„RZEŹ WOŁYŃSKA BYŁA […] KRWAWĄ CENĄ, JAKĄ POLACY ZAPŁACILI ZA SWOJA POGARDĘ OKAZYWANĄ UKRAIŃCOM”. Tak twierdzi obywatel Rzeczypospolitej JEWHEN MISYŁO (Eugeniusz Misiło): Kogo najpierw wołać, psychiatrę czy prokuratora? Jewhen Misyło ma tytuł naukowy doktora. To na podstawie jego ustaleń na tablicy pomnika na grobie bojówkarzy SB OUN i UPA na górze Monastyr umieszczono niezgodne z prawdą dane: nazwiska, daty i miejsca śmierci, fakty. W dniu 14.04.2019 w tygodniku „Nasze Słowo” został opublikowany „Dekalog” Jewhena Misyły. W przykazaniu III deklaruje on, że żołnierze UPA byli, są i będą dla niego bohaterami.
Publikujemy skrin „Dekalogu” Jewhena Misyły oraz jego tłumaczenie na język polski. Ocenę pozostawiamy czytelnikom. Już wiemy, że kwestia OUN-UPA nie jest dla doktora Misyły kwestią faktów lecz kwestią wiary, dlatego nie oczekujemy od niego adekwatnego reagowania na rzeczywistość, wszelka polemika jest bezprzedmiotowa. W jednym tylko można się zgodzić: „Wykorzystywanie ich [poległych, zmarłych] śmierci w tymczasowych celach politycznych powinno być prawnie zabronione”.
ZBRODNIARZ JURIJ STELMA, BOJÓWKARZ OUN-UPA, KTÓRY BYŁ, JEST I BĘDZIE BOHATEREM?
Jurij Stelma „Szuhaj” został zdemaskowany w następujący sposób: polska matka poszukująca zaginionego syna otrzymała radosną nowinę – żyje, zdrów i cały mieszka w Trzebieszowie pod Wrocławiem, dobrze mu się powodzi, otworzył własny sklep! Pojechała tam, lecz zobaczyła mordercę swojego dziecka. Aresztowanie, śledztwo i proces pozwoliły odtworzyć i uwiecznić „szlak bojowy” tego „żołnierza” UPA. Opublikowaliśmy historię Ukraińca Jerzego Stelmy „Szuhaja”: http://suozun.org/warto-o…/i_zapomniany-bohater-zakerzonnja/
Odnośnie tego banderowca udało się znaleźć jeszcze jeden dokument archiwalny (IPN BU 1554/49, k. 36-37), który czyni opowieść o nim kompletną, potwierdza poprzednie ustalenia oraz uzupełnia je, dlatego publikujemy wraz z tłumaczeniem na język polski.
IPN BU 1554/49, k. 36-37. Rękopis w języku ukraińskim, sztafeta „Horysława” do Prowidnyka.
Druże Prowidnyk!
Załączam raport za miesiąc grudzień 946 i słowacką prasę. Sprawa Kałamowa (lejtnant NKWD) nie doprowadzona do końca, ponieważ przesłuchiwali go przy granicy i tam awanturował się, w tym każdej nocy wyprawiał krzyki (celowo, żeby było słychać za Sanem). Bojownicy dostali rozkaz na noc zatykać jemu gębę, zrobili to nie umiejętnie i zatrzymany zadławił się.
W dniu 22 VIII zdezerterował „Szuhaj”, zabrawszy ze sobą dwóch bojowników. Jak wykazuje śledztwo, przyczyną w pewnej mierze było to, że błogosławionej pamięci prowidnyk „Łetun” nie dał mu pozwolenia na ślub z Zeną [nazwisko] (sprawa jej po wypuszczenie z więzienia nie była jeszcze sprawdzona). W sprawie tej zwracał się bezpośrednio do świętej pamięci prowidnyka „Łetuna” dlatego, że ja w tym czasie byłem chory.
Strona 2
W czasie akcji wysiedleńczej Zena Ł. wyjechała do USRR. Od tego czasu „Szuhaj” czuł wielki gniew do świętej pamięci prowidnyka „Łetuna” i zaczął za moimi plecami upijać się.
Podczas akcji w Łabowej mocno się upił, za to otrzymał ode mnie ostatnie ostrzeżenie. Jak wychodzi teraz z zeznań bojowników, „Szuhaj” upijał się nadal, ale ponastawiał bojowników, aby nie mi o tym nie donosili.
Będąc na zachodzie znalazł sobie nową dziewczynę z którą się ukrywał. (Po jego ucieczce ja przechwyciłem jeden z listów (pisany z Gorlicczyzny do „Szuhaja” adresowany na nazwisko jednego z gospodarzy z Bd. Wyż. Zwrotnego adresu nie było, tylko pieczątka pocztowa Gorlice.)
Kolejną przyczyną dezercji „Szuhaja” jest to, że w naszym rajdzie na zachód zobaczył uporządkowane – legalne życie tamtejszej ludności, równocześnie
Strona 3
dostrzegał trudne perspektywy tegorocznej zimy.
„Szuhaj” uciekł z dwoma bojownikami zabrawszy z bojówki mundury WP, odjechali wszyscy na trzech koniach w Gorlicczyznę.
Ze sobą zabrał 12 000 złotych (pieniądze organizacyjne), towar zakupiony dla bojówki (skóra, trzewiki, materiały [tekstylne]) i niektóre rzeczy bojowników (płaszcze, pałatki, bielizna). Od wieśniaków zabrał dwa konie i ubrania cywilne.
„Szuhaj” wykorzystał czas mojej nieobecności (ja byłem na odprawie). Pościg za „Szuhajem” wysyłać było za późno, bo dowiedziałem się o tym dopiero w nocy z 26/27 VII.
Teraz wysyłam odpowiednie zarządzenia do rejonowego prowodu VII rejonu. „Szuhaja” w sprawie wykupu Zeny ja jeszcze nie przesłuchiwałem.
Jak wykazuje dotychczasowe śledztwo, ucieczka nie jest związana z agenturalną pracą (miał możliwość zabrania części papierów – archiwum, ale wszystko
Strona 4
pozostało nie naruszone.) Tak że w grę wchodzi dziewczyna i wódka.
„Szuhaj” pochodzi ze wsi Polany koło Krempnej, (Jasło) Stelmach Mykoła. Podczas okupacji niemieckiej był w Werkschutz, uciekł, był komendantem BSB w Birczańszczyźnie, w styczniu 1944 roku przechodzi na Łemkowszczyznę, był komendantem okręgowej (nadrejonowej) bojówki. Front przeszedł w sotni „Osypa”. Po przejściu frontu okazał się komendantem nadrejonowej żandarmerii, po reorganizacji mianowany przez świętej pamięci prowidnyka „Łetuna” komendantem nadrejonwej BSB. Śledztwo w sprawie „Szuhaja” jest prowadzone.
W terenie nadal szwendają się Polacy. Oddziały nadal żadnych akcji nie przeprowadzają,
Czy na przyszłość przesyłać prasę słowacką do Was, czy do terenowych prowidnyków? (Bo tam się domagają).
Pozdrawiam!
Sława Ukrainie!