21 marca 2018

21 marca 1946 r. we wsi Jasiel pow. Sanok w wyniku ataku UPA zginęło bądź zostało zamordowanych po poddaniu się 89 żołnierzy WOP i 5 milicjantów z Komańczy oraz we wsi upowcy wymordowali 2 polskie rodziny liczące 8 osób (łącznie 102 Polaków). Podczas ewakuacji zagrożonej placówki WOP w Jasielu (Beskid Niski) nastąpił atak sotni: „Chrina”, „Didyka” i „Myrona” (wg. G.. Motyki), inni podają także sotnię „Bira”. Według archiwum WOP w Jasielu broniło się 108 żołnierzy WOP i 5 milicjantów z Komańczy, banderowców było ponad 500-set. Co najmniej dwóch żołnierzy zginęło (wg relacji Pawła Sudnika), 2 uciekło, jeden do Czechosłowacji, drugi do Komańczy. Do niewoli dostało się więc 104 żołnierzy WOP (w tym 11 rannych) i 5 milicjantów. Już 21 marca zamordowany został dowódca strażnicy chor. Władysław Papierzyński. „Ukraińcy przywiązali łańcuchem jedną jego nogę do gałęzi jodły, a drugą do uprzęży konia. Ciało zostało rozerwane w powietrzu” (Jan Rajchel: „Trudne dni Jasiela”; w: Gazeta Bieszczadzka, nr 25 z 10.12.2015 r.). Jego żona bezskutecznie usiłowała dowiedzieć się od władz wojskowych o losie męża, prawdę poznała dopiero w 1975 roku z publikacji książkowej Teofila Bieleckiego i Jana Ławskiego „Gdy umilkły ostatnie strzały”, wydanej w 1969 roku. Nie wiadomo, dlaczego wojsko ukrywało tę informację, znajdującą się już od 1946 roku w archiwum wojskowym. Dopiero po ponad 30 latach żona odszukała i odwiedziła pierwszy raz grób męża (Siekierka…, s. 982 – 983). .Następnie jeńców poprowadzono do Wisłoka Wielkiego, pozostawiając w Jasielu rannych 11 żołnierzy, po zabraniu im umundurowania. W nocy z 20 na 21 marca 5 oficerów i 5 milicjantów było przesłuchiwanych z zastosowaniem brutalnych tortur połączonych z okaleczaniem. Rano zostali oni zaprowadzeni na wzgórze Berdo i zabici strzałami w tył głowy. Tego i następnego dnia według sporządzonej listy rozstrzelanych zostało dalszych 31 podoficerów i żołnierzy, których zwłoki zostały później (tj. 18 czerwca 1946 r.) odnalezione dzięki szeregowemu Pawłowi Sudnikowi, który jako jedyny zdołał zbiec z miejsca kaźni i potem go odnaleźć. 22 marca odprowadzono do Karlikowa 5 jeńców i zwolniono ich. Pozostałych rozstrzelano prawdopodobnie w lesie koło Wisłoka Górnego, grobu ich nie odnaleziono, ale też i nie szukano go. Ze 113 osobowej załogi (108 żołnierzy i 5 milicjantów) ocalało łącznie 19 żołnierzy (2 uciekło podczas walki, 11 pozostawiono rannych, 5 uwolniono oraz Paweł Sudnik). Gdyby za źródłami ukraińskimi przyjąć, że w walce zginęło 24 żołnierzy, to wynikałoby, że UPA zamordowała 70 polskich jeńców. W czerwcu 1946 roku specjalnie wyznaczona komisja udała się z szer. Sudnikiem w rejon Wisłoka, gdzie udało się odnaleźć zbiorowy grób, a w nim 36 zwłok tylko w bieliźnie, ze skrępowanymi rękami i nogami. A powinno być w nim 41 ciał (5 oficerów, 5 milicjantów i 31 żołnierzy). Tymczasem w książce A. Baty „Bieszczady. Szlakiem walk z bandami UPA” znajduje się kserokopia dokumentu „Opis wypadku” z dnia 28.11.1946 roku. Komendant Wojewódzki MO w Rzeszowie, ppłk Orłowski pisze m. in.: „W dniu 18.6.1946 r. odnaleziono grób 60-ciu pomordowanych żołnierzy między którymi znajdowały się zwłoki zaginionych w dniu 26.III. 46 r. milicjantów Posterunku M.O. Komańcza.” Z imienia i nazwiska wymienia on 5-ciu milicjantów. Śledztwo w tej sprawie podjęła Okręgowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie dopiero 27 kwietnia 2015 roku. Wówczas dowództwo Wojska Polskiego, w większości sowieckie, ukrywało straty ponoszone w walkach z UPA, a przez następne 70 lat państwowe instytucje naukowe ten temat omijały. Dotyczy to także między innymi pogromu, jakiego doznała w drugiej połowie marca 1947 roku, w rejonie wsi Smolnik, kompania piechoty 34 pp. 8 DP z Baligrodu.

Aby dodać komentarz, rozwiąż poniższe działanie. Ilość kropek odpowiada liczbie. (wymagane)