowiada liczbie. (wymagane)